Wpisując w wyszukiwarkę frazę „jak grać…”, jednym z wyżej lokowanych zapytań jest „jak grać na giełdzie”. Uważam, że byłoby lepiej, gdyby zamiast tego ludzie wpisywali: "jak inwestować na giełdzie".


Ludziom nierzadko wydaje się, że giełda papierów wartościowych jest czymś w rodzaju kasyna. Czyli miejsca, gdzie spragnieni emocji osobnicy przychodzą, aby przegrać trochę (albo nawet więcej niż trochę) pieniędzy, otrzymując przy tym adrenalinowego kopa. Idę o zakład, że sformułowania „gra na giełdzie” najczęściej używają ci, którzy nigdy nie byli w kasynie i nigdy nie handlowali na giełdowym parkiecie.
Giełda jest kwintesencją wolnego rynku
Giełdy papierów wartościowych – takie jak warszawska GPW, nowojorskie NYSE czy Nasdaq i wiele innych – są miejscem, w którym spotykają się inwestorzy chcący sprzedawać i kupować akcje oraz inne papiery wartościowe czy instrumenty pochodne. Przy czym współcześnie pojęcie „giełda” nie oznacza tylko samego miejsca wykonywania zleceń – czyli lokalizacji serwerów obsługujących notowania i realizujących transakcje. Od wielu lat większość zleceń składa się drogą elektroniczną i zdecydowana większość współczesnych inwestorów budynek giełdy widziała tylko na obrazkach w TV lub Internecie.
Przeczytaj także
Niemniej jednak sens tego przedsięwzięcia jest taki sam, jak 400 lat temu, gdy w Amsterdamie rodził się pierwszy współczesny rynek akcji. Czyli miejsca, gdzie inwestorzy wymieniają akcje na pieniądze lub pieniądze na akcje. Owszem, niektórzy traktują to zajęcie podobnie jak hazard – i mają święte prawo tracić własne pieniądze według własnego uznania. Jednakże co do zasady, giełda to nie kasyno i nie służy do „grania”, lecz do inwestowania.
Rolą kasyna (tam się gra) jest zarobienie pieniędzy dla jej właściciela i dostarczenie rozrywki klientom. Z punktu widzenie ekonomii jest to gra o sumie ujemnej. Inaczej mówiąc – kasyno zawsze wygrywa. Tj. oczywiście nie ogrywa hazardzisty za każdym razem, ale gry są tak skonstruowane, aby gracze (jako grupa) zawsze tracili, a kasyno zarabiało. To praktyczne wykorzystanie zasad prawdopodobieństwa i prawa dużych liczb – czyli matematyka stosowana.
Przeczytaj także
W świecie finansów także mamy odpowiedniki „jaskiń hazardu”. Jest nim przede wszystkim rynek walutowy (Forex), gdzie czyjś zysk jest równocześnie czyjąś stratą. Na Foreksie traci ponad 70% grających – wynika ze statystyk prowadzonych przez Komisję Nadzoru Finansowego. W 2021 roku klienci nadzorowanych przez KNF brokerów przegrali prawie 1,16 mld złotych. Tutaj jest podobnie jak w kasynie – zarabia przede wszystkim organizator tego rynku.
Przeczytaj także
Także wiele innych sektorów świata finansów jest grą o sumie zerowej, gdzie zyski jednej strony transakcji są stratą drugiej strony. Tak funkcjonują w zasadzie wszystkie rynki instrumentów pochodnych: kontraktów terminowych, opcji, FRA, swapów itp. Różnica między tymi rynkami a kasynem jest jednak zasadnicza. O ile w tym drugim gracze płacą swoimi pieniędzmi za szanse na wygraną i nadzwyczajne emocje, o tyle na pierwszych mamy dwie grupy o różnych interesach. Są spekulanci, którzy biorą na siebie ryzyko zmiany cen w zamian za oczekiwane ponadprzeciętne zyski. Ale są też podmioty chcące zabezpieczyć realne transakcje ekonomiczne, „sprzedając” ryzyko spekulantom. Np. producent miedzi, który na rynku terminowym zabezpiecza sobie ceny przyszłej produkcji lub kurs walutowy. Podobnie dzieje się na rynku walutowym.
Inwestowanie na giełdzie
Natomiast rynek kapitałowy jest czymś zupełnie innym. W dłuższym terminie jest on grą o sumie dodatniej, na której zarobić mogą wszyscy jej uczestnicy (choć nie zawsze tak się dzieje). Po giełdzie porusza się kilka różnych podmiotów. Pierwszym są emitenci, którzy oferują inwestorom swoje akcje (bądź obligacje, lub jakiekolwiek inne instrumenty) w zamian za gotówkę. W ten sposób inwestorzy nabywają część realnie istniejących biznesów, których celem jest generowanie pieniędzy dla akcjonariuszy. Jest to tzw. rynek pierwotny, na którym inwestorzy bezpośrednio finansują przedsięwzięcia gospodarcze, dzięki którym możliwe są nowe inwestycje zwiększające potencjał produkcyjny całej gospodarki. Jest to coś, czego nie ma w przypadku hazardu.
Po drugie, giełdowe spółki na ogół generują zyski, z którym potem nierzadko dzielą się z akcjonariuszami. Takie przepływy nazywamy dywidendą. W ten sposób posiadacze akcji spółek dywidendowych mogą otrzymywać stały przypływ gotówki. Czegoś takiego nie oferuje żadne kasyno ani inna gra hazardowa.
Przeczytaj także
Rzecz jasna zawsze byli, są i pewnie będą inwestorzy, którzy zamiast długoterminowego inwestowania lub wyrachowanej spekulacji będą się zajmować „grą na giełdzie”. Jak mawiał Warren Buffett, giełda to miejsce, gdzie kapitał przepływa od aktywnych do cierpliwych. Co nie oznacza, że nieliczni z tych aktywnych nie osiągną fortuny.
Przeczytaj także
Tyle że zwykle nie będą to ci, którzy „grają na giełdzie”. Istnieje zasadnicza różnica między „grą” a profesjonalną spekulacją. Poważny spekulant szacuje swoje szanse na zarobek, przed transakcją określa nieprzekraczalny limit strat oraz oczekiwany poziom zysków. Jest konsekwentny w realizacji strategii i prowadzi żelazną politykę zarządzania kapitałem. To ktoś, kto wie, co robi, dlaczego to robi, ile ryzykuje i czego oczekuje w zamian. A gracz po prostu obstawia: raz czarne, raz czerwone. I raz wygrywa, a raz przegrywa. Zwykle jednak tego typu gra na giełdzie prędzej czy później prowadzi do wyzerowania rachunku. Co zresztą bywa cenną lekcją. Wielu inwestorów i zawodowych spekulantów zaczynało od „gry na giełdzie”. A dopiero potem odkrywali, jak inwestować na giełdzie.

























































