Za wysokie oczekiwania, za niskie zarobki, przestarzałe znajomości, powolna adaptacja dzieci - to tylko niektóre problemy, z jakimi mierzą się osoby powracające z emigracji. Rzeczywistość rozmija się z wyobrażeniami czasami tak bardzo, że najlepszym rozwiązaniem okazuje się ponowny wyjazd. O tym wszystkim opowiemy w nowym projekcie Bankier.pl - „Zawróceni z emigracji”.
Pierwszy odcinek spotkał się z dużym zainteresowaniem - uruchomił lawinę komentarzy, pojawiły się też pierwsze listy do redakcji. Statystyki pokazują, że czytali go nie tylko ci, którzy wyemigrowali i być może chcieliby wrócić, ale w dużej mierze także osoby mieszkające w Polsce. Bo powroty to sprawa nie tylko wyjeżdżających, ale także ich bliskich czy tych, którzy podjęli podobną decyzję i dziś są w Polsce, jednak nie znaleźli tu tego, czego się spodziewali. Są wreszcie osoby, które do tej pory nie zaryzykowały emigracji, a chciałyby znać jej konsekwencje, "zawracające" później wybranych nad Wisłę. – Trawa zawsze wydaje się bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma – uczulają bohaterowie reportaży Bankier.pl.


Walka o miliony
– Dzisiaj ojczyzna woła i apeluje o powroty, ponieważ rozbudowuje się i potrzebuje ludzi, którzy są doświadczeni, zdobyli umiejętności, wykształcenie, pracę, zawody na całym świecie. Jeżdżąc po świecie, chcemy apelować o te powroty – zwracał się w połowie września do Polonii mieszkającej w Stanach Zjednoczonych minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Podobne zachęty w przeszłości padały także z ust premier Beaty Szydło i wicepremiera Mateusza Morawieckiego („Młodzi Polacy powinni wrócić do kraju i w rodzimym kraju rozwijać swoje kariery”). Ale apele o powroty z emigracji nie są domeną tylko tej ekipy rządzącej. Na powrót Polaków do kraju liczyła także premier Ewa Kopacz, co podkreślała, zapowiadając przyjęcie przez Radę Ministrów programu współpracy z Polonią i Polakami za granicą na lata 2015-2020. – Już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji bo praca tutaj zacznie się opłacać – przekonywał w swoich spotach wyborczych z 2007 roku przyszły premier Donald Tusk.
Trudno się dziwić tej politycznej aktywności, jeśli wziąć pod uwagę rozmiar tego elektoratu. Chociaż trudno oczekiwać precyzyjnych liczb, według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego na koniec 2015 roku za granicą mieszkało ok. 2,4 mln Polaków – o 3,3 proc. więcej niż w roku 2014. W ramach Unii Europejskiej najwięcej osób osiedliło się w Wielkiej Brytanii (720 tys.), Niemczech (655 tys.), Holandii (112 tys.), Irlandii (111 tys.) i we Włoszech (94 tys.).


Od czasów największej fali tzw. nowej emigracji, związanej z przyjęciem Polski w szeregi Wspólnoty, nie było ani wyjazdów na podobną skalę, ani też masowych powrotów do kraju. Głośną publiczną dyskusję na temat ewentualnych licznych powrotów wywołało dopiero zeszłoroczne referendum ws. brexitu. – Wystąpienie Wielkiej Brytanii z szeregów UE może zawrócić do Polski nawet 400 tys. Polaków – szacował Polski Instytut Spraw Międzynarodowych. – Nie można generalizować, że wszyscy zostaną w Wielkiej Brytanii albo że nikt nie wróci – twierdził z kolei dr inż. Krzysztof Czerkas z Wyższej Szkoły Bankowej. – Są różne sytuacje życiowe, rodzinne. Mieliśmy problem tzw. eurosierot, które zostały w Polsce, ponieważ ich rodzice wyjechali za granicę. Są też tzw. sieroty 70+, czyli rodzice tych młodych ludzi, którzy wyjechali. Myślę, że pewien odsetek emigrantów może wrócić do Polski, żeby móc się nimi zaopiekować – oceniał. Bez względu na szacunki ekspertów, powroty były i będą. A wśród nich wiele takich, gdzie brakuje i informacji, i odwagi.
Powroty bez wiedzy
Jeszcze w 2008 roku uruchomiono portal powroty.gov.pl. Ma być źródłem informacji o problematyce rynku pracy, kierowanym do osób powracających i zastanawiających się nad powrotem do kraju. Obok korzystania z zamieszczonych tam poradników, użytkownicy mają możliwość złożenia zapytania w wybranej kwestii. Chcieliśmy sprawdzić zainteresowanie takim wsparciem i ewentualną zwiększoną aktywność użytkowników w związku z np. wydarzeniami wokół brexitu.
Jak wynika z danych przekazanych Bankier.pl przez centrum Zielona Linia (od 2013 roku obsługuje stronę „Powroty”), co miesiąc do redakcji serwisu spływa od kilkudziesięciu do ponad stu takich próśb. Dotyczą nie tylko organizacji samej przeprowadzki, ale przede wszystkim świadczeń społecznych, podatków i formalności związanych z kilkuletnią nieobecnością w kraju. Przez ostatnie pięć i pół roku do redakcji serwisu powroty.gov.pl wpłynęło łącznie około 5,8 tys. zapytań. W całym roku 2016 było ich 551, czyli prawie tyle samo, ile w pierwszej połowie roku 2017 (531).


