REKLAMA

Pochówki polskich ofiar ukraińskich nacjonalistów w Puźnikach. "To przywrócenie godności"

2025-09-06 18:16, akt.2025-09-06 21:13
publikacja
2025-09-06 18:16
aktualizacja
2025-09-06 21:13

W sobotę odbyły się uroczystości pogrzebowe ofiar zbrodni wołyńskiej ekshumowanych w Puźnikach na zachodzie Ukrainy. Pochówek to przywrócenie godności tym, którym ją odebrano w najbardziej nieludzki sposób - powiedziała szefowa MKiDN Marta Cienkowska podczas uroczystości.

Pochówki polskich ofiar ukraińskich nacjonalistów w Puźnikach. "To przywrócenie godności"
Pochówki polskich ofiar ukraińskich nacjonalistów w Puźnikach. "To przywrócenie godności"
fot. Anastasiia Smolienko / /  Reuters / Forum

Puźniki to dawna wieś w dzisiejszym obwodzie tarnopolskim, gdzie w nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. ukraińscy nacjonaliści wymordowali - według różnych źródeł - od 50 do 120 Polaków. Głównym sprawcą tej zbrodni był Petro Chamczuk, który stał na czele sotni UPA Siry Wowky (Szare Wilki). 13 lutego o godz. 3 w nocy złożony z dwóch sotni kureń (odpowiednik polskiego batalionu) Chamczuka zaatakował mieszkańców Puźnik. Przebywało tam zaledwie kilkanaście osób zdolnych do obrony. Zbrodnia w Puźnikach była jedną z ostatnich akcji Szarych Wilków. Chamczuk ani jego podkomendni nigdy nie ponieśli kary.

- Ofiary mordu w Puźnikach przez długie dekady spoczywały w bezimiennej mogile, ale pamięć ich bliskich i tych, którzy walczyli o tę pamięć, prawdę i akt elementarnej sprawiedliwości, trwa. Dzisiejszy pochówek to przywrócenie godności tym, którym ją odebrano w najbardziej nieludzki sposób - powiedziała ministra kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska podczas sobotnich uroczystości pogrzebowych.

Wyraziła też przekonanie, że wspólnym wysiłkiem polskich i ukraińskich ekspertów uda się odnaleźć pozostałe ofiary zbrodni, a następnie każdej z nich zapewnić należny szacunek, imię i miejsce spoczynku.

- Wierzę, że dzięki badaniom genetycznym uda się przywrócić ofiarom tożsamość, a ich bliscy, często przez lata pozbawieni miejsca pamięci, będą mogli zapalić znicz - podkreśliła szefowa MKiDN.

W odcztanym przez prezydenckiego ministra Marcina Przydacza liście prezydent Karol Nawrocki poinformował, że „dzisiaj żadne argumenty ani interesy nie usprawiedliwiają sytuacji, w której szczątki ofiar czekają wciąż na godny pochówek, a okoliczności ich śmierci – na rzetelne udokumentowanie i upamiętnienie”.

- Za trzy lata będziemy obchodzić 370. rocznicę jednego z najważniejszych wydarzeń w historii relacji polsko–ukraińskich – czyli zawarcia unii hadziackiej. Unii, która już setki lat temu zapewniała Ukrainie trwałą przynależność do cywilizacji europejskiej - przekazał. Zaznaczył, iż ma nadzieję, „że do tego czasu zacznie się na dobre proces autentycznego polsko–ukraińskiego pojednania, a krwawiąca wciąż rana, jaką jest ludobójstwo popełnione na Wołyniu, Podolu i w Galicji, zacznie się zabliźniać”.

Jak podkreślił prezydent, „każdy, kto choćby słyszał o ludobójstwie na Wołyniu, Podolu, w Galicji, nie jest w stanie przejść obojętnie wobec tej historii”. - Żaden prawy, uczciwy człowiek – a na pewno nikt, kto mieni się Polakiem – nie może uznać tej tragedii za mało znaczący - odległy epizod historii, niepotrzebnie zaprzątający nam uwagę ponad 80 lat później - podkreślił.

