Szwajcarski Bank Narodowy zaskoczył ekonomistów, zdecydowanie podnosząc stopy procentowe. To pierwsza podwyżka od blisko 15 lat.


Główna stopa procentowa SNB została podniesiona o 50 pb.: z -0,75 proc. do -0,25 proc. Taką samą decyzję podjęto w przypadku stopy depozytowej. Zmiany wejdą w życie jutro. Konsensus rynkowy nie przewidywał modyfikacji stóp procentowych na dzisiejszym posiedzeniu władz SNB. Ekonomiści spodziewali się mniejszej skali podwyżki w lipcu.


Helweci zacieśniają politykę pieniężną, by "przeciwdziałać narastającej presji inflacyjnej". Tempo wzrostu cen w Szwajcarii pozostaje relatywnie niskie na tle sytuacji w innych państwach: inflacja CPI wyniosła w maju "tylko" 2,9 proc. Mimo to był to najwyższy odczyt od przeszło 13 lat.
"Zaostrzenie polityki pieniężnej ma na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się inflacji na kolejne towary i usługi w Szwajcarii" - uzasadniają władze SNB w komunikacie. Jak dodał szef banku Thomas Jordan, mowa o dobrach, na które bezpośrednio nie wpływają wojna na Ukrainie czy pandemia.
"Nie można wykluczyć, że w dającej się przewidzieć przyszłości konieczne będą dalsze podwyżki stopy SNB, aby ustabilizować inflację w przedziale zgodnym ze stabilnością cen w średnim okresie" - dodają. Szwajcarzy definiują stabilność cen jako inflację nieprzekraczającą 2 proc. rocznie. Według najnowszych prognoz, uwzględniających dzisiejszą podwyżkę kosztu pieniądza, w tym roku inflacja CPI wyniesie 2,8 proc., w kolejnym: 1,9 proc., a w 2024 r.: 1,6 proc. "Bez dzisiejszej podwyżki stóp procentowych SNB prognoza inflacji byłaby znacznie wyższa" - twierdzą władze banku.
"W obecnych warunkach wzrosty cen są przenoszone szybciej – i są też chętniej akceptowane – niż miało to miejsce do niedawna. Istnieje groźba utrwalenia się efektów drugiej rundy, jeśli inflacja przez dłuższy czas utrzyma się powyżej 2 proc." - zauważył Jordan.


"Aby zapewnić odpowiednie warunki monetarne, SNB jest również skłonny w razie potrzeby działać na rynku walutowym" - wskazują. Jordan stwierdził w oświadczeniu, że "szwajcarski frank nie jest już wysoko wyceniany" i wskazał, że osłabienie waluty przyczyniło się do wzrostu inflacji.
Po decyzji Szwajcarów gwałtownie umocnił się frank. Kurs EUR/CHF nurkuje o blisko 2 proc., poniżej poziomu 1,02. W efekcie wystrzelił kurs CHF/PLN: za franka płaci się obecnie na rynku forex 4,60 zł, o ponad 10 groszy więcej niż rano.
Podwyżka stóp procentowych SNB przełoży się na wzrost rynkowej ceny pieniądza, co wraz z umocnieniem szwajcarskiej waluty będzie skutkowało podwyższeniem rat kredytów zaciągniętych we franku.
Banki centralne podnoszą stopy procentowe
Od pamiętnego „frankogeddonu” w styczniu 2015 roku bank centralny Szwajcarii utrzymuje najbardziej ujemną stopę procentową na świecie. Od przeszło 7 lat oprocentowanie franka wynosi ok. -0,75%.
"Gdy Szwajcarzy wprowadzali ujemne stopy, nie robili tego dlatego, że ich gospodarka czy system finansowy tego wymagały. Nic z tych rzeczy. Była to desperacka decyzja wymuszona przez czynniki zewnętrzne, a konkretnie przez patologiczną politykę pieniężną prowadzoną przez Europejski Bank Centralny. Ujemne stopy procentowe w Szwajcarii były wyprzedzającą odpowiedzią na posunięcie EBC, który w marcu 2015 roku rozpoczął program „dodruku” pieniądza, a wcześniej – w czerwcu 2014 roku – zaordynował nominalnie ujemną stopę depozytową (obecnie wynosi ona -0,5%). Szwajcarski Bank Narodowy chcąc uniknąć „runu” na franka i ustrzec się przed zbyt gwałtownym umocnieniem krajowej waluty został więc niejako zmuszony do sprowadzenia stóp procentowych tak nisko, jak to tylko było możliwe" - komentuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl.
Przed tygodniem władze EBC zapowiedziały, że w lipcu podniosą stopy procentowe po raz pierwszy od 2011 r. oraz ogłosiły zakończenie programu skupu aktywów. Początek cyklu podwyżek ma już za sobą Fed, który na taki krok zdecydował się już w marcu, a wczoraj zaskoczył rynki ruchem aż o 75 pb.
Spośród głównych banków centralnych świata na zacieśnienie polityki pieniężnej wciąż nie zdecydowały się Bank Japonii oraz Ludowy Bank Chin. O ile rosnąca inflacja i wyraźne osłabienie jena mogą wkrótce zmusić Tokio do zmiany nastawienia, to słabość chińskiej gospodarki w obliczu covidowych lockdownów sprawia, że Pekin rozważa raczej ruch w przeciwną stronę. Jeszcze do wczoraj można było podejrzewać, że Chińczycy wkrótce będą stopy procentowe obniżać, jednak w obliczu gwałtownego zacieśnienia polityki przez Fed i inne ważne banki centralne taki scenariusz wydaje się obecnie mniej prawdopodobny.
Pod presją znajduje się również Narodowy Bank Polski. Podczas ostatniej konferencji prasowej prezes Adam Glapiński stwierdził, że zbliża się koniec cyklu podwyżek stóp procentowych. Trudno się jednak spodziewać, by polskie władze monetarne mogły sobie faktycznie pozwolić na taką decyzję w obliczu nadspodziewanie silnego zacieśnienia polityki przez Fed, EBC, SNB czy Bank Anglii.