Po dzisiejszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej nikt nie oczekuje podwyżki stóp procentowych. Ale na rynku spekuluje się, że Rada może nieco zmienić retorykę i otworzyć furtkę do normalizacji polityki monetarnej w kolejnych miesiącach.


Od maja 2020 roku Polska funkcjonuje w reżymie faktycznie zerowych stóp procentowych po tym, RPP zdecydowała się na trzy cięcia stóp (17 marca, 8 kwietnia oraz 28 maja) łącznie o 1,4 punktu procentowego. Działania te, połączone m.in. ze skupem aktywów (QE), motywowane były i nadal są walką z gospodarczymi skutkami pandemii koronawirusa. I to pomimo faktu, że zarówno sytuacja epidemiczna jak i gospodarcza zasadniczo wróciły do stanu sprzed marca 2020.


Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, gdy produkt krajowy brutto w skali całego roku powinien realnie wzrosnąć o przynajmniej 5%, a inflacja CPI w sierpniu sięgnęła 5,4% i była najwyższa od 20 lat. W takich oto warunkach większość członków Rady Polityki Pieniężnej uznaje za zasadne utrzymywanie prawie zerowej stopy referencyjnej NBP oraz prowadzenie dyskusyjnego z konstytucyjnego punktu widzenia programu skupu obligacji rządowych. Tymczasem w przeszłości przy podobnych odczytach makroekonomicznych stopy procentowe w Polsce sięgały lub nawet przekraczały 5%.
Osamotniona Polska
Pomimo inflacji od dłuższego czasu przekraczającej cel inflacyjny większość członków RPP okopała się na swoich pozycjach i nie zamierza zmieniać polityki pieniężnej przynajmniej do końca 2021 roku. Tak przynajmniej wynika z oficjalnych wypowiedzi przedstawicieli Rady, w tym przede wszystkim samego prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego.
- Tym bardziej nie warto dziś spekulować o możliwym tempie podwyżek stóp lub jakimś docelowym poziomie stóp, a tym bardziej o jakiejś ich „normalizacji” - powiedział prezes NBP w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej. Był to kubeł zimnej wody wylany na ekonomistów i uczestników rynku, którzy od kilku miesięcy spekulują o tym, że zerwanie z reżymem zerowych stóp procentowych mogłoby nastąpić „już” w listopadzie.
Tym bardziej że inne banki centralne w krajach rozwiniętych już kilka miesięcy temu rozpoczęły cykle podwyżek, zmierzając do normalizacji parametrów polityki monetarnej i wycofując się z nadzwyczajnego „covidowego” wsparcia dla polityki fiskalnej rządów. Na podwyżki zdecydowały się już władze monetarne w Czechach i na Węgrzech. Na początku września do mocnej podwyżki doszło w Chile, który to kraj zmaga się z podobnym problemem inflacyjnym jak Polska. Wcześniej stopy podniosły też banki centralne Brazylii, Peru, Urugwaju oraz Rosji i Meksyku.
Gołębie wciąż w (liczebnej) przewadze
- W przypadku odchylenia inflacji od celu w sposób elastyczny określamy pożądane tempo powrotu inflacji do celu – powiedział prezes Adam Glapiński. - Szybkie sprowadzenie inflacji do celu może wiązać się z bardzo istotnymi kosztami – ta wypowiedź właściwie rozstrzyga kwestię braku podwyżek stóp procentowych w 2021 roku, o których na rynku zaczęto mocno spekulować tydzień temu po publikacji danych o szokująco wysokiej inflacji cenowej w Polsce.
W podobnym ultragołębim tonie wypowiedzieli się też Grażyna Ancyparowicz oraz Jerzy Żyżyński. Oboje konsekwentnie lekceważą coraz wyższe odczyty inflacji (i to nie tylko CPI, ale też PPI czy cen nieruchomości). Monetarne „gołębie” twierdzą też, że podwyżka stóp procentowych byłaby w tym momencie nieskuteczna argumentując, że inflacja wynika z czynników zewnętrznych lub niezależnych od polityki monetarnej. Co ciekawe, natura covidowego kryzysu (w znacznej mierze niezależnego od polityki pieniężnej) wiosną 2020 nie przeszkadzała im zagłosować za wyzerowaniem stóp procentowych w NBP.
Poglądy grupy monetarnych „jastrzębi” z „gołębią” większością usiłował pogodzić Eugeniusz Gatnar, który od razu po publikacji sierpniowych danych o inflacji CPI zaproponował symboliczną podwyżkę stopy referencyjnej o 15 pb.
- Martwię się o oczekiwania inflacyjne. Tu moim zdaniem jakaś reakcja musi być. Ja proponuję łagodne rozpoczęcie cyklu, bo jeśli nie rozpoczniemy teraz, to trzeba będzie w przyszłym roku gwałtownie podnosić stopy, a to będzie bolesne dla kredytobiorców – powiedział Gatnar w telewizji Biznes 24.
Natomiast jeszcze w sierpniu do obozu zwolenników normalizacji polityki pieniężnej dołączył Jerzy Kropiwnicki. Zapowiedział on, że w listopadzie zagłosuje za podwyżką stóp procentowych o 15 pb. To właśnie listopad jest obecnie typowany jako moment, w którym Rada może ewentualnie rozważyć jakieś zmiany w polityce monetarnej. Wtedy też NBP opublikuje nową projekcję inflacyjną, która zapewne pokaże wysokie prawdopodobieństwo utrzymania się inflacji CPI powyżej dopuszczalnego pasma wahań (czyli 2,5% +/- 1 pkt. proc.) w całym okresie prognozy.
Choć po ostatnich wypowiedziach prezesa Glapińskiego szanse na to, że będzie to choćby symboliczna podwyżka stóp procentowych (np. o 15 pb.) wyraźnie zmalały. Możliwe jest natomiast zasygnalizowanie wygaszenia programu skupu obligacji. Wydaje się jednak, że na zerwanie z zerowymi kosztami kredytu w banku centralnym będziemy musieli poczekać do 2022 roku.
Rada wieczorową porą
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że ostatnimi czasy decyzje Rady Polityki Pieniężnej zapadają wyjątkowo późno, co może świadczyć o intensywnych dyskusjach w łonie monetarnego komitetu. W lipcu decyzja zapadła rekordowo późno, bo o 18:15. Poprzedni rekord, z maja tego roku, to 17:30, podczas gdy zwykle komunikaty RPP pojawiały się wczesnym popołudniem. W przeciwieństwie do wielu innych banków centralnych (np. EBC czy Fedu), NBP nie wyznacza stałej godziny publikacji komunikatów po posiedzeniach RPP.
Zamiast zwyczajowej konferencji prasowej po posiedzeniu RPP otrzymamy wystąpienie prezesa NBP Po marcu 2020 roku Adam Glapiński odpowiadał jedynie na wybrane przez siebie (i zadane wcześniej) pytania dziennikarzy. Jednak tym razem przewodniczący Rady pojawi się nie w piątek, lecz w czwartek o 15:00. I tym razem konferencja ma się odbyć z udziałem dziennikarzy. Wystąpienie prezesa Glapińskiego rozpocznie się więc jeszcze w trakcie konferencji prasowej szefowej Europejskiego Banku Centralnego, co nie ułatwi życia uczestnikom rynku.