Dokładnie trzy lata temu – 3 lutego 2014 roku – obligacje należące do Otwartych Funduszy Emerytalnych zostały „przetransferowane” do ZUS-u i tam „umorzone”. Rząd Donalda Tuska zamienił dług jawny w dług ukryty i rozpoczął proces likwidacji kapitałowego filara emerytalnego.
„Przepisy mówią, że 3 lutego 2014 r. OFE mają umorzyć 51,5 proc. jednostek rozrachunkowych zapisanych na rachunku każdego członka otwartego funduszu emerytalnego na 31 stycznia 2014 r. Tego dnia fundusze mają przekazać do ZUS-u aktywa o wartości odpowiadającej sumie umorzonych jednostek rozrachunkowych” – trzy lata temu informowała Polska Agencja Prasowa.
Tego dnia z rachunków klientów OFE „wyparowało” 51,5% zgromadzonego kapitału, który został zamieniony na wirtualne zapisy w ZUS. Ta operacja przekształciła jawny dług publiczny Polski na przyszłe zobowiązania państwa wobec emerytów. Zmienił się też charakter tych zobowiązań z pisemnego kontraktu (obligacja) na niewiele znaczącą obietnicę, którą obecni lub przyszli politycy mogą zmienić w jeden dzień.
Decyzja Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego oznaczała faktyczny koniec przymusowego i kapitałowego filara emerytalnego. Od tej pory jedynym gwarantem wypłat emerytur jest ZUS i państwo polskie. Ponadto wraz z okrojeniem OFE o połowę rząd doprowadził do sytuacji, w której z OFE do ZUS-u trafia więcej pieniędzy (w ramach tzw. suwaka) niż z ZUS-u do OFE.
Trzy lata temu, uzasadniając „skok na OFE”, minister finansów Jacek Rostowski twierdził, że to z powodu OFE Polska ma permanentny deficyt budżetowy i rosnący dług publiczny. Teraz już wiemy, że to nieprawda. Pomimo faktycznej kasacji OFE dług publiczny wciąż szybko rośnie, a deficyty budżetowe są coraz większe – w 2016 roku budżet państwa odnotował nominalnie najwyższy niedobór w historii III RP.
Jak zauważył Łukasz Piechowiak, rządzący już „przeżarli” kasę wyprowadzoną z OFE. Skok na OFE zmniejszył jawny dług publiczny z 945,2 mld zł do 844,4 mld zł. Tymczasem na koniec trzeciego kwartału 2016 roku (to najnowsze dostępne dane) zadłużenie sektora publicznego (tzw. dług EDP) wynosiło 978,5 miliardów złotych. Jest niemal pewne, że w tym roku dług Polski przekroczy bilion złotych.
W listopadzie 2015 roku Trybunał Konstytucyjny usankcjonował zabór oszczędności emerytalnych zgromadzonych w OFE, uznając je za środki publiczne, a nie prywatne. Natomiast jesienią 2016 roku rząd Beaty Szydło zarekomendował rozwiązanie kwestii OFE. Państwo zabierze z OFE kolejne 25% aktywów, które zasilą Fundusz Rezerwy Demograficznej. Pozostałe 75% ma trafić na Indywidualne Konta Emerytalne, będące – przynajmniej formalnie – prywatną własnością obywateli.
Te ostatnie w myśl planów wicepremiera Mateusza Morawieckiego przekształciłyby się w fundusze akcji polskich i miałyby stanowić podstawę nowego kapitałowego filara emerytalnego. Choć sama idea jest godna uwagi, to po lekcji z OFE Polacy raczej nie dadzą się nabrać po raz drugi na ten sam numer i nie powierzą dobrowolnie pieniędzy czemukolwiek, co ma związki z rządem.
„Skok na OFE” był doskonałą lekcją, czym kończy się zaufanie do państwa. Prawidłowy wniosek jest jeden: oszczędności emerytalne trzeba budować samodzielnie i jak najdalej od lepkich palców władzy, a każdą złotówkę wpłaconą na konto ZUS, OFE lub jego następcy należy uznać za złotówkę definitywnie straconą.


























































