REKLAMA
WEBINAR

PKB rośnie, Polacy tego nie odczuwają. Dlaczego?

Piotr Lonczak2011-03-03 06:00
publikacja
2011-03-03 06:00
Polacy nieustannie narzekają. Są niezadowoleni z sytuacji gospodarczej, mimo że rośnie PKB. Nie satysfakcjonują ich zarobki, chociaż płace są coraz wyższe. Czy istnieje jakieś uzasadnienie dla społecznego niezadowolenia?

Ostatnie lata to nieustanne pasmo sukcesów polskiej gospodarki. Wzrost nie został zatrzymany nawet przez globalny kryzys finansowy, którzy zdołał powalić na kolana największe potęgi gospodarcze. Sukces naszego kraju był dostrzegany przez światowe autorytety z dziedziny gospodarki i ekonomii. Jednak Polacy wciąż wydają się niezadowoleni.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest źle?


Polska gospodarka rozwija się niezwykle dynamicznie. Nieustannie rosną wynagrodzenia, a zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw jest coraz wyższe. Wczoraj GUS poinformował, że w IV kwartale zeszłego roku PKB urósł o 4,4 proc. Powinny to być wystarczające powody do satysfakcji.

Okazuje się, że twarde dane makroekonomiczne słabo przemawiają do Polaków. Rodacy nie zwracają większej uwagi na wskaźniki dumnie eksponowane przez przedstawicieli rządu. Mimo optymizmu władz Polacy coraz gorzej oceniają swoją sytuację - w lutym wskaźnik ufności konsumenckiej zmalał do -25 punktów wobec -22,6 punktów miesiąc wcześniej.



Niezachwiany optymizm rządu ma uzasadnienie. Politycy zniekształcają obraz rzeczywistości na swoją korzyść. Zapewnianie o znakomitej sytuacji polskiej gospodarki należy do ich podstawowych zadań, gdyż w ten sposób zdobywają poparcie wyborców. Jednakże trudno obronić tezę, że GUS miałby świadomie wspierać tę politykę. Skąd zatem biorą się różnice w ocenie gospodarki, tak odmienne z perspektywy urzędników i przeciętnych obywateli?

PKB zniekształca rzeczywistość


Powszechnie uważa się, że zamożne kraje charakteryzuje wysoki poziom PKB. Nie jest to błędny wniosek, ale jest on daleki od precyzji. Kraje wydobywające ropę naftową, takie jak Kuwejt czy Arabia Saudyjska, również cieszą się wysokim poziomem PKB. Nie jest to jednak równoznaczne z wysokim poziomem życia ich obywateli.

PKB koncentruje się w głównej mierze na konsumpcji. Wydatki na ten cel odpowiadają za około dwie trzecie wielkości wskaźnika. Problem nastręcza fakt, że poziom konsumpcji nie oddaje rzeczywistego dobrobytu. Nawet wzrost polskiego PKB do poziomu Niemiec nie oznacza, że poziom życia w obu krajach wyrówna się. Nasi sąsiedzi dysponują większą ilością bogactwa zgromadzonego w przeszłości. W pierwszym rzędzie są to oszczędności, których posiadają zdecydowanie więcej, i infrastruktura, nieporównywalnie bardziej zaawansowana niż w Polsce.

Skupienie głównej uwagi na konsumpcji na poważne konsekwencje dla polityki gospodarczej. Prowadzi do błędnego wniosku, jakoby największe znaczenie dla wzrostu dobrobytu miały wydatki konsumentów. W ten sposób odwraca się uwagę od prawdziwych motorów wzrostu gospodarczego, którymi są oszczędności i inwestycje.

Wydatki rządowe tworzą pozory sukcesu


Na wielkość PKB wpływają też wydatki rządowe. Spożycie publiczne było jedną z głównych przyczyn polskiego wzrostu w minionym roku. Jednakże brak rynkowej weryfikacji tych wydatków nie pozwala na ocenę ich rzeczywistego wpływu na dobrobyt. Wydatki na płace dla urzędników i różnego rodzaju fanaberie polityków lub dotacje dla niedziałającej kolei i służby zdrowia nie zwiększają zadowolenia i poziomu życia Polaków.



Jednakże te czynniki mają znaczący wpływ na PKB. A tymczasem to co naprawdę ważne, czyli wydatki na środki trwałe – odpowiadające inwestycjom zmniejszającym nasz dystans wobec najbardziej zaawansowanych gospodarek – skurczyły się w trzech pierwszych kwartałach 2010 r. o 3,8 procent.

Polacy na przekór urzędnikom


Zamiast z satysfakcją obserwować rządowe statystyki, Polacy na przekór urzędnikom zajmują się zawartością swojego portfela. Nie robi na nich wrażenia pięcioprocentowy wzrost wynagrodzeń anonsowany na początku lutego oraz znakomite rezultaty PKB. Wszyscy mają świadomość, że budżety polskich gospodarstw domowych są pustoszone przez inflację, a poziom życia pozostaje w stagnacji. Polacy słusznie narzekają, gdyż wskaźniki dobrobytu to fikcja, która ma się nijak do rzeczywistości.

Piotr Lonczak
Analityk Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl


Źródło:
Tematy
Najlepsze konta firmowe dla nowoczesnego biznesu

Najlepsze konta firmowe dla nowoczesnego biznesu

Komentarze (66)

dodaj komentarz
~clex
poziom analizy ekonomicznej na poziomie 'Superekspresu' albo 'Chwila dla Ciebie'.
~Fakty
Pani Kopacz powtarza za prasa zchodnia ze Polska jest szosta potega gospodarcza w UE co naprawde znieksztalca prawdziwy obraz zycia w Polsce.
Zeby rzetelnie okreslic prawdziwa sytuacje ekonomiczna mieszkancow danego kraju nalezy posluzyc sie PBK per capita i w tym przypadku Polska zajmuje szoste miejsce w UE.
Wszystko do sprawdzenie na Google
~kasa
moja osoba dużo zarbia wiec nie interesuje mnie wasze stekanie .. trzeba pracowac żęby mieć barany ..
~centurion z Galicji
Dnia 2011-03-04 o godz. 14:34 ~kasa napisał(a):
> moja osoba dużo zarbia wiec nie interesuje mnie wasze
> stekanie .. trzeba pracowac żęby mieć barany ..

A na czym polega twoja praca ... PASTERZU ?
~Gość
Jak możecie kur*a mówić że płace rosną i że jest lepiej, jak i tak większości ludzi wystarcza do 10-ego .... co Wy kur*a w ogóle próbujecie wcisnąć ludziom ....
~brygada
hehe zaraz ktoś "mądry" napisze że skoro ci starcza do 10 to znaczy że masz za dużo hajsu bo w wysokich ministerstwach wyliczono że powinno starczyć najwyżej do 5 a potem masz szukać kupca na swoją nerkę albo zabrać się do roboty no i taki bufon zaraz na zawołanie się znalazł.
~Bogaty
a ja jestem bogaty!!!.......w kredyty :/
~Polka
Współczesne państwo polskie nie jest o tego, by poprawiało położenie finansowe obywateli, lecz po to by ich obrabować.
~Polka
Jak to nie czujemy ? Skoro wzrasta PKB ( nasze podatki) to KIESZENIE PUSTOSZEJĄ. Ja to czuję od dawna, od momentu wejścia do Eurokołchozu .
~wer
Dlaczego ?
ano bardzo wąska grupa Polaków i większość nie Polaków maja zyski ze wzrostu PKB

Powiązane

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki