Bez potyczek o leżaki przy basenach, wiatr hulający wśród palm i parasoli i opustoszałe bary - taki obraz przedstawia Majorka, po tym jak przetaczające się co rusz protesty "wypędziły" turystów. Jak zaznaczają mieszkańcy, najbardziej brakuje im... Brytyjczyków.


"Tęsknimy za tłumami turystów - z żalem wspominają mieszkańcy Magalouf, miasteczka znanego z burd, w którym jak w soczewce widać konflikt między "tubylcami" a turystami. Teraz, choć kurorty nie świecą pustkami, to wraz z wyjazdem Brytyjczyków, a przyjazdem innych Europejczyków zmienił się sposób wydawania przez nich pieniędzy. Już nie imprezują hedonistycznie godzinami, a co najwyżej wypiją kawę.
Na początku tego roku rząd Balearów przedstawił plan zmniejszenia liczby turystów, ze szczególnym uwzględnieniem Brytyjczyków i Niemców. Na ich mocy w Playa de Palma, Magaluf czy San Antonio na Ibizie osoby, jeśli chcą pić alkohol, muszą pozostawać w wyznaczonych strefach. Każdy złapany poza nimi jest karany mandatem od 500 do 1500 euro. Wysokość zależy od stopnia zakłócania spokoju innym. Do tego ograniczono godziny otwarcia sklepów monopolowych - między 21.30 a 8.00 muszą być zamknięte.
Teraz przeciwnicy masowej turystyki, którzy proponowali wprowadzone zmiany, obudzili się z ręką w nocniku. Sezon 2025 można już ocenić jako fatalny zdaniem pracowników kurortów - podaje GB News. Ich zdaniem początek roku był "jeszcze znośny", ale zapaść zaczęła się w czerwcu. - opisują.
Jeszcze w zeszłym roku grupy turystów z Wysp przychodziły o 10.00 i piły do wieczora. Teraz co najwyżej Włoch wpadnie na jedno espresso. Tęsknimy za Anglikami, bo Anglicy wydają pieniądze - mówią pracownicy branży turystycznej.
Jak wynika z Majorca Daily Bulletin, część restauracji będzie musiała zwinąć interes w 2025 roku. Odnotowały bowiem nawet 40-proc. spadek liczby klientów w porównaniu z poprzednimi latami. To samo dotyczy hoteli i moteli, które na dodatek muszą konkurować z Airbnb.
- W tym roku po prostu nikogo nie ma - wyjaśnia Olly z Linekers Bar na Majorce. - Zamiast Brytyjczyków, przyjeżdżają Niemcy, Francuzi, Portugalczycy i Włosi. Problem jednak z nimi jest następujący: rezerwują hotele all-inclusive, a przez to nie imprezują "na mieście" albo wynajmują mieszkania, w którym sami gotują. My nie zarabiamy - dodaje.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach „ostatnich stron gazet”. Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.
opr. aw




























