– Zainteresowanie portalem nie wzrosło zaraz po ogłoszeniu wyników referendum dotyczącym brexitu, ale porównując pierwszą połowę roku 2016 i 2017, widać wyraźny skok – wyjaśnia Agnieszka Juźwiuk z redakcji serwisu powroty.gov.pl. – Nastąpił również wyraźny wzrost zainteresowania podstroną na temat formalności związanych z powrotem z Wielkiej Brytanii. Podobnie źródła tego ruchu na stronie - z portalu skierowanego do Polaków w Wielkiej Brytanii mieliśmy dwukrotnie więcej przejść w pierwszej połowie 2017 w stosunku do tego samego okresu w roku 2016 – dodaje Juźwiuk.


W ciągu ostatniego półtora roku najwięcej zapytań kierowanych do redakcji serwisu dotyczyło świadczeń (27 proc.), przeprowadzki (17 proc.), formalności rodzinnych i podatków (po 14 proc.). Blisko 10 proc. zapytań wiązało się z kwestiami zdrowotnymi, a tylko 5 proc. ściśle nawiązywało do tematyki pracy. Według informacji przekazanych nam przez redakcję portalu powroty.gov.pl, pytania najczęściej dotyczą:
- zasad przysługiwania zasiłku dla osób bezrobotnych po powrocie do kraju i szczegółów procedury transferu zasiłku do Polski;
- prawa do emerytury po pracy za granicą i możliwości przeniesienia uprawnień rentowych do Polski;
- możliwości uzyskania świadczeń rodzinnych po powrocie i możliwości transferu świadczeń rodzinnych uzyskanych za granicą;
- opodatkowania dochodów uzyskanych w więcej niż jednym kraju.
Zgodnie z szacunkami redakcji „Powrotów”, najczęściej czytane treści w ciągu ostatnich dwóch miesięcy to: Formularz U1 (dawniej E 301), Formalności przed powrotem z Wielkiej Brytanii, Rozliczanie w Polsce dochodów zagranicznych, Mienie przesiedleńcze i Edukacja po powrocie do Polski.
Powroty z wątpliwościami
Statystyki zapytań nie oddają w pełni ducha wątpliwości, jakie nachodzą osoby rozważające powrót z emigracji. – Gdybyśmy nawet wrócili, na ten moment nie wiem, jakie możliwości miałby mój mąż jako obcokrajowiec. Proces osiedlania się Brytyjczyków w innych krajach Unii potencjalnie może być utrudniony i nieprzychylny nam – mówiła w maju na łamach Bankier.pl Agnieszka, teoretyzując na temat wyprowadzki (po ponad dziesięciu latach) z Londynu do rodzinnego Białegostoku. Z rozmowy wynikało, że pod znakiem zapytania stoi też kwestia szkoły dla starszego syna, niewiadomą była też jego ówczesna niechęć do mówienia po polsku.
Również mieszkająca w stolicy Wielkiej Brytanii Aneta Buchert w rozmowie z Bankier.pl opowiadała z kolei o zawodowych dylematach, przed jakimi stają dziś jej polscy znajomi w Anglii. – W pewnym momencie pobytu na emigracji każdy zastanawia się nad tym, czy kontynuować swoją aktywność zawodową za granicą, czy wracać. Czy, jak mówią Brytyjczycy, chce być dużą rybą w małym stawie, czy płotką w oceanie. W powrocie do Polski kuszące jest to, że zawodowo można mieć większy wpływ na rzeczywistość. Zasięg rynku jest bardziej lokalny, ale przełożenie na otoczenie większe, a możliwości wspięcia się wyżej (zwłaszcza ze zdobytym za granicą doświadczeniem) bardziej realistyczne. Myślę, że dla wielu ludzi ma to duże znaczenie. Na tak gigantycznym rynku, jak londyński trudno mieć wpływ na rzeczywistość, o ile nie jest się prezesem jakiejś dużej firmy. Niektórzy jednak wolą tu zostać, bo cenią sobie większy wybór miejsc pracy. Powrót do Polski jest więc często rozstrzygnięciem konkretnego zawodowego dylematu – mówiła.


