Listopadowy odczyt indeksu PMI dla polskiego przemysłu zasygnalizował przyspieszenie tempa wzrostu,któremu jednak towarzyszyła silna presja cenowa oraz problemy z rekrutacją pracowników.


W listopadzie PMI dla polskiego przemysłu osiągnął wartość 54,4 punktów – poinformowała firma badawcza IHS Markit. Oznacza to odbicie względem października (53,8 pkt.) oraz września (53,4 pkt.) i jednocześnie wynik wyższy od oczekiwań, ponieważ ekonomiści spodziewali się wzrostu tego wskaźnika tylko do 54 punktów.
W szerszym horyzoncie koniunktura w polskim przemyśle jest jednak gorsza niż latem. W sierpniu wskaźnik PMI wyniósł 56 pkt, w lipcu odnotowano wynik na poziomie 57,6 pkt. Z kolei w czerwcu padł nowy rekord na poziomie 59,4 pkt. Także w maju wskaźnik ten ustanowił najwyższy odczyt w sięgającej roku 1998 historii tych badań, przyjmując wartość 57,2 punktów.
Raport IHS zwraca uwagę na to, że wzrost zamówień dotyczył tylko rynku krajowego. Liczba zleceń od klientów zagranicznych spadła za to trzeci miesiąc z rzędu. Ponadto, według niektórych respondentów część klientów rezygnowała z zamówień z powodu wyższych cen. Badanie pokazało także, że polscy producenci nadal w szybkim tempie podnoszą ceny wyrobów gotowych, przerzucając rosnące koszty na swych klientów. W listopadzie średnie koszty produkcji gwałtownie wzrosły (i był to wzrost najsilniejszy od lipca). Firmy donosiły, że w górę poszły ceny wielu towarów i usług, m.in. paliw, metali i mediów.
- W listopadzie ekspansja w polskim sektorze wytwórczym przyspieszyła dzięki szybszym wzrostom produkcji i nowych zamówień. Tymczasem niedobry siły roboczej oraz problemy z rekrutacją nowych pracowników doprowadziły do niewielkiego spadku zatrudnienia, a ograniczona dostępność środków produkcji oraz nasilenie presji cenowej osłabiły optymizm biznesowy polskich producentów – czytamy w najnowszym raporcie IHS Markit.
- Firmy starały się kupować towary, gdy tylko było to możliwe, aby zniwelować wpływ inflacji i niedoborów podaży w nadchodzących miesiącach – dodają autorzy listopadowego badania.
Koniunktura w polskich fabrykach wpisuje się w szerszy europejski i globalny trend. Jeszcze w lipcu według wskazań PMI koniunktura w niemieckim przemyśle w lipcu była najlepsza od 21 lat, jednakże w sierpniu wzrost nieco przyhamował, lecz nadal pozostawał silny. Natomiast we wrześniu dało się już odczuć osłabienie ożywienia w strefie euro.
W dalszym ciągu problemem były niedobory surowców i komponentów. Ale w listopadzie firmy narzekały także na brak pracowników. - Według respondentów badania na całym świecie brakowało środków produkcji, a dostawcy borykali się z problemami logistycznymi i transportowymi. W listopadzie firmy zgłaszały również problemy z dostępnością siły roboczej. Chociaż pojawiły się raporty o przymusowych zwolnieniach, równie częste były doniesienia o braku dostępności pracowników – napisano w raporcie.
Wskaźnik PMI kalkulowany jest na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród menedżerów firm przemysłowych. Proszeni są o porównanie z poprzednim miesiącem wielkości nowych zamówień (30 proc.), produkcji (25 proc.), zatrudnienia (20 proc.), prędkości dostaw (15 proc.) oraz zapasów (10 proc.). Wyniki poniżej 50 punktów sygnalizują spadek aktywności ekonomicznej w badanym sektorze, zaś odczyty powyżej 50 punktów wskazują na ekspansję gospodarczą.
KK