Obecna podczas uroczystości pogrzebowych marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała: Dziś wspólnie, po dziesięcioleciach ciszy, niepewności i nieukojonego bólu, jesteśmy tu, gdzie nasi rodacy pochowani z zbiorowych mogiłach, bez modlitwy, krzyża i upamiętnienia, czekali na odzyskanie swoich imion i nazwisk. Swojej godności i tożsamości. Dodała, że nadszedł wyczekiwany dzień, gdy można oddać należną cześć ich cierpieniu oraz cierpieniu ich rodzin, które bardzo długo czekały, by móc pożegnać swoich bliskich.

Podkreśliła, że pochówek nie oznacza końca żałoby, ale zamyka bolesny etap – etap milczenia narzucony w czasach komunistycznych. – Po odrodzeniu ukraińskiej niepodległości nastał jednak czas, by podjąć polsko-ukraiński dialog o tragicznej przeszłości. Dialog, którego początkiem, ale i fundamentem muszą być ekshumacje i pochówek pomordowanych ofiar - zaznaczyła.

Zwróciła uwagę, że godny pochówek to nie formalność, ale chrześcijański obowiązek. – To przywrócenie człowieczeństwa, oddanie szacunku i ulżenie w bólu, który często trwał przez pokolenia – dodała.

Marszałek Senatu zapewniła o potrzebie kontynuacji ekshumacji i upamiętnienia ofiar mordów dokonanych na ludności polskiej przez OUN-UPA. – Kwestia zapewnienia godnego pochówku ofiar jest po prostu naszym obowiązkiem. Ale jest także koniecznością, by polsko-ukraińskie porozumienie okazało się trwałe i skuteczne – podkreśliła.

Zaznaczyła również, że podczas uroczystości oddawana jest także cześć Sprawiedliwym – Ukraińcom, którzy stawali w obronie prześladowanych Polaków i osób innych narodowości.

– Niech dzisiejszy wyjątkowy dzień będzie wezwaniem do budowania przyszłości opartej na prawdzie i szacunku. Niech ta ziemia, naznaczona ogromną tragedią, stanie się miejscem pojednania. Niech słowa „nigdy więcej”, będą trwałym fundamentem, na którym zbudujemy naszą przyszłość – powiedziała marszałek Senatu.

Ministra kultury Ukrainy Tetiana Bereżna podkreśliła, że tragedia wołyńska to tragedia obu narodów, w której życie tracili i Polacy i Ukraińcy.

- Tragedia wołyńska powinna być badana przez historyków i Ukraina jest tutaj gotowa wykonać swoją część zadania. Strona ukraińska proponuje jak najszybsze spotkanie historyków obydwu stron - mówiła Bereżna. - Rodziny ofiar tragedii z obu stron mają prawo znać prawdę. Musimy pamiętać o ofiarach z dwóch stron - dodała minister.

Zwróciła też uwagę, że wspólnym, historycznym wrogiem dla obu narodów jest Rosja i nic jej lepiej nie służy niż nieporozumienia między Ukrainą i Polską.

Z kolei wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Oleksandr Miszczenko wyraził żal z tego powodu, że „w naszej wspólnocie doszło do średniowiecznych czynów, ale dziś stawiamy kropkę i mówimy koniec”. Jak zaznaczył, chodzi o to, aby „na tej historii nikt nie robił żadnej polityki, manipulacji i przekłamań”.

- Jesteśmy gotowi zrobić wszystko na rzecz prawdy i sprawiedliwości. Chcemy, żeby nasi polscy przyjaciele byli pewni, że Ukraina nie zejdzie z tej drogi, za to dziś walczą i umierają ukraińscy żołnierze - dodał Miszczenko.

