Radykalizacja grup uzbrojonych obywateli, by podczas kryzysu destabilizowały działanie państwa, to jeden ze scenariuszy wojny hybrydowej stosowany przez Federację Rosyjską – powiedział PAP Jacek Siewiera, prof. Akademii Marynarki Wojennej, członek Atlantic Counsil, były szef BBN.


Siewiera powiedział, że w Polsce wydano bardzo wiele pozwoleń na broń: krótką, długą, osobistą. Dodał, że jest to fakt niejednokrotnie interpretowany jako gotowość obywateli do uczestnictwa w formacjach uzbrojonych.
– Trzeba podkreślić dwie kwestie. Pierwsza: od kontaktu bezpośredniego dzisiaj na froncie na Ukrainie ginie nie więcej niż 2-3 proc. żołnierzy Federacji Rosyjskiej, a strony ukraińskiej nawet mniej. Ten rodzaj kontaktu ogniowego w zasadzie nie ma wpływu na przebieg wojny.
Druga sprawa to kwestia wykorzystania tego typu uzbrojenia przez obywateli do dokonywania różnego rodzaju czynności zastrzeżonych dla aparatu bezpieczeństwa państwa czy dla struktur państwa.
– Obywatel uzbrojony, wychodzący w jakichś patrolach na ulice, stanowi jedynie zagrożenie, bo takie są też scenariusze wykorzystywane przez Federację Rosyjską w ramach wojny hybrydowej. To znaczy taka mobilizacja i takie rozgrywanie emocji społecznej, jak również takie przygotowanie społeczeństwa i radykalizacja niektórych grup, by w momencie konfliktu, w momencie kryzysu były one czynnikiem destabilizującym struktury państwa – zaznaczył były szef BBN.
Przeczytaj także
Siewiera podkreślił, że gotowość obywateli do służby w strukturach państwa, do służby wojskowej, do służby w Straży Granicznej, w policji jest najlepszym świadectwem obywatelskiej odpowiedzialności.
"Podstawowym zadaniem obywatela jest zadbanie o swoją rodzinę"
Ekspert zaznaczył, że podstawowym zadaniem obywatela w trakcie konfliktu zbrojnego jest zadbanie o swoją rodzinę, o własne bezpieczeństwo i niemal równolegle o stałe zaangażowanie w funkcjonowanie gospodarki, w funkcjonowanie swojego zakładu pracy, swojego przedsiębiorstwa.
– To właśnie te czynniki decydują dziś na Ukrainie o tym, jak szybko odtwarzana jest infrastruktura energetyczna, jak szybko usuwane są zniszczenia budowlane czy jak szybko udrażniane są drogi po tym, gdy gruz z kolejnych zawalonych budynków zablokuje przejazd, np. dla służb ratunkowych – powiedział Siewiera.
Zaznaczył, że bardzo często robią to prywatne firmy, zakontraktowane przez państwo w ramach funduszy, które mogą z jednej strony służyć zwiększeniu odporności tego państwa, a z drugiej podtrzymaniu funkcjonowania jego gospodarki.
– Państwo jest w stanie utrzymać walkę tak długo, jak utrzyma swój przemysł. Zakłady przemysłowe, zakłady pracy powinny kłaść nacisk na to, by rozwinąć zdolności pewnej odporności na funkcjonowanie w warunkach kryzysu ograniczonych dostaw czy ograniczonego zasobu energetycznego – dodał b. szef BBN.
"Mamy czas, by zbudować odporność i świadomość społeczną"
Siewiera powiedział, że w dalszym ciągu jesteśmy w bardzo wczesnej, pierwszej fazie, jeśli chodzi o przygotowanie systemu ochrony ludności. Dodał, że główne ryzyka wiążą się z dużymi aglomeracjami, z dużymi miastami, z obszarami, w których dochodzi do największej liczby uderzeń rakietowych czy ataków dronowych. – To tam właśnie zasobów ochrony ludności bardzo często brakuje – zaznaczył.
Podkreślił, że wciąż mamy czas do tego, by stworzyć barierę, by do pełnoskalowego konfliktu nie dopuścić. Dodał, że mamy też czas do tego, by zbudować odporność i świadomość społeczną, aby uniknąć paniki w związku z niewątpliwie napiętą sytuacją międzynarodową.
PAP jest patronem medialnym Europejskiego Forum Nowych Idei (EFNI), które w dniach 15-17 października odbywa się w Sopocie. (PAP)
kno/ agz/ mhr/

























































