Nowoczesna wystartowała w poniedziałek z akcją „Misiewicze”. Partia Ryszarda Petru ujawnia w jej ramach nazwiska osób, które dostały pracę w spółkach Skarbu Państwa i instytucjach publicznych dzięki powiązaniom z PiS.


Nowoczesna „Misiewiczów” szuka już od kwietnia. W ramach akcji znalazła 227 nazwisk osób, które objęły zajmowane stanowiska w państwowych spółkach po znajomości. Partia twierdzi, że proceder ten trwa od 10 miesięcy. - To nie jest tak, że Jarosław Kaczyński o tym nie wiedział, Beata Szydło o tym nie wiedziała, posłowie PiS o tym nie wiedzieli. Został stworzony układ celowo po to, by obsadzać swoimi osobami SSP - czytamy w oświadczeniu Nowoczesnej.
Łącznie Nowoczesnej zostało zgłoszonych prawie 600 osób podejrzewanych o zdobycie pracy dzięki kontaktom z PiS, jednak tylko 227 z nich uznano za „Misiewiczów”. W poniedziałek partia Ryszarda Petru zorganizowała w 14 województwach konferencje prasowe podsumowujące poszukiwania w poszczególnych regionach. 194 „Misiewiczów” to mężczyźni, 33 – kobiety. Najwięcej „Misiewiczów” Nowoczesna znalazła w województwie dolnośląskim (63), następnie w łódzkim (24) i opolskim (21). Jeszcze w sobotę, 17 września, podczas spotkania z wyborcami w Legnicy, Ryszard Petru odczytał nazwiska 23 „Misiewiczów” z KGHM – wśród nich prezesa spółki Krzysztofa Skórę, który zasiadał na tym stanowisku w latach 2006-08 oraz ponownie od lutego tego roku.
Przeczytaj także
Bartłomiej Misiewicz, czyli od kogo się zaczęło
(Anty)bohaterem akcji jest Bartłomiej Misiewicz, do niedawna szef gabinetu i rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej. W poniedziałek Antoni Macierewicz, na prośbę zainteresowanego, zawiesił go w czynnościach. - Pan Misiewicz zwrócił się z prośbą w związku z kampanią wymierzoną w jego dobre imię i w niego osobiście, obawiając się, że to może także utrudnić funkcjonowanie ministerstwa obrony z prośbą o zawieszenie w czynnościach. Uważam, że to jest z punktu widzenia funkcjonowania słuszne stanowisko do czasu, gdy zostaną przedstawione dowody i oczekuję teraz od tych, którzy prowadzą tę kampanię, że poza pomówieniami przedstawią także dowody. A do tego czasu przychylam się do stanowiska pana Misiewicza i zawieszam go w czynnościach – uzasadnił decyzję szef MON.
Na początku września Misiewicz został członkiem rady nadzorczej podlegającej MON Polskiej Grupy Zbrojeniowej, wcześniej był asystentem Antoniego Macierewicza oraz pracował w biurze posłanki PiS Beaty Gosiewskiej i w aptece „Aronia” w Łomiankach. Dziennik „Rzeczpospolita” informował wówczas, że 26-letni Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych ani studiów wyższych. „Newsweek” podawał z kolei, że były rzecznik MON proponował radnym PO w Bełchatowie zatrudnienie w państwowej spółce w zamian za przystąpienie do koalicji z PiS. – Wytaczam proces tygodnikowi „Newsweek” za nieprawdziwy i szkalujący mnie artykuł oraz tym ośrodkom medialnym, które powtarzają te insynuacje na mój temat – poinformował w poniedziałek Misiewicz. We wtorek wieczorem nazwisko Misiewicza zniknęło z listy członków rady nadzorczej PGZ.
Przeczytaj także
Nazwiska osób, które zdaniem Nowoczesnej dostały państwowe posady dzięki znajomościom w PiS, zostały ogłoszone w poniedziałek na konferencjach przedstawicieli partii w poszczególnych regionach. W środę o 12:00 wystartowała strona misiewicze.pl, na której znajduje się pełna lista "Misiewiczów", i poprzez którą można zgłaszać kolejne kandydatury. Poza byłym współpracownikiem Antoniego Macierewicza, na liście „Misiewiczów” znaleźli się m.in.:
Janina Goss – członek rady nadzorczej PGE. W przeszłości pożyczyła Jarosławowi Kaczyńskiemu 200 tys. zł. Z wykształcenia radca prawny, wcześniej była m.in. członkiem rady nadzorczej kolejno Polskiego Radia i TVP.
Zdzisław Filip – prezes Tauron Wydobycie. To według Nowoczesnej kolega Beaty Szydło z podstawówki. Z wykształcenia socjolog, dawniej pracował w kopalni Brzeszcze. W latach 2010-14 radny województwa małopolskiego, od 2014 roku wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego z ramienia PiS.
Andrzej Jaworski – wiceprezes PZU, były poseł PiS, absolwent studiów doktoranckich z zakresu politologii i nauk społecznych na ATK w Warszawie. Wcześniej prezes zarządu Stoczni Gdańsk, przewodniczący rady nadzorczej KE Energa oraz członek rady nadzorczej PKP Intercity.
Marcin Mastalerek – dyrektor wykonawczy ds. komunikacji korporacyjnej w PKN Orlen. W latach 2011-15 poseł PiS, w tym od 2014 r. rzecznik prasowy partii. Obecnie zajmuje się działaniami public relations w Polsce i za granicą.
Grzegorz Kuczyński – członek rady nadzorczej PGE. Wcześniej prawnik, którego kancelaria reprezentowała przed sądem Jarosława Kaczyńskiego. – Jak wynika ze sprawozdania finansowego PiS za 2015 r., kancelaria była sowicie opłacana przez partię. Co miesiąc przez okrągły rok na konto dostawała 36,9 tys. zł – podaje Nowoczesna.
Bartłomiej Litwińczuk – członek rady nadzorczej Grupy Azoty, absolwent prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Na liście „Misiewiczów” znalazł się dzięki długoletniej współpracy ze Zbigniewem Ziobrą, którego reprezentował w procesach cywilnych wytoczonych „Polityce”, „Newsweekowi” czy „Przeglądowi”.
Marek Surmacz – komendant Ochotniczych Hufców Pracy. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji latach 2006-07. – To właśnie Surmacz swego czasu wysyłał policjantów, by dostarczyli hamburgery ówczesnej wiceminister pracy Elżbiecie Rafalskiej – uzasadnia Nowoczesna.
Wojciech Jasiński – prezes PKN Orlen, członek rady nadzorczej PKO BP. Wcześniej poseł PiS oraz europoseł z ramienia partii. Był ministrem skarbu państwa, szefem NIK oraz stał na czele związanej z PiS spółki Srebrna. Z wykształcenia prawnik.
Robert Pietryszyn – prezes Grupy Lotos. Przyjaciel Adama Hofmana – miał mu pożyczyć pieniądze, których były rzecznik PiS nie rozliczył z urzędem skarbowym. Do niedawna szef wrocławskiego stadionu, w 2006 r. został prezesem klubu Zagłębie Lubin.
Dariusz Kaśków – prezes Energi. Członek PiS, absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Od listopada 2007 do stycznia 2008 sprawował funkcję wiceprezesa KGHM.
Przeczytaj także
Brat ministra, ojciec makijażystki prezesa
– To lista osób, które dostały stanowiska w spółkach skarbu państwa z rekomendacji PiS, za to, że byli albo znajomymi kogoś z PiS, albo radnymi, albo posłami, albo teraz nie mają co robić, a mają bliskie związki z PiS – powiedział w sobotę Petru, przybliżając akcję „Misiewicze”. W wyliczeniach Nowoczesnej pojawiają się setki innych nazwisk, m.in. Przemysława Lisa (szefa rady nadzorczej Grupy Azoty), Sławomira Brzezińskiego (wiceprezesa Azotów), Wioletty Kulpy (pracuje w dziale marketingu PKN Orlen) czy Zbigniewa Laska (szefa ds. bezpieczeństwa w Orlenie, wcześniej ochroniarza Jarosława Kaczyńskiego, Beaty Szydło i Andrzeja Dudy).
Wśród „Misiewiczów” znaleźli się też m.in. Karol Tchórzewski, syn ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. W lutym został prezesem Przedsiębiorstwa Energetycznego w Siedlcach. Jego kandydaturę rekomendował prezydent miasta. Posadę dzięki znajomości miał też dostać Tomasz Waszczykowski, brat ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, który jest dyrektorem Urzędu Kontroli Skarbowej w Łodzi.
Na liście Nowoczesnej figuruje także Beata Fido, aktorka znana z roli dziennikarki w filmie „Smoleńsk”. Posadę specjalisty w sekretariacie prezesa TVP Jacka Kurskiego miał zapewnić jej fakt, że prywatnie jest partnerką kuzyna Jarosława Kaczyńskiego, Jana Marii Tomaszewskiego. Znajomość miała pomóc w zdobyciu posady również Andrzejowi Grządzielowi – jak twierdzi Nowoczesna, posadę szefa Biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa uzyskał tylko dlatego, że jest… ojcem makijażystki prezesa PiS.
Zawieszenie w czynnościach Bartłomieja Misiewicza Nowoczesna uznała za pierwszy sukces swojej kampanii. Jednocześnie działacze partii straszą, że ich lista nepotyzmu wciąż jest otwarta.