Jeszcze we wtorek iAlbatros informował, że zakończył skup akcji własnych po cenie 59,05 zł za sztukę. Dziś, po ledwie dwóch dniach, za papiery spółki płacono momentami nawet 70... groszy.


Wszystko zaczęło się 2 marca, gdy iAlbatros (dawne SMT) poinformował o sprzedaży swojej spółki pośrednio zależnej, iAlbatros Poland, za kwotę 124 mln zł, Otrzymana kwota miała posłużyć do realizacji skupu akcji własnych. Na buyback spółka planowała przeznaczyć kwotę 120-160 mln zł. Jak informowała wcześniej, skup miał objąć od 10 do 33% wszystkich akcji, tj. nie więcej niż 3 848 683 akcji z uwzględnieniem akcji własnych. Wówczas iAlbatros Group posiadał 12,1% akcji własnych.
Taka konstrukcja sprawiła, że skupionych zostało jedynie blisko 2,5 mln akcji. Jedynie, ponieważ przeznaczona kwota była niemal równa kapitalizacji spółki z początku marca. Wówczas bowiem za jedną akcję iAlbatrosa płacono 11,76 zł, co dawało łączną wycenę na poziomie... 137,15 mln zł. Konsekwencją była kosmiczna kwota, którą proponowano za jedną akcję - 59,05 zł.
Ostatecznie udział iAlbatrosa w iAlbatrosie wzrósł do 33%, co jest sytuacją bardzo rzadką. Nabyte udziały czekają na umorzenie. Na wspomniany skup akcji własnych przeznaczono 145 mln zł. W międzyczasie równie ciekawie było na samym rynku, gdzie notowania iAlbatrosa przez cały okres skupu pozostawały w kanale 10-14 zł. 28 marca cena spadła do 8,49 zł. Prawdziwa wyprzedaż miała się jednak dopiero zacząć.
Po zakończeniu skupu pojawiły się spore zlecenia sprzedaży. Początkowo nie pozwalano notowaniom spółki otworzyć się, gdy jednak to nastąpiło - już 30 marca - spadek naprawdę robił wrażenie. Pierwsza transakcja odbyła się bowiem po 70 groszy. Później notowania zaczęły odbijać, jednak chwilę po godzinie 14 papiery iAlbatros warte są 1,2 zł, czyli 86% mniej niż jeszcze we wtorek. Biorąc za cenę odniesienia cenę z wezwania, obecnie za akcje płaci się aż 98% mniej. Łącznie pomiędzy 22 a 30 marca wartość spółki spadła ze 165 mln zł do ledwie 15 mln zł.
Wrażenie robią także obroty. Do tej pory właściciela zmieniło dziś 6,5 mln akcji spółki. Tymczasem łączna liczba akcji iAlbatrosa wynosi 13,8 mln sztuk. 33% z tego posiada sam iAlbatros, free float wynosi zaś ledwie 13,1%.
Wspomniany skup w pewnym sensie można uznać za substytut dywidendy. W ten sposób pieniądze z przeprowadzonej na początku marca sprzedaży aktywów trafiły do akcjonariuszy. Zamiast dywidendy wybrano po prostu nieco bardziej skomplikowane rozwiązanie. Z racji przyjętych ograniczeń w rękach akcjonariuszy pozostało jednak jeszcze sporo udziałów. Z punktu widzenia tych pozostałych akcji ogromna gotówka została "spalona" - w kasie było 145 mln zł, w kasie nie ma 145 mln zł. Tym bardziej, że spółka pozbyła się swoich najważniejszych aktywów, z których mogła generować gotówkę.
Wydaje się więc, że akcjonariusze po prostu niemal całą wartość spółki utożsamiali ze skupem. Od początku wiadomo było jednak, że nastąpi redukcja i w rękach akcjonariuszy zostanie ok. 3/4 udziałów, stąd cena rynkowa oscylowała w okolicach 1/4 przewidywanej ceny skupu. Gdy transakcja doszła do skutku, akcje spółki straciły podstawowy fundament, na którym opierała się ich wartość, kurs się więc załamał. Warto także dodać, że udziały w iAlbatrosie posiadają fundusze: Investors TFI oraz MetLife PTE.
Adam Torchała