Czy sąd może badać „konsumenckim okiem” zmienne oprocentowanie oparte na WIBOR? Jakie są konsekwencje luźnego podejścia do informowania klienta o ryzyku? To kwestie, które przeanalizował Rzecznik Generalny TSUE. Odpowiedź już 11 września.


Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej już kilka razy odegrał istotną rolę w historii sporów konsumenci kontra banki. Przypomnijmy tylko przełomowy wyrok w sprawie kredytów „frankowych” z 2019 r. czy rozstrzygnięcie dotyczące zwrotu kosztów pozaodsetkowych przy wcześniejszej spłacie kredytów gotówkowych. Do tej listy na pewno będzie można zaliczyć odpowiedź na pytania prejudycjalne częstochowskiego sądu. 11 września poznamy część rozstrzygnięcia – opinię Rzecznika Generalnego TSUE.
Jak WIBOR trafił przed TSUE?
Pierwsza porcja pytań o hipoteki bazujące na wskaźniku WIBOR to efekt sporu pomiędzy kredytobiorcą a bankiem PKO BP. W sprawie prowadzonej przed Sądem Okręgowym w Częstochowie kredytodawcy zarzucono niedostateczne poinformowanie o ryzyku wiążącym się ze zmiennym oprocentowaniem. Kredytobiorca poddał w wątpliwość uczciwość samego wskaźnika. Podkreślił fakt, że WIBOR bazuje na deklaracjach banków i jest w związku z tym podatny na manipulacje.
Sąd zdecydował się zasięgnąć opinii TSUE. Sformułowano zestaw czterech pytań, które skierowano do trybunału w 2024 r. Sprawa otrzymała sygnaturę C-471/24.
O co zapytał się polski sąd?
Za najważniejsze pytanie należy uznać pierwsze, które ma rozwiać wątpliwości, czy dyrektywa 93/13 o ochronie konsumentów dopuszcza badanie postanowień umownych dotyczących zmiennego oprocentowania w oparciu o wskaźnik referencyjny WIBOR. Sprawa dotyczy kredytu udzielonego w 2019 r., gdy działała już unijna dyrektywa BMR o wskaźnikach referencyjnych. Można zatem powiedzieć, że istniały regulacje prawne, na których wprost bazowała taka konstrukcja kontraktu. Czy sąd powinien w takich okolicznościach „przyglądać się” WIBOR-owi z perspektywy praw konsumenta? To kluczowa dla losów dalszych podobnych sporów kwestia.
Pozostałe trzy pytania dotyczą konsekwencji ewentualnej twierdzącej odpowiedzi trybunału. Sąd chce wiedzieć, czy niewłaściwe poinformowanie o ryzyku oraz niewskazanie, jak ustala się wskaźnik wyznaczający oprocentowanie, może traktować jako „powodujące znaczącą nierównowagę stron”. To otwierałoby drogę do uznania ich za klauzule szkodzące i niewiążące konsumenta. Ostatnia wątpliwość dotyczy dalszych losów umowy po ewentualnym uznaniu za nieuczciwe postanowień związanych z WIBOR. Inaczej mówiąc, czy podstawą oprocentowania mogłaby wówczas być sama marża.
Co wydarzyło się w sprawie do tej pory?
Pytania o WIBOR miały nieco inne losy niż większość kredytowych wątpliwości trafiających dotąd do TSUE. Na 11 czerwca 2025 r. wyznaczono termin rozprawy przed trybunałem. Dzieje się tak, gdy trybunał chce wysłuchać racji zaangażowanych stron, a otrzymane stanowiska nie są wystarczające.
Swoje stanowiska trybunałowi przesłał m.in. polski rząd oraz Komisja Europejska. Upraszczając można podsumować je jako wsparcie dla argumentów banku. KE wskazała, że przepisy BMR gwarantują wysoki poziom ochrony konsumentów, a w prawie unijnym nie istnieje wymóg informowania kredytobiorcy o technicznych aspektach konstrukcji wskaźnika. Polski rząd podkreślił, że WIBOR jest zgodny z BMR i jako taki nie powinien trafiać pod lupę sądów (korzysta z domniemania zgodności z prawem).
W trakcie rozprawy przedstawiciel powoda-kredytobiorcy zmienił nieco strategię. Wskazał, że nie kwestionuje samej zgodności WIBOR z prawem, ile raczej sposób wykonania i zakres obowiązków informacyjnych.
Trybunał zadał natomiast pytania m.in. o techniczne zasady konstrukcji wskaźnika, a także źródła informacji o ryzyku dostępne dla zawierającego umowę konsumenta. Termin zaprezentowania opinii Rzecznika Generalnego TSUE wyznaczono na 11 września 2025 r.
Bankowcy przypuścili informacyjny atak
Przedstawiciele sektora bankowego po czerwcowej rozprawie bardzo zdecydowanie podkreślali najważniejsze punkty swojego stanowiska. Związek Banków Polskich przy każdej okazji nawiązywał do m.in. zakresu obowiązków informacyjnych wymaganych w polskiej ustawie o kredycie hipotecznym. Nie ma w tym zestawie punktu, który narzuca wyjaśnienie konstrukcji wskaźnika referencyjnego wyznaczającego zmienne oprocentowanie. Podsumowanie argumentów strony bankowej można znaleźć chociażby w ostatnim materiale Polskiej Agencji Prasowej.
Warto zauważyć, że w przypadku sporów o kredyty bazujące na WIBOR bankowcy przyjęli inną strategię niż wcześniej, gdy na szali znalazły się „franki”. Po pierwsze, scentralizowano komunikację, która w sprawach CHF bywała niespójna (w zależności chociażby od poglądów poszczególnych prezesów). Po drugie, jako oponenta wskazano nie klientów, lecz kancelarie prawne poszukujące nowej niszy. Po trzecie, na plan pierwszy nie wyciąga się już korzystnych dla banków statystyk wygranych w sądach.
Jakie może być rozstrzygnięcie?
Obie strony sporu mają duże oczekiwania wobec TSUE i podgrzewają atmosferę licząc na jednoznaczną wygraną. Prezentowane przez ekspertów prognozy różnią się zatem znacząco, w zależności od afiliacji autorów.
Tymczasem opinia Rzecznika trybunału niejednokrotnie nie zadowalała w pełni stron sporu. Można sobie wyobrazić (to subiektywna opinia!), że TSUE podkreśli wagę kwestii zrozumienia przez konsumenta skutków umowy i konieczność zbadania tych okoliczności przez sąd, niezależnie od tego, czy odniesie się w ogóle do konstrukcji wskaźnika. Oficjalny wskaźnik może być np. użyty w abuzywnej klauzuli lub zaprezentowany konsumentowi w taki sposób, że nie pozwoli określić, na jakie ryzyko naraża się kredytobiorca.
Opinia Rzecznika Generalnego TSUE nie kończy procedury. Jej ostatnim etapem jest wydanie orzeczenia, co spodziewane jest w I kwartale 2026 r.