– Powrót do Polski człowieka, który ma prawie 50 lat i szuka pracy, nie będzie łatwy – przestrzega Piotr, który niedawno sam wrócił, będąc w podobnym wieku. Znalezienie odpowiedniej pracy zajęło sporo czasu i po drodze zmusiło go do przeproszenia się z Irlandią, z której nie udało się wyjechać raz a dobrze. – Odradzałbym powrót do Polski komuś, kto nie ma tu nagranego czegoś naprawdę dobrego, bo ludzie mu mówili, że Polska go przyjmie z otwartymi ramionami – mówi dzisiaj.
Trudności natury zawodowej doskonale znają też partnerzy ekspatów, przenoszący się do kolejnych krajów w ślad za karierą męża czy żony. Karolina z powodu propozycji zawodowych małżonka mieszkała przez kilka lat w Paryżu, a później w Moskwie. Podnosiła kwalifikacje, pracowała w różnych branżach, była na etacie i miała własną firmę. – Francuzi lubią mówić na CV żon ekspatów hétéroclite, bo jest w nich często wszystko i nic – opowiada, po raz kolejny kierując swoją zawodową ścieżkę na nowe tory, tym razem w Warszawie.
Powroty do Polski to w wielu wypadkach konieczność zaakceptowania gorszych warunków finansowych, co nie zawsze przychodzi łatwo. – Szok wywołany mniejszym pieniądzem dopadnie każdego, kto wraca – twierdzi Gerard, który od lat 80. żył pomiędzy Niemcami, gdzie pracował a Polską, gdzie mieszkała jego rodzina. W takich, przecież licznych przypadkach, powroty do domu obiektywnie nie mogą być łatwe z jeszcze innego powodu - kiedy przez ponad dwadzieścia lat jest się w domu głównie odwiedzającym, trudno nagle zostać na stałe. Gdy mija euforia związana z nowym początkiem, te wszystkie różnice w codziennych przyzwyczajeniach, które podczas krótkich wizyt uchodziły płazem, potrafią nagle urosnąć do rangi poważnego problemu. Denerwuje, gdy człowiek nie może znaleźć sobie miejsca dla siebie i gdy widzi, że zaczyna też przeszkadzać innym domownikom. – Myślałem, że będzie źle. Ale mówię sobie »O, nie. Skoro tyle już razem przeszliśmy [z żoną - red.], to teraz albo ktoś musi ustąpić, albo pójdziemy na kompromis«. Musieliśmy zacząć budować ten wspólny świat od nowa – mówi dziś, po kilku latach od powrotu do Polski.


Marta i Przemek, którzy wrócili do Polski, ostrzegają innych przed naiwnym myśleniem, że można po prostu przenieść życie z jednego miejsca w drugie. – Nie da się tego zrobić, bo warunki są inne – mówią. Oni sami wyprowadzili się z Lazurowego Wybrzeża skuszeni „łatwością życia w Polsce”, gdy dosięgła ich frustracja związana m.in. z utrudnioną logistyką i skurczonym domowym budżetem po powiększeniu rodziny we Francji. – Miałem kryzysy, kiedy uświadamiałem sobie, że tak naprawdę wszystko jest na mojej głowie. Nie mogę się nawet rozchorować, bo kto wtedy zajmie się dziećmi, kto pójdzie do pracy – wspomina Przemek.
– Trawa jest bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma – podsumowuje historię swojej rodziny mieszkająca w Reykjaviku Dorota. – Mąż stwierdził, że nie doceniał Islandii, kiedy tam był, bo wydawało mu się, że gdzieś tam jeszcze czeka ten poszukiwany Eden – wspomina powrót do Polski z wcześniejszego pobytu na Islandii. Planujących podobny krok przestrzega: – Wyobrażenia, które wywozi się z kraju, po latach mają się nijak do nowej rzeczywistości. A nawet jeśli rzeczywistość jest podobna, inny jest człowiek i jego oczekiwania. Oni sami, po tym, jak "dali Polsce szansę", zawrócili na emigrację.
O dylematach związanych z powrotami z emigracji i nowych początkach w Polsce będziemