Indeks cen dóbr konsumpcyjnych (CPI) w Szwajcarii w maju był o 2,9% droższy niż rok temu – poinformowało Federalne Biuro Statystyczne. To najwyższy odczyt inflacji konsumenckiej od przeszło 13 lat.


Może i 2,9% inflacji CPI to nie jest tak dużo jak na współczesne europejskie standardy, ale to najszybszy wzrost cen w Szwajcarii od września 2008 roku, gdy bankructwo ogłosił bank inwestycyjny Lehman Brothers. Dla porównania, w kwietniu ceny rosły w tempie 2,5% rocznie, a jeszcze w styczniu szwajcarska inflacja CPI wynosiła zaledwie 1,6%.


Od początku XXI wieku średnia inflacja CPI w Szwajcarii wyniosła 0,4% rocznie (tak, rocznie, a nie miesięcznie). Przez poprzednie dwa lata Helweci doświadczali na ogół łagodnej deflacji cenowej, a w poprzedniej dekadzie roczna dynamika inflacji CPI przez zdecydowaną większość czasu zawierała się w przedziale od -1% do 1% rdr. Można więc mówić o prawdziwej stabilności cen w alpejskiej gospodarce.
W ten sposób nawet do Szwajcarii dotarła inflacyjna fala, choć wciąż jest ona niska w porównaniu do tego, co dzieje się w innych gospodarkach rozwiniętych. W Stanach Zjednoczonych inflacja CPI w kwietniu wyniosła 8,3% po tym, jak w marcu osiągnęła 40-letnie maksimum na poziomie 8,5%. W Niemczech tempo wzrostu cen oszacowano na 7,9%, co było najwyższym wynikiem od niemal pół wieku. Rekordowa inflacja panuje w całej strefie euro, a w krajach bałtyckich dobiła do 20%. W Polsce zbliżyliśmy się w maju do 14% (a dokładnie 13,9%) i to najprawdopodobniej nie będzie najwyższy wynik w tym roku.
Nienotowana od dekad inflacja cenowa sprawia, że nawet najbardziej ospałe banki centralne decydują się na porzucenie ultraluźnej polityki pieniężnej prowadzonej przez poprzednią dekadę. Europejskie Bank Centralny zapowiada, że do jesieni zerwie z ujemnymi stopami procentowymi. To otwiera drogę Szwajcarskiemu Bankowi Narodowemu do wyjścia z reżymu zerowych stóp procentowych. Rynek oczekuje, że do końca roku SNB dokona dwóch podwyżek, po 25 pb. każda.
KK