Pracownicze Plany Kapitałowe stały się częścią polskiej rzeczywistości. Ale ostatnio słychać o nich coraz mniej i coraz ciszej. Jeszcze mniej mówi się o oddaniu nam kasy z Otwartych Funduszy Emerytalnych, co nie tak dawno było na ustach czołowych polityków obozu rządzącego.


10 miesięcy temu miała miejsce czwarta i ostatnia fala wdrażania PPK. Do programu przystąpiło blisko 800 tys. najmniejszych firm oraz urzędy centralne, administracja publiczna i jednostki samorządowe. W sumie były to podmioty zatrudniające ok. 6 mln osób. Był to ostatni etap wdrażania Pracowniczych Planów Kapitałowych uruchomionych 1 stycznia 2019 roku. Najpierw do programu przystępowały największe firmy (zatrudniające ponad 250 osób), potem średnie (od lipca 2019), następnie małe (od stycznia 2020), a na końcu mikrofirmy i sektor publiczny.
Czym są Pracownicze Plany Kapitałowe?
PPK były jedną ze sztandarowych reform rządu Mateusza Morawieckiego. Miały one rozwiązać problem niskich emerytur zusowskich, jakie staną się udziałem obecnych 30- i 40-latków (o młodszych nawet nie wspominając) - oczekiwana obecnie relacja pierwszej emerytury do ostatniej pensji za 30 lat ma spaść do ok. 30%. Program miał być powszechny, ale dobrowolny (tj. można z niego zrezygnować) i objąć prawie wszystkich legalnie zatrudnionych w Polsce.
Przeczytaj także
Idea polegała na potrącaniu pracownikowi dodatkowej składki stanowiącej 2% wynagrodzenia brutto. Drugie tyle musi dorzucić pracodawca, powiększając swoje koszty pracy. Pieniądze te są następnie inwestowane na rynku kapitałowym – głównie w akcje największych spółek notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Pracownicze Plany Kapitałowe to system gromadzenia oszczędności emerytalnych, który jest współtworzony przez pracowników, pracodawców oraz państwo. Dotyczy jednak tylko osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę.
Wielka ucieczka z PPK
PPK miały objąć 11 milionów pracujących. Autorzy projektu szacowali, że współczynnik partycypacji docelowo wyniesie 70% w ciągu 4-6 lat. Dziś widać, że cel ten od początku był nierealny. Po 2,5 latach (tj. w czerwcu) funkcjonowania programu partycypacja oficjalnie wynosi zaledwie 28,8%. We wrześniu PPK miało 2,38 mln uczestników na przeszło 16 mln pracujących w polskiej gospodarce (ale do obliczania wskaźnika partycypacji nie uwzględnia się przedsiębiorców, służb mundurowych czy rolników). Nieoficjalnie w połowie października partycypacja sięgnęła 30,1% - powiedział wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk cytowany przez „Rzeczpospolitą”. To jednak wciąż mniej niż połowa pierwotnego planu.
Eksperci są dość zgodni co do przyczyn takiego stanu rzeczy. Polacy sparzyli się na doświadczeniach z Otwartymi Funduszami Emerytalnymi i po raz drugi nie zaufają państwu w kwestii emerytur. Dodatkowo po dwóch ostatnich latach radosnej twórczości rządu w obszarze prawa, podatków i lockdownów zaufanie do systemu znacząco spadło i raczej nie da się go już odbudować. Pomimo zaklinań rządowych macherów, ok. 70% Polaków szybko czmychnęło z PPK, nie oglądając się na obiecywane korzyści.
Według danych Izby Zarządzających Aktywami i Funduszami na koniec września wartość aktywów zgromadzonych w Pracowniczych Planach Kapitałowych wyniosła 6,58 mld złotych. Natomiast z danych PFR wynika, że w połowie października miały przekroczyć 7 mld zł, z których 6,2 mld zł stanowiły wpłaty pracowników, pracodawców i dopłaty z Funduszu Pracy, a pozostałe blisko 0,8 mld zł z pracy zarządzających. Z obliczeń portalu Analizy Online wynika, że w 21 miesięcy fundusze PPK zarobiły średnio od 11,1% (fundusze z datą w 2025 roku) do 30,5% (fundusze z datą w 2060 roku).
- Z naszych wyliczeń wynika, że przeciętny uczestnik PPK w te 21 miesięcy zarobił ok. 102% - policzyli autorzy Analiz Online. Szacunki te uwzględniają zarówno wypracowane przez zarządzających wyniki inwestycje, jak i (a może przede wszystkim) wpłaty pracodawców, którzy dopłacają do PPK drugie tyle, ile wpłacił pracownik.