W uroczystościach w Pużnikach udział wzięli także m.in. chargé d'affaires ambasady RP w Kijowie Piotr Łukasiewicz, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i przewodniczący Rady ds. Współpracy z Ukrainą Paweł Kowal, poseł PiS, były minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński oraz europoseł PiS Michał Dworczyk, a także zastępca prezesa IPN dr hab. Karol Polejowski, wiceprezes fundacji Wolność i Demokracja Maciej Dancewicz oraz rodziny ofiar.

Ekshumacje w Puźnikach były kontynuacją prac prowadzonych przez fundację Wolność i Demokracja od maja do sierpnia 2023 r. Odnaleziona została wówczas mogiła ze szczątkami ofiar zbrodni z lutego 1945 r. W styczniu 2025 r. władze ukraińskie udzieliły zezwolenia na przeprowadzenie ich ekshumacji.

Ekshumacje w Puźnikach trwały od 23 kwietnia do 10 maja. Znaleziono szczątki co najmniej 42 osób - kobiet, mężczyzn i dzieci. Były to pierwsze tego rodzaju prace od czasu zniesienia w listopadzie 2024 r. przez stronę ukraińską zakazu poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar wojen i konfliktów na jej terytorium.

W pracach koordynowanych przez fundację Wolność i Demokracja brali udział eksperci z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, firmy Wołyńskie Starożytności oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Były one w całości finansowane z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Jak poinformowała PAP po zakończeniu prac Alina Charłamowa z ukraińskiej fundacji Wołyńskie Starożytności, poszukiwania w Puźnikach będą kontynuowane, ponieważ powinna być tam jeszcze jedna mogiła. Prof. Andrzej Ossowski, genetyk z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, dodał, że badania sondażowe mogą się rozpocząć jeszcze w tym roku.

30 sierpnia zakończono również ekshumacje we Lwowie-Zboiskach, gdzie we wrześniu 1939 r., w obronie Lwowa, polegli żołnierze Wojska Polskiego. W trakcie prac znaleziono dwa zbiorowe groby, w których znajdowały się szczątki 31 osób oraz wiele szczątków luźnych należących najprawdopodobniej do kolejnych kilkudziesięciu ofiar. „Ostateczna liczba ofiar, których szczątki ekshumowano, zostanie ustalona w wyniku dalszych badań antropologicznych i genetycznych” - napisał IPN w komunikacie.

Zbrodnia UPA w Puźnikach - jak do niej doszło i co wiadomo o sprawcach

Zbrodnia w Puźnikach w lutym 1945 r. była jedną z ostatnich akcji sotni Szarych Wilków, którymi dowodził Petro Chamczuk. Ani on, ani jego podkomendni nigdy nie ponieśli kary. W sobotę w Puźnikach odbędą się uroczystości pogrzebowe ekshumowanych w kwietniu i maju 42 ofiar tej zbrodni.

W nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. w Puźnikach zginęło co najmniej 50, a według niektórych źródeł - około 130 osób.

Głównym sprawcą tej zbrodni był Petro Chamczuk, który przez część Ukraińców uważany jest za bohatera. W 2014 r. Czortkowie, na terenie obecnego obwodu tarnopolskiego, wzniesiono mu pomnik. Stoi niedaleko miejsca, w którym znajdowały się Puźniki. Część mieszkańców wioski wprawdzie ocalała, ale większość dobrowolnie lub pod przymusem przeniosła się za Bug. Teren po wiosce został zupełnie opuszczony.

Dowodzący oddziałem UPA w Puźnikach Petro Chamczuk miał w momencie dokonania tej zbrodni 25 lat. Urodził się 26 lipca 1919 r. we wsi Czarnokońce Wielkie w ówczesnym powiecie (dzisiaj rejonie) czortkowskim na peryferiach Galicji Wschodniej. Teren ten do 1918 r. należał do Austro-Węgier, w odróżnieniu od sąsiadującego z nim od północy Wołynia, który od II i III rozbioru Polski był częścią imperium rosyjskiego. Między listopadem 1918 a połową 1919 r. władzę sprawował tam rząd efemerycznej Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej. Od 15 lipca 1919 r., gdy wkroczyły tam oddziały dowodzone przez gen. Lucjana Żeligowskiego, cały obszar znalazł się w granicach Polski, administracyjnie w województwie tarnopolskim.

