Nowym celem wydatków obronnych państw NATO będzie 5 proc. PKB – poinformował w poniedziałek na konferencji prasowej w Hadze sekretarz generalny NATO Mark Rutte.


Obecny cel NATO, do którego sojusznicy zobowiązali się na szczycie w Walii w 2014 r., to przeznaczanie na obronę co najmniej 2 proc. PKB.
Rutte oznajmił przed szczytem NATO w Hadze, że wszystkie kraje wchodzące w skład Sojuszu zgodziły się, aby nowy cel wyniósł 5 proc. Zapis dotyczący takiego zobowiązania ma znaleźć się w deklaracji końcowej szczytu.
"Plan inwestycji obronnych, który sojusznicy zaakceptują w Hadze, wprowadza nowy cel - 5 proc. PKB. (...) To ogromny skok, który jest ambitny, historyczny i (ma) fundamentalne (znaczenie) dla zabezpieczenia naszej przyszłości" – powiedział szef NATO dziennikarzom.
Dodał, że nowy cel zaakceptowały także władze Hiszpanii. Madryt od wielu miesięcy sprzeciwiał się propozycji 5 proc. PKB na obronność, ponieważ uważał, że to o wiele za dużo.
"Jesteśmy w Sojuszu, w którym walczymy razem, a jeśli to konieczne - cierpimy i umieramy razem dla naszej wspólnej obrony. Hiszpania również zgodziła się na te cele" - powiedział Rutte na konferencji.
W weekend NATO zgodziło się na sformułowanie celu w taki sposób, żeby Hiszpania mogła być wyłączona z wymogu 5 proc. PKB, zachowując jednocześnie formalne poparcie kraju dla dokumentu końcowego ze szczytu, w którym taki cel zostanie zawarty. Premier Hiszpanii Sanchez oświadczył w niedzielę, że jego kraj nie zamierza blokować ustaleń spotkania w Hadze, jednak Madryt nie może przyjąć takiego celu, ponieważ oznaczałoby to poważne ograniczenie środków na politykę socjalną. Poinformował, że wydatki Hiszpanii na armię będą wynosić 2,1 proc. PKB.
Rutte oznajmił na poniedziałkowej konferencji, że dzięki większym wydatkom na obronę państwa NATO zainwestują - przykładowo - pięć razy więcej w zdolności obrony powietrznej, ponieważ muszą być w stanie obronić się przed takimi atakami, jakich codziennie dokonuje Rosja przeciwko Ukrainie.
Holender oświadczył również, że wsparcie Sojuszu dla Ukrainy pozostaje niezachwiane i trwałe. Zapowiedział, że państwa członkowskie przekażą Kijowowi w tym roku ponad 35 mld euro pomocy wojskowej. "Droga Ukrainy do NATO jest nieodwracalna. (...) Tak jest dziś i będzie tak również w czwartek, po tym szczycie" – zapowiedział Rutte, pytany o tę kwestię.
Szef Sojuszu odniósł się też do ostatnich wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Ocenił, że ataki USA na Iran w weekend nie naruszyły prawa międzynarodowego.
Oświadczył także, że nie można dopuścić do tego, by Iran uzyskał broń jądrową. "Sojusznicy (w ramach NATO) wielokrotnie wzywali Iran do wypełnienia swoich zobowiązań wynikających z traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej" – przypomniał Rutte.
Ambasador USA: rosyjskie zagrożenie niezaprzeczalne, oczekujemy większych wydatków od każdego
Zagrożenie ze strony Rosji jest niezaprzeczalne, dlatego oczekujemy od każdego sojusznika zobowiązania do wydawania 5 proc. PKB na obronę - oświadczył w poniedziałek ambasador USA przy NATO Matthew Whitaker. We wtorek na szczyt NATO do Hagi przyleci prezydent Donald Trump z żądaniem podniesienia wydatków.
Whitaker przedstawił w poniedziałek podczas konferencji prasowej online cele i stawkę rozpoczynającego się we wtorek szczytu NATO.
"Ten szczyt naprawdę dotyczy wiarygodności NATO i wzywamy wszystkich naszych sojuszników, aby stanęli na wysokości zadania i zapłacili swoją uczciwą część za bezpieczeństwo transatlantyckie. Dzięki śmiałemu przywództwu prezydenta Donalda J. Trumpa NATO jest na dobrej drodze do osiągnięcia historycznego zobowiązania, że każdy sojusznik zobowiąże się wydawać co najmniej 5 proc. swojego PKB na obronę" - powiedział.
"To zobowiązanie to coś więcej niż tylko liczba. Stanowi ono odnowienie znaczenia NATO, ponowne zrównoważenie ciężaru naszej zbiorowej obrony i jasny sygnał, że sojusz stoi zjednoczony wobec dzisiejszych wyzwań bezpieczeństwa" - dodał.
Ambasador stwierdził, że konieczność zwiększenia inwestycji wynika nie z żądań USA, lecz z faktu, że Rosja stanowi "długoterminowe" zagrożenie dla Sojuszu. Pytany o to, czy USA poprą tekst komunikatu końcowego szczytu, nazywające Rosję największym zagrożeniem, Whitaker stwierdził, że tekst wciąż jest negocjowany i odmówił odpowiedzi. Dodał jednak, że fakt zagrożenia ze strony Rosji jest oczywisty.
"Niezaprzeczalne jest, że tak bardzo zależy nam na zwiększeniu inwestycji w obronność do 5 proc. ze względu na Rosję i długoterminowe zagrożenie, jakie Rosja stwarza dla bezpieczeństwa NATO" - powiedział ambasador. Odmówił przy tym jasnej odpowiedzi o termin, w jakim sojusznicy mieliby dojść do tego poziomu wydatków obronnych, dodając że "Rosja ma coś do powiedzenia w tej sprawie", biorąc pod uwagę tempo odbudowy ich sił zbrojnych.
Jak zaznaczył, USA są przy tym zdeterminowane, by zobowiązanie to nie było pustą obietnicą, która przez lata nie będzie wypełniana, tak jak było to w przypadku poprzedniego celu wydatków na poziomie 2 proc. PKB, ustanowionego w 2014 r. w Walii. Zaznaczył, że na poczet wydatków będzie można zaliczać te związane z infrastrukturą, np. drogami oraz cyberbezpieczeństwem. Według planów sekretarza generalnego Marka Ruttego na wydatki czystko obronne ma zostać przeznaczone 3,5 proc. PKB, zaś reszta na powiązane inwestycje.
Pytany przez PAP, czy USA nadal uważają, że Rosja prowadzi negocjacje w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie w dobrej wierze, Whitaker stwierdził jedynie, że "nie ma militarnego rozwiązania" tej wojny, a prezydent Trump wspiera wszelkie dyplomatyczne mechanizmy prowadzące do "trwałego pokoju".
"Prezydent Trump oświadczył, że jest bardzo rozczarowany śmiercią ludzi w czasie, gdy trwały negocjacji, wzywamy do powściągliwości i namawiamy obie strony do unikania eskalacji. Jesteśmy zaangażowani na najwyższych szczeblach i nadal popieramy bezpośrednie rozmowy między Rosją a Ukrainą. Konstruktywny dialog w dobrej wierze jest jedyną drogą do zakończenia tej wojny, jak powiedział prezydent Trump prezydentowi Putinowi, oczekujemy, że zarówno Rosja, jak i Ukraina usiądą do stołu z jasnymi warunkami i chęcią kompromisu" - dodał. Potępił przy tym rosyjskie bombardowania celów cywilnych w Ukrainie.
Jak zapowiedziała w poniedziałek rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt, Trump uda się do Hagi we wtorek rano i będzie naciskał na wszystkich sojuszników, by zobowiązali się wydawać 5 proc. PKB na obronność. Sam Trump w piątek krytykował Hiszpanię - której rząd deklaruje, że nie złoży takiego zobowiązania - twierdząc, że NATO "będzie musiało sobie z nią poradzić". Według planów Trump spędzi na szczycie około doby i już w środę powróci do USA.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński, z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ szm/