Niezbędne jest wprowadzenie karalności patostreamingu. Obecne przepisy są niewystarczające do zwalczania tego zjawiska - ocenił rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek. O przygotowanie zmian w tej sprawie zaapelował do resortu sprawiedliwości.


"Patostreaming, czyli publiczne transmitowanie i rozpowszechnianie w internecie treści audiowizualnych prezentujących przemoc, agresję i zachowania patologiczne, rodzi poważne zagrożenie społeczne oraz moralne. Zjawisko to, często obecne na popularnych platformach internetowych, zdobywa liczne grono odbiorców, w tym wśród dzieci i młodzieży, co wywołuje poważne obawy naruszania dóbr osobistych, godności, prywatności oraz sfery zdrowia psychicznego" - wskazał Wiącek w swoim wystąpieniu do MS, zamieszczonym na stronie Biura RPO.
Tymczasem - jak dodał - "na zjawisko patostreamingu należy spojrzeć z perspektywy ofiar: osób wykorzystywanych, niejednokrotnie dzieci, osób z niepełnosprawnościami czy osób w kryzysie bezdomności, wobec których stosowana jest przemoc fizyczna, psychiczna bądź ekonomiczna".
"Działania patostreamerów prowadzą do naruszenia praw i wolności jednostek, zwłaszcza ochrony godności człowieka, prawa do ochrony życia prywatnego i danych osobowych. Naruszają oni nie tylko dobra osobiste osób występujących w nagraniach, ale zagrażają też dobrom ogólnospołecznym, nawołując do nienawiści i przemocy" - podkreślił Wiącek.
W ocenie Rzecznika "obecne przepisy, zarówno prawa karnego, cywilnego, jak i dotyczące ochrony danych osobowych, są niewystarczające w zakresie zwalczania i zapobiegania takim praktykom".
Dlatego RPO zaproponował, aby karalności podlegało "świadome prezentowanie treści przemocowych osobom małoletnim". Jako przykład - według Wiącka - mógłby tu służyć obowiązujący już przepis odnoszący się do treści o charakterze pornograficznym. Regulacja ta stanowi, że "kto małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub udostępnia mu przedmioty mające taki charakter albo rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nimi, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
"Młodzież jest wyjątkowo podatna na tego typu treści, co prowadzi do braku wrażliwości na przemoc i skutkuje powielaniem niebezpiecznych wzorców" - uzasadnia Rzecznik.
Według RPO uwzględnić należy także typ takiego przestępstwa, które ma na celu osiągnięcie korzyści majątkowej przez sprawcę. "Wprowadzenie typu kwalifikowanego mogłoby objąć działania patostreamerów, którzy monetyzują swoje transmisje, zachęcając do przemocy" - wskazał Wiącek.
RPO jednocześnie zaznaczył, że takie nowe przepisy powinny mieć na względzie "wyłączenie odpowiedzialności karnej, gdy prezentowane treści stanowią działalność artystyczną, edukacyjną, sportową i naukową". "Działalność edukacyjna i sportowa może obejmować użycie materiałów zawierających elementy przemocy, np. w celach dydaktycznych lub w ramach symulacji sportowych. Treści związane ze sportem mogą zawierać elementy przemocy, który jest związany z tzw. sportami kontaktowymi" - dodał Rzecznik.
"Nie oznacza to jednak, że impreza sportowa powinna być dostępna dla dzieci w każdym wieku ani tego, że wydarzenia towarzyszące konkretnej imprezie sportowej nie mogą przybrać postaci patostreamingu" - zastrzegł RPO.
To nie pierwsze podejście do zmierzenia się z problemem patostreamingu w prawie karnym. W poprzedniej kadencji Sejmu złożony został - przez posłów ówczesnej Suwerennej Polski - projekt zmian w prawie karnym odnoszący się do tego problemu. Tamten projekt przewidywał do ośmiu lat więzienia za patostreaming, zaś jeśli sprawca działałby w celu korzyści majątkowej miałoby mu grozić do 10 lat.
Wówczas - w tamtym projekcie - patostreaming rozumiano jako upowszechnianie treści stanowiących popełnienie przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności co najmniej pięciu lat. Chodziło na przykład o treści przedstawiające m.in. znęcanie się, pobicie, uszkodzenie ciała, uszczerbek na zdrowiu, rozpijanie małoletniego. Ponadto tamten projekt mówił o treściach przedstawiających znęcanie się nad zwierzętami lub zabicie zwierzęcia. Tej samej karze miały podlegać treści przedstawiających pozorowanie takich przestępstw i ukazywanie ich jako czynów popełnionych faktycznie.
Do czasu zakończenia kadencji Sejmu prace nad tamtym projektem nie zostały ukończone. RPO przypomniał natomiast, że brzmienie tamtego projektu spotkało się z krytyką. "Projekt nie wprowadzał klarownych definicji patostreamingu. Był też niespójny z przepisami prawa cywilnego cywilnymi oraz ustawą o ochronie danych osobowych" - napisał RPO odnosząc się do tamtych propozycji.
W aktualnym stanie prawnym czyny patostreamingu mogą być ścigane na podstawie różnych zapisów Kodeksu karnego nieodnoszących się jednak bezpośrednio do tego zjawiska. Chodzi na przykład o przepisy przewidujące karalność za "mowę nienawiści", rasizm, nawoływanie do przestępstwa, stalking, czy też ochronę danych osobowych. (PAP)
mja/ itm/

























































