Historia kredytów denominowanych zatoczyła kolejny raz koło. W tym miejscu można byłoby wkleić tekst "Kredyt walutowy: nie dziękuję!" i zakończyć komentarz. Ale sprawa kredytów walutowych, a raczej kredytów denominowanych i indeksowanych do waluty, nie skończyła się ani po roku 2002, ani też w 2006, gdy nadzór finansowy próbował wprowadzić rekomendację S zakazującą takich kredytów.


W tamtym czasie skończyło się głośnym larum bankowców, klientów i polityków, którzy nie słuchając ekonomistów, nie godzili się na takie ograniczanie swobód Polaków. Dostęp do gry na foreksie całym swoim majątkiem już wtedy stał się synonimem wolności finansowej Polaków.
Dzięki temu dopiero po ośmiu latach udało się wdrożyć zakaz udzielania kredytów w walucie innej niż się zarabia. I tak po 2009 roku, w 2015 roku mamy kolejny, ale pewnie nie ostatni, ogólnopolski test walutowy kredytobiorców i bankowców, ale także polityków.

Polityków dbających o nas jak zawsze – z licznymi pomysłami ulżenia podatnikowi w jego rozterkach związanych z wydawaniem jego pieniędzy. Bankowców udających, że przecież informowali o ryzyku i sprzedających kredyty wszystkim, którzy byli wstanie się podpisać. Klientów, którzy mamili się wizją darmowego kredytu. Dziś to wszyscy po trochu są ofiarami i sprawcami obecnej sytuacji. I wszyscy powinni wziąć na siebie odpowiedzialność i problem rozwiązać wspólnie, ale nie kosztem tych którzy frajersko brali kredyty w złotych lub odmawiali sobie kredytu w ogóle, ściubiąc grosz do grosza na własne M.
Nie chcemy pomagać frankowcom – wyniki badania Bankier.pl
Prawie połowa frankowców będzie miała wkrótce trudności ze spłatą rat - takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez Bankier.pl. Jednocześnie 47 proc. z nich nie posiada oszczędności. Frankowcy liczą na pomoc państwa, ale nie mogą oczekiwać wsparcia opinii publicznej - większość ankietowanych jest temu przeciwna.
Klientom jak zawsze radzę rozmowę z bankiem. W obecnej sytuacji składajcie wnioski o wakacje kredytowe i podejmujcie kroki przewidziane w zawartych przez was umowach kredytowych.
Bankowcom zalecam negocjowanie z klientem, ale nie z pozycji siły, bo ich straty wkrótce zamienią się w wasze straty. A politykom zalecam rozmowę ze specjalistą, który doradzi wam pewien dystans. Bo z dystansu bowiem widać, że ktoś, kto wziął kredyt denominowany w frankach, w sensie ekonomicznym i tak póki co jest „zarobiony”. Banki na tym procederze też zarobiły, więc dlaczego podatnik ma dopłacać do biznesu, w którym wszyscy zarobili? Pomożecie, tak – ale tylko dobrym słowem i radą.