Państwo Islamskie grozi Europie kolejnymi zamachami. Dzisiaj w internecie pojawiło się nagranie, na którym dżihadyści zapowiadają ataki terrorystyczne na takie miasta jak Londyn, Berlin i Rzym. IS to organizacja terrorystyczna, która przyznała się do zamachów w Paryżu i Brukseli.

"Wczoraj był Paryż, dziś jest Bruksela. Bóg jeden wie, gdzie to będzie jutro. Może to będzie Londyn, albo Berlin, albo Rzym" - mówi po angielsku bojownik IS na nagraniu obrazującym skutki przeprowadzonych zamachów. Widać na nim także m.in. brytyjską Izbę Gmin oraz rzymskie Koloseum.
W zamachach z 22 marca w Brukseli zginęły 32 osoby, zaś w zamachach w Paryżu z 13 listopada ubiegłego roku - 130 osób.
Państwo Islamskie traci swoje terytorium
IS prowadzi ostatnio ofensywę propagandową w internecie, grożąc kolejnymi zamachami. Niektórzy eksperci podkreślają jednak, że zarówno atak terrorystyczny w Brukseli, jak i zapowiedzi kolejnych zamachów są zasłoną dymną, która ma przysłonić coraz gorsze położenie dżihadystów. Jak donosi "The Economist", tzw. Państwo Islamskie straciło już 20 proc. swojego terytorium w Iraku i 40 proc. w Syrii - licząc od momentu ich największych sukcesów.
Niedawno armia Baszara el-Asada odbiła z rąk "kalifatu" historyczną Palmyrę, której wcześniejsze zdobycie przez islamistów w maju 2015 r. było de facto ich ostatnim dużym sukcesem militarnym w Syrii. Od kilku miesięcy bojownicy tzw. Państwa Islamskiego są spychani do defensywy. Nie oznacza to oczywiście ich rychłego pokonania, ale z pewnością - przynajmniej na terenach Syrii i Iraku - udało się zahamować ich ekspansję.
W niedzielę syryjska armia rządowa odniosła kolejne zwycięstwo nad IS odbijając z ich rąk miasto Al-Karjatajn, położone ok. 100 km na zachód od Palmyry. Wojsko Baszara el-Asada sukcesywnie zbliża się do stolicy dżihadystów - Al-Rakki.
Heavy destruction in the town of #Qaryatayn in #Syria. pic.twitter.com/c8xJ31PFFm
— Haidar Sumeri (@IraqiSecurity) 4 kwietnia 2016
Tymczasem w Iraku z tzw. Państwem Islamskim walczy dość nietypowa koalicja złożona z kurdyjskich Peszmergów, milicji sunnickich i szyickich oraz irackiej armii. Przeciwnicy IS odnieśli już kilna sukcesów millitarnych, a w ostatnich tygodniach podchodzili coraz bliżej Mosulu, drugiego co do wielkości miasta w Iraku. W przypadku oblężenia może dojść do krwawych walk o każdą kolejną dzielnicę.
W obecnej sytuacji tzw. Państwo Islamskie może więc wywierać jeszcze większy nacisk na swoich wyznawców rozsianych po świecie, aby ci dokonywali kolejnych zamachów. Dlatego służby europejskie i amerykańskie nie mogą tracić czujności i muszą być przygotowane na najczarniejsze scenariusze.
Marcin Hołubowicz/PAP
