Minister pracy zastanawia się nad wprowadzeniem minimalnego godzinowego wynagrodzenia za pracę - nie niższego niż 10 zł. Ale miesięczna płaca minimalna w Polsce już przecież obowiązuje. Czy dalsze regulacje w tym zakresie uzdrowią rynek pracy, czy jeszcze bardziej pogrążą pracujących na umowach śmieciowych?
foto: Thinkstock
Pomysł Władysława Kosiniaka-Kamysza jest ukłonem w stronę związków zawodowych - pierwszy takie rozwiązanie zaproponował bowiem Jan Guz, przewodniczący OPZZ. Argumentacja była prosta: każdy zasługuje na godną płacę.
Pomysł popiera też opozycja. Sojusz Lewicy Demokratycznej wystosował nawet apel do ministra w tej sprawie. - Jesteśmy przekonani o tym, że przyjęcie takich rozwiązań będzie dodatkowym czynnikiem wzmacniającym popyt wewnętrzny, co w kontekście stagnacji gospodarczej winno być szczególnym przedmiotem troski najwyższych władz państwowych Rzeczypospolitej Polskiej. () Jesteśmy utwierdzeni w przekonaniu, że odpowiednie regulacje są konieczne - czytamy w apelu autorstwa Sebastiana Wierzbickiego (przewodniczący SLD w Warszawie) i Grzegorza Gruchalskiego (przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów).
Płacę minimalną w Polsce już mamy
Obecnie płaca minimalna w Polsce wynosi 1600 zł brutto (1680 zł od 2014 roku). Jeśli ktoś pracuje w niestandardowym wymiarze czasu, pracodawca w każdym miesiącu jest zobowiązany do wyliczenia takiej osobie jej pensji na podstawie przepracowanych godzin (w stosunku do etatu w danym miesiącu) i obowiązującej obecnie płacy minimalnej.
![]() | » Elastyczne formy zatrudniania pracowników - praca tymczasowa |
Inaczej trzeba podejść do sprawy, jeśli mowa jest o wynagrodzeniu wynikającym z tytułu umowy zlecenia czy innej umowy cywilnoprawnej. Warunki takiej umowy reguluje bowiem kodeks cywilny, a nie kodeks pracy i to do tych umów stosowana miałaby być minimalna stawka godzinowa. Wprowadzenie minimalnej stawki w takich umowach byłoby niezgodne z art. 3531 kodeksu cywilnego, który zakłada wolność kształtowania umów. Wniosek jest jasny - żeby wprowadzić taki przepis, konieczna jest poważna zmiana w prawie cywilnym.
Według Kosiniaka-Kamysza minimalna godzinowa stawka powinna wynosić 10 zł, ponieważ będzie ona wtedy porównywalna z minimalnym miesięcznym wynagrodzeniem za pracę. Według danych agencji ConvergEx Group, obecnie minimalna "godzinówka" w Warszawie to niecałe 9 zł.
Stanowisko | Przeciętna stawka godzinowa (brutto) |
Fryzjer | 12 zł |
Kelner | 7 zł (plus napiwki) |
Kasjer | 9 zł |
Ochroniarz | 8 zł |
Dostawca pizzy | 7 zł (plus napiwki) |
Sprzedawca | 9 zł |
źródło: opracowanie własne
Przeciętne godzinowe stawki cechują się wysoką sezonowością. W okresie przedświątecznym łatwiej o tymczasową pracę, a "godzinówki" mogą być wyższe niż normalnie. Według danych Adecco Poland (z listopada 2013 r.) za roznoszenie ulotek, pomoc przy inwentaryzacji, rozkładanie towarów czy promocję w stroju św. Mikołaja możemy liczyć na co najmniej 10 zł za godzinę pracy. Więcej zarobi hostessa (15 zł/h), osoba pakująca kosze upominkowe (16 zł/h) oraz św. Mikołaj pracujący w domach klientów (80-160 zł/h w zależności od regionu).
Efekty będą odwrotne do zamierzonych
![]() | » Na czym będzie polegał elastyczny czas pracy? |
Społeczeństwo i związki zawodowe od dawna narzekają na tzw. umowy śmieciowe, czyli te zwykle niżej opłacane, na określony czas, bez prawa do urlopu i bez odprowadzanych składek. Problem faktycznie jest poważny - część osób, które spokojnie mogłyby zostać zatrudnione na normalną umowę o pracę, tkwi na umowach śmieciowych. I to niekoniecznie dlatego, że pracodawca nie jest do nich do końca przekonany. Koszt pracy jest wtedy po prostu niższy - przy pensji etatowej 1600 zł brutto różnica w koszcie pracodawcy wynosi ponad 300 zł.
Pojawiają się wątpliwości, czy kolejne regulacje to dobry sposób na uzdrowienie rynku pracy w Polsce. Przede wszystkim taki pomysł wcale nie przekona pracodawców, że warto zatrudnić pracownika na umowę o pracę, a chyba o to przecież chodzi związkowcom i rządowi. Ponadto efektem będzie zmniejszenie liczby umów zleceń, co w konsekwencji skutkować będzie powiększeniem szarej strefy. Część pracodawców nie będzie miała bowiem możliwości płacenia pracownikom zwiększonego wynagrodzenia z tytułu umów cywilnoprawnych i nie pozostanie im nic innego, jak zwolnić część załogi lub zatrudnić ją na czarno.
Regulujemy zamiast deregulować
![]() | » O tym, jak Władysław chce leczyć Polskę z bezrobocia |
Wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej (przy aprobacie związków zawodowych) praktycznie zamknie furtkę do dalszych działań na rzecz walki z umowami śmieciowymi, które wypierają umowy etatowe (według danych Państwowej Inspekcji Pracy umowy o pracę zostały już wyparte w takich branżach, jak budowlana czy ochroniarska). Rządzący będą mogli wtedy powiedzieć, że skoro zgodzili się na rozwiązanie zaproponowane przez związkowców, to uznają problem za rozwiązany. Na tym walka z umowami śmieciowymi może się definitywnie zakończyć.
Zdecydowanie lepszą drogą będzie działanie zupełnie odwrotne - mianowicie deregulacja umowy o pracę lub wprowadzenie (ale w obrębie prawa pracy) jej bardziej liberalnej odmiany, łączącej cechy umowy zlecenia i umowy o pracę. Kolejne ograniczenia psują rynek pracy, a przedsiębiorcy, zniechęceni kolejnymi ograniczeniami i rosnącymi kosztami, przestają zatrudniać. Rząd i związki zawodowe powinny promować zatrudnianie na umowy o pracę zamiast nakładać na pracodawców ograniczenia w umowach cywilnoprawnych, co kieruje część zatrudnionych pracowników do szarej strefy.
Konieczne jest obniżenie kosztów zatrudnienia - tylko to może skłonić pracodawców do zatrudniania ludzi na umowy o pracę. Inną zachętą dla przedsiębiorców mogłyby być czasowe dopłaty do składek osób, które przeszły z umowy zlecenia na umowę o pracę. Dodatkowo kontrole w zakładach pracy powinny kłaść większy nacisk na wyłapywanie pracowników zatrudnionych na umowę zlecenie, z którymi powinno się dawno zawrzeć umowę o pracę.
Marcin Lekki
Bankier.pl
m.lekki@bankier.pl