Po ukończeniu szkoły podstawowej w rodzinnej wsi Chamczuk zaczął uczęszczać do gimnazjum w Czortkowie. Podobnie jak reszta polskich Kresów Wschodnich okolice Czortkowa zostały anektowane jesienią 1939 r. przez Związek Radziecki. Chamczuk początkowo kontynuował tam naukę (ale już nie w polskiej szkole). Wkrótce potem powołano go do Armii Czerwonej.

W ukraińskich źródłach w życiorysie Chamczuka o Polsce i Polakach w ogóle się nie wspomina, a opis jego wojennej drogi zupełnie pomija popełnione przez niego zbrodnie. W tych źródłach można za to przeczytać o tym, że po powołaniu do Armii Czerwonej Chamczuk „ze względu na dobrą kondycję fizyczną i poziom wykształcenia” został wysłany do szkoły oficerskiej, gdzie otrzymał odznaczenie „za wybitne strzelanie”. W dalszym ciągu tego samego ukraińskiego opracowania pada zdanie, że „w 1941 roku, na początku II wojny światowej (w rzeczywistości chodziło o wybuch wojny radziecko-niemieckiej, bo II wojna światowa zaczęła się dwa lata wcześniej – PAP) Chamczuk został wysłany na front, gdzie dostał się do niewoli niemieckiej. Aż do 1943 r. służył w Schutzmannschaft, nazywanej w tym opracowaniu „wojskową jednostką bezpieczeństwa”, wysłaną na Białoruś do walki z sowiecką partyzantką.

Polscy historycy, np. prof. Grzegorz Motyka w opracowaniu „Ukraińska partyzantka 1942-1960” i Mieczysław Samborski w artykule poświęconym ukraińskiemu podziemiu na łamach IPN-owskiego rocznika „Niepodległość i Pamięć”, zwracają uwagę, że złożone głównie z mieszkańców okupowanych przez III Rzeszę terenów ZSRR oddziały Schutzmannschaft w gruncie rzeczy wykorzystywane były nie do walki z partyzantami, ale do akcji przeciwko ludności cywilnej, w tym też do masowych egzekucji Żydów. Taką przynajmniej rolę, zdaniem polskich historyków, miał odgrywać Batalion 201 tej formacji, w szeregach którego służył Chamczuk. Pośrednim dowodem, że tak właśnie było, są raporty, z których wynika, że Batalion 201 w toku dziewięciomiesięcznych walk stracił zaledwie 49 osób, a zabił aż 2-2,5 tys. partyzantów. O popełnionej przez tę formację zbrodni – spaleniu żywcem 2875 mieszkańców wioski Kortelisy, napisali również dwaj ukraińscy historycy: Adolf Kondracki i Ołeksij Martynow.

Gdy w 1943 r. Niemcy batalion Chamczuka rozformowali, przeszedł on razem z częścią innych jego członków do partyzantki. Jak zwraca uwagę Damian Karol Markowski w opracowaniu „Antypolska akcja OUN i UPA w Galicji Wschodniej 1943-1945”, Chamczuk okazał się „wyjątkowo sprawnym organizatorem i zdolnym zagończykiem”, stając na czele sformowanej przez siebie sotni Siry Wowky (Szare Wilki). To m.in. ta sotnia w lutym 1945 r. wzięła udział w wymordowaniu mieszkańców wsi Puźniki.

Markowski opisał wiele innych zbrodni tego oddziału, przedstawianych w meldunkach UPA jako „likwidację polskich przywódców podziemia”, i akcji wymierzonych w „sowieckich okupantów” oraz „bolszewickich współpracowników”. Takie działania Chamczuk prowadził na terenach odbitych latem 1944 r. okolic Tarnopola i ponownie wcielonych do Związku Radzieckiego. Na przykład w nocy z 9 na 10 sierpnia z rąk podkomendnych Chamczuka zginęło 13 mieszkańców wioski Taurów (nie tylko Polaków, ale też Ukraińców), a w nocy z 15 na 16 sierpnia - 18 Polaków w wiosce Panowice.