Promocja dla czytelników Bankier.pl
Dzięki współpracy Finax z portalem Bankier.pl przygotowaliśmy promocję dla czytelników. Każdy czytelnik może otrzymać dwie zniżki:
- Zniżkę polegającą na darmowym zarządzaniu kwotą 1000 EUR przez rok.
- Zwolnienie z pobierania prowizji manipulacyjnej za niskie wpłaty (czyli te poniżej kwoty 1000 EUR) na zawsze na wszystkich kontach (można ich otworzyć wiele w ramach jednego rachunku), które otworzy w Finax w okresie promocji.
Aby skorzystać z promocji (zniżek), w okresie od 25 października do 7 listopada (okres promocji) należy wykonać następujące kroki:
- Kliknąć w link Bankier.pl prowadzący do strony internetowej Finax.
- Przejść w ten sposób na stronę internetową Finax i otworzyć rachunek.
- Wpłacić na rachunek Finax pierwszy depozyt (wystarczy 100 zł).
Bez likwidacji OFE nie będzie sukcesu PPK
Być może zaufanie do programu PPK byłoby większe, gdyby rząd Mateusza Morawieckiego wywiązał się ze swych obietnic względem Otwartych Funduszy Emerytalnych. Chodzi o sposób zakończenia żywota dogorywającego kadłubka, jakim OFE stały się po tym, jak w lutym 2014 roku rząd Donalda Tuska pozbawił ich uczestników 51,5% zgromadzonego tam kapitału.
- Generalnie plan jest taki, że pieniądze z OFE chcemy przekazać Polakom. One dzisiaj są taką szczątkową formą, zanikającego w intencji pierwotnej filara kapitałowego, natomiast nie ma praktycznie filara kapitałowego, on wcześniej został zdemontowany przez poprzednią ekipę rządową – tak w lipcu 2016 roku obiecał nam ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki.
Plan ten zmaterializował się jednak dopiero wiosną 2019 roku, gdy rząd zaproponował ustawę przewidującą transfer aktywów z OFE na Indywidualne Konta Emerytalne. Ta „prywatyzacja” (cudzysłów zamierzony) miała nas na starcie kosztować 15% zapłaconych w ramach tzw. opłaty przekształceniowej. Mimo że ustawa kończąca istnienie OFE była gotowa, to jakoś nie mogła się doczekać skierowania do parlamentu. Rząd miał się nią zająć jeszcze w listopadzie 2019 roku, ale nic z tego nie wyszło.
Później przyszły covidowe lockdowny i władza miała na głowie inne sprawy niż dokończenie reformy emerytalnej. Ale we wrześniu 2020 roku temat wrócił i otrzymaliśmy kolejną obietnicę realizacji tego projektu – tym razem termin wyznaczono na połowę 2021 r. Także ta data nie została dotrzymana. Nowy/stary projekt ujrzał światło dzienne w lutym 2021. Ale rząd znów sam nawarzył sobie piwa, wiosną ogłaszając projekt Nowego Ładu, w ramach którego emerytury byłyby praktycznie zwolnione z podatku dochodowego. A to podważało uzasadnienie dla pobrania 15-procentowej „opłaty przekształceniowej”. Ostatecznie władza znów odłożyła projekt na półkę i słuch po nim zaginął. Ostatnia wzmianka na temat likwidacji OFE pochodzi z września i brzmi: „musicie zaczekać na Polski Ład”. No to czekamy tak do dziś.
Problem w tym, że cała sprawa ciągnie się już ponad 5 lat i nie widać woli jej finalizacji. Rząd chyba sam nie wie, co zrobić ze szczątkami OFE i wciąż kombinuje, jakby tu położyć łapę na zgromadzonych tam oszczędnościach emerytalnych Polaków. Bo w to, że władza kiedyś odda nam te pieniądze, nie wierzą chyba nawet najbardziej naiwni wyborcy.
Przeczytaj także
Takie m.in. takie właśnie działania władzy podkopują resztki zaufania obywateli do państwa. Jak można oczekiwać, że ludzie pozostaną w PPK, skoro przez tyle lat nie potrafiło się w miarę uczciwie rozwiązać kwestii OFE? Zaufania do systemu nie buduje też sposób wprowadzania zmian podatkowych zawartych w „Polskim ładzie”. Tę wielką redystrybucję dochodu i wprowadzenie nowych podatków (lub podwyższenie już obowiązujących) rządowa propaganda usiłuje nam sprzedać jako obniżkę podatków. Tak samo jak długa już na kilkadziesiąt pozycji lista podwyżek podatków i nowych „danin” już wprowadzonych lub proponowanych przez obecną władzę. W takiej sytuacji raz jeszcze okazuje się, że na emeryturę warto odkładać samodzielnie i jak najdalej od lepkich łapek państwa. A jeśli chcesz biedować na starość, to zaufaj politykom.