"Polskie linie nie mają stałego szefa od... 2005 r. Decyzja rady nadzorczej wywołała konsternację w firmie: prezes jest zawieszony, ale nadal pełni funkcję dyrektora generalnego, więc rządzi w Locie (choć rada twierdzi, że firmą zarządzają dwie pozostałe osoby z zarządu LOT-u)" - pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
"Co więcej, nie można ogłosić konkursu na nowego prezesa, bo Mazur jest tylko zawieszony, a nie odwołany. Resort zapewnił syndyka, że ma lepszego kandydata na prezesa LOT-u. Kogo? Nie wiadomo. Dla spółki to źle - już za niecałe trzy tygodnie zaczyna się sezon letni, czyli czas żniw dla linii lotniczych. LOT nadal nie ma osoby, która realizowałaby strategię rozwoju firmy" - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Jak zawieszano prezesa? Rada miała dokonać zmian w zarządzie już w południe, ale minister Ireneusz Dąbrowski rozmawiał z mniejszościowymi udziałowcami do późnego popołudnia. Przekonał ich" - podsumowuje "Gazeta Wyborcza".
Kolejna rada nadzorcza LOT-u zbierze już 20 marca. Do tego czasu ma zastanowić się nad kwalifikacjami, jakie powinien spełniać nowy prezes.
Więcej informacji w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" w artykule Renaty Grochal i Macieja Kuźmicza pt "Los LOT jak Eureko?"























