Im dalej front przesuwał się na zachód, tym bardziej działania Chamczuka się nasilały, bo do ochrony tyłów Armia Czerwona wydzieliła w tej okolicy słabo wyposażone i złożone z niewyszkolonych cywilów jednostki samoobrony (tzw. Istriebitielnyje Bataliony - bataliony niszczycielskie). Tymczasem Szare Wilki i inne oddziały UPA miały za sobą na ogół służbę po stronie Niemców i dysponowały porzuconą przez nich bronią, w tym karabinami maszynowymi, granatnikami, a nawet lekkimi działami.

Tuż przed Bożym Narodzeniem w 1944 r. i w trakcie samych świąt Chamczuk zaatakował kilka wiosek w swoich rodzinnych stronach: Toustobaby, Zawadówkę i Korżowę. W tej pierwszej zginęły 73 osoby, ale tylko trzy w bezpośredniej walce. Jedną trzecią wszystkich zabitych stanowiły dzieci do 12. roku, a Damian Markowski podkreśla, że UP-owcy stracili w całej tej operacji tylko dwóch swoich ludzi i „wbrew ukraińskim zapewnieniom o wojskowym charakterze akcji została ona dokonana jako mordy z zimną krwią”.

2 lutego w nocy Szare Wilki Chamczuka zaatakowały Czerwonogród, gdzie zabiły co najmniej 55 osób. Ukraińcy wdarli się m.in. do tamtejszego klasztoru szarytek i zamordowali w nim dwie zakonnice. Ofiar mogło być więcej, ale część mieszkańców stawiła opór w ruinach wzniesionego jeszcze w średniowieczu zamku.

Cztery dni później doszło do ataku na pobliski Barysz. Pretekstem, podobnie jak w przypadku innych akcji Szarych Wilków, były rzekome polskie ataki na cywilną ludność ukraińską. W trakcie ataku zginęło 120-130 Polaków, głównie dzieci i kobiet, bo miejscowy oddział samoobrony został wysłany w inne miejsce. „Mordy dokonane ze znacznym bestialstwem” – raportował oficer organizacji NIE tuż po tej masakrze.

13 lutego o godz. 3 w nocy złożony z dwóch sotni kureń (odpowiednik polskiego batalionu) Chamczuka zaatakował Puźniki. W miejscowości przebywało wtedy zaledwie kilkanaście osób zdolnych do obrony. Skupiły się w budynku plebanii, skąd skutecznie prowadziły ostrzał.

Zbrodnia w Puźnikach była jedną z ostatnich akcji Szarych Wilków. Już od wiosny 1945 r. aktywność UPA na terenie dawnej Galicji Wschodniej zmalała. Nie ma pewności co do dalszych losów Chamczuka. Według jednych źródeł zmarł na początku 1947 roku, a według innych rok później. Ani on, ani jego podkomendni nigdy jednak nie ponieśli kary za zbrodnię popełnioną w Puźnikach i innych miejscowościach.

Ekshumacje ofiar w Puźnikach trwały od 23 kwietnia do 10 maja. Znaleziono szczątki co najmniej 42 osób - kobiet, mężczyzn i dzieci. Były to pierwsze tego rodzaju prace od czasu zniesienia w listopadzie 2024 r. przez stronę ukraińską zakazu poszukiwań i ekshumacji polskich ofiar wojen i konfliktów na jej terytorium. Jak poinformowała PAP po zakończeniu prac Alina Charłamowa z ukraińskiej fundacji Wołyńskie Starożytności, poszukiwania w tym miejscu będą kontynuowane, ponieważ powinna być tam jeszcze jedna mogiła. Prof. Andrzej Ossowski, genetyk z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, dodał, że badania sondażowe mogą się rozpocząć jeszcze w tym roku.(PAP)

jkrz/ miś/ lm/

akr/ mow/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Relacje Polska-Ukraina

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki