Po wakacyjnych "konsultacjach społecznych" pan premier Donald Tusk i tak ogłosił, że zrobi to, co z ministrem Rostowskim zaplanowali prawie trzy lata temu. Demontaż OFE jest potwierdzeniem, że państwo nie zagwarantuje emerytur.
Bez względu na to, który wariant rozbiórki OFE przedstawi nam premier (aktualizacja: Rząd wybrał: obligacje z OFE do ZUS-u), oczekiwana wartość przyszłych emerytur obecnych 20- i 30-latków wynosi zero. Szanse na to, że ZUS lub jego następca wypłaci więcej niż "zasiłek wegetacyjny", są w mojej ocenie równie wysokie, jak prawdopodobieństwo awansu polskich piłkarzy na Mundial w Brazylii.
Bez znaczenia, czy premierem będzie Tusk, Kaczyński, Miller czy Pawlak. Żaden z tych panów nie będzie rządził, gdy prawo do emerytury nabędą ludzie urodzeni po roku 1963 (no chyba że jesteś policjantem, górnikiem czy prokuratorem). Demografia i arytmetyka są nieubłagane: piramida finansowa zwana Funduszem Ubezpieczeń Społecznych nie udźwignie obietnic złożonych jeszcze przez Gierka i Jaruzelskiego. W ten czy inny sposób definitywnie utraci płynność finansową. Po prostu coraz mniej pracujących będzie płacić podatki na utrzymanie szybko rosnącej rzeszy emerytów.
Zobacz także
System międzypokoleniowej "sprawiedliwości"
Za komuny państwo udawało, że płaci, a ludzie udawali, że pracują. W zamian otrzymywali obietnicę relatywnie wysokich emerytur. W międzyczasie zmieniło się wszystko z wyjątkiem wiary Polaków w bezpieczeństwo emerytur z ZUS. System działa tak, że obecne babcie po przepracowaniu 20 lat płacąc mniej niż dolara miesięcznej składki otrzymują świadczenia rzędu 300-600 USD miesięcznie (w 2012 roku 55% emerytów dostawało z ZUS 1000-2000 zł miesięcznie, przy średniej rzędu 1900 zł). Tymczasem wnuczek ciężko pracuje za 2.000 zł brutto, z czego do kieszeni dostaje niespełna 1.460 złotych, a do ZUS wpłaca prawie 850 złotych. Jeśli to jest sprawiedliwość, to co najwyżej społeczna.
Mimo że comiesięczny haracz do ZUS odprowadza 14,6 mln Polaków, to tylko w ubiegłym roku w FUS zabrakło prawie 40 mld złotych, które z naszych podatków dołożył budżet państwa. Według oficjalnych prognoz ZUS już za dwa lata do emerytur będziemy musieli dopłacić 58,6-77,5 mld złotych. Do roku 2030 kwota ta przekroczy sto miliardów złotych. Rocznie!
Obiecanki - zusanki
Oznacza to, że system ZUS-owski mimo reformy z 1998 roku (której istotą była znacząca redukcja świadczeń dla ludzi urodzonych po roku 1968) jest strukturalnie niewydolny i generuje gigantyczny dług publiczny, który za kilka lat doprowadzi do zapaści finansów państwa. W tym kontekście niewielkie znaczenie ma to, czy emeryturę "zagwarantuje" ci ZUS czy OFE, których aktywa w 2/3 składają się z obligacji Skarbu Państwa. Czyli rządowych obietnic, że państwo polskie za ileś tam lat odda posiadaczowi obligacji ustaloną kwotę znaków pieniężnych wyemitowanych przez NBP o nieznanej obecnie sile nabywczej.
Oczywiście obietnica w postaci pisemnego kontraktu (tj. obligacji) jest znacznie lepsza niż zapewnienia tego czy innego polityka, że ZUS kiedyś coś komuś wypłaci. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno w ZUS jak i w OFE mamy do czynienia z niczym więcej jak tylko obietnicami państwa. Ręka do góry, kto jeszcze wierzy w słowo polskiego polityka.
Emerytalna samoobrona
Dlatego każdą złotówkę wpłaconą wbrew mej woli na konto ZUS lub OFE uznaję za złotówkę definitywnie straconą. Przy całym szumie wokół rzekomej "dobrowolności" wybrany przez nas rząd zakazał nam najprostszego wyboru: opuszczenia państwowego systemu i rezygnacji z dobrodziejstw ZUS i OFE.
Nie oszukujmy się. Żaden rząd nie pozwoli nam uciec z Matriksu państwowej iluzji emerytalnej. Jedyne, co możemy zrobić, to zminimalizować straty w postaci "składek" na ZUS i rozpocząć indywidualne gromadzenie oszczędności emerytalnych. Najlepiej jak najdalej od państwa i jego lepkich palców. Jestem przekonany, że zdecydowana większość Polaków zadba o swoje finanse lepiej niż armia biurokratów opłacanych z naszych pieniędzy.
W kwestii emerytur jedyną względnie pewną inwestycją pozostają dzieci. Jeśli nie znamy się na akcjach, nieruchomościach czy obligacjach, to wychowajmy nasze latorośle w taki sposób, aby na starość nie oddały nas do przytułku. Tymczasem w Polsce niedobór młodych już niedługo będzie boleśnie odczuwalny. Ze współczynnikiem dzietności na poziomie 1,32 Polska zajmuje 212 miejsce na 224 państwa świata. Jeśli nie zapewnisz sobie należycie odchowanego potomstwa, pozostanie ci tylko poznać tajniki rynków finansowych. Zaufanie państwu jest bowiem emerytalnym samobójstwem.
