- Emisja akcji może nam dać od 2 nawet do 22 milionów złotych. Pieniądze te chcemy przeznaczyć na rozwój zakładu oraz sieci własnych sklepów. Mamy nadzieję, że w ciągu dwóch miesięcy akcje trafią do sprzedaży. Gdyby jednak do tego nie doszło, może nastąpić poważna restrukturyzacja firmy - mówi Mikołaj Habit, wiceprezes Próchnika.
W najbliższych dniach firma przedstawi do akceptacji Komisji Papierów Wartościowych poprawiony prospekt emisyjny najnowszej serii akcji. Poprzednią wersję dokumentu Komisja odrzuciła, argumentując, że nie jest ona zgodna z prawem, nie zawiera bowiem wszystkich danych potrzebnych potencjalnym inwestorom. Wskutek tego udziały nie trafiły do sprzedaży. Miesiąc wcześniej KPWiG złożyła doniesienie do prokuratury, zarzucając podanie nieprawdy w prospektach emisyjnych dwóch poprzednich serii akcji łódzkiej spółki.
Łukasz Dajnowicz, rzecznik KPWiG, komentuje: - Nie można nas obwiniać o to, że nie akceptujemy nieprawidłowo przygotowanego dokumentu. Jeżeli Próchnik przedstawi dobry prospekt, nie będzie problemów z jego zatwierdzeniem - mówi Dajnowicz.
Próchnik zatrudnia 270 osób, 200 pracuje w zakładzie produkcyjnym. Zarobki "na hali", w zależności od miesiąca, wahają się od 1000 do 2000 zł brutto. Firma szyje płaszcze i kurtki zarówno pod swoją marką, jak i na zlecenie Hugo Bossa. Kolejne doniesienia o zamieszaniu na giełdzie odbierane są w zakładzie z dużym niepokojem.
Według naszych informacji, nawet gdyby doszło do zamknięcia zakładu, nie oznaczałoby to jednak upadłości firmy ani likwidacji marki. Prawdopodobnie w takiej sytuacji władze Próchnika, chcąc utrzymać produkcję w Łodzi, zaproponują załodze utworzenie spółki pracowniczej.
Dziennik Łódzki
(pb)

























































