Resort pracy chce, by od lipca 2016 roku obowiązywała minimalna stawka godzinowa na umowach-zleceniach w wysokości 12 zł brutto. Zwiększy też uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy oraz wprowadzi zmiany w zakresie płacy minimalnej obowiązującej w przypadku umów o pracę – nie będzie obniżonej stawki w pierwszym roku pracy zatrudnionego.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ostro bierze się do pracy. Na pierwszy front idą umowy-zlecenia, gdzie już od lipca ma obowiązywać stawka godzinowa w wysokości 12 zł brutto (8,73 zł netto) niezależnie od sposobu ustalania wynagrodzenia (nie będzie miało znaczenia, czy umowa rozliczana jest godzinowo, tygodniowo czy miesięcznie).


Najtańsza umowa-zlecenie będzie droższa od płacy minimalnej
W efekcie pracownik zatrudniony na umowie-zleceniu niebędący osobą uczącą się, będzie droższy dla pracodawcy na minimalnej stawce godzinowej, niż gdyby zatrudnił go na podstawie umowy o pracę za pensję minimalną.
Biorąc pod uwagę, że w miesiącu etatowiec przeciętnie przepracowuje 176 godzin, to minimalna kwota na umowie-zleceniu przy stawce 12 zł za godzinę wyniesie 2112 zł brutto. To o 262 zł brutto więcej niż w przypadku płacy minimalnej, która od stycznia 2016 roku wynosi 1850 zł brutto (1356 zł netto).
Całkowity koszt pracodawcy w przypadku płacy minimalnej wynosi 2233 zł.
W przypadku umów-zleceń będzie to 2549 zł.
Kłopot w tym, że w ramach nowych regulacji zarówno pracodawcy, jak i pracownicy, będą musieli sporządzać i składać dokładne raporty o czasie pracy. To dodatkowe kosztowne obciążenie, którego – tak naprawdę – prawdziwym celem jest zniechęcenie obu stron do zawierania umów-zleceń.
Nowe uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy
Jednocześnie Państwowa Inspekcja Pracy ma zyskać dodatkowe uprawnienia - m.in. możliwość kontrolowania przedsiębiorców bez zapowiedzi, w tym szczególne instrumenty umożliwiające weryfikację legalności zawarcia umowy cywilnoprawnej ze zleceniobiorcą, a także instrumenty w zakresie kontroli przestrzegania przepisów o minimalnej stawce godzinowej. Prawdopodobnie wzrosną też kary dla przedsiębiorców zatrudniających na czarno lub korzystających z niewłaściwej formy zatrudnienia. Dodatkowo inspektorzy mogą zyskać nowy przywilej – nakazać natychmiastową zamianę umowy-zlecenia na umowę o pracę.
Resort chce też wykreślić z Kodeksu pracy przepis o obniżonej do 80% stawce minimalnego wynagrodzenia w pierwszym roku pracy zatrudnionego.
W Polsce na podstawie umów cywilnoprawnych pracuje ok. 1,3 mln osób. Największy udział tego typu kontraktów występuje w branży usługowej, gdzie dochodzi do 10%. W pozostałych branżach, jak wynika z raportu NBP, jest to „relatywnie rzadka forma kontraktu”. Równocześnie analitycy zwracają uwagę, że duży problem na polskim rynku pracy stanowi szara strefa (do 20% rynku), gdzie często ludzie pracują bez żadnej umowy lub na podstawie fikcyjnych kontraktów (płaca minimalna plus wypłata do ręki).
Minimalna stawka godzinowa na umowach-zleceniach może zniechęcić do zawierania tego typu kontraktów na rzecz umów o pracę. Jednak niewykluczone, że część pracujących na podstawie kontraktów cywilnoprawnych osób przejdzie do szarej strefy. Można przypuszczać, że dojdzie także do manipulacji czasem pracy – zważywszy na to ryzyko mają zostać rozszerzone uprawnienia PIP-u, ale od teorii do praktyki zawsze jest daleka droga.
Nie wiadomo, w jaki sposób resort pracy chce rozwiązać problem stosowania umów o dzieło.
O zwiększeniu uprawnień kontrolnych PIP-u mówiono od dawna i tę zmianę można ocenić pozytywnie. Zapowiedziane kontrole to nieskuteczne kontrole. Bardziej chodzi o zwiększenie autorytetu inspektorów, jednak nie można wykluczyć, że uprawnienia te będą nadużywane lub - co gorsza - inspektorzy, wzorem innych służb podatkowych i kontrolnych, będą mieli do wykonania plany w zakresie ogólnej wartości wystawionych mandatów. To byłoby niedopuszczalne.
Czy to dobre zmiany?
Problem umów-zleceń w Polsce przez lata był bagatelizowany przez władzę. Zmiany są potrzebne, lud się tego domaga. Jednak nie jestem pewien, czy propozycje resortu pracy dotyczące minimalnej stawki godzinowej za bardzo nie komplikują sprawy. Być może wystarczyłoby tylko zwiększenie uprawnień kontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy w zakresie legalności zatrudnienia.
W mojej opinii, nie chodzi o to, by zniechęcać pracodawców (i pracowników) do umów cywilnoprawnych poprzez zwiększanie ich kosztów, ale zachęcać do umów o pracę poprzez stopniowe zmniejszanie obciążeń podatkowych zawartych w wynagrodzeniu - nie da się tego skutecznie osiągnąć bez obniżenia klina podatkowego. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby stosować oba mechanizmy równocześnie.
W ramach ciekawostki można dodać, że gdyby Polacy pracujący w szarej strefie wykazywaliby organom podatkowym swoje rzeczywiste dochody, to prawdopodobnie liczba potencjalnych świadczeniobiorców zapowiadanego dodatku na pierwsze dziecko uległaby radykalnemu obniżeniu - przeciętna płaca w małej firmie do 9 pracowników (1,2 mln wykazanych pracowników) wynosi 1,6 tys. zł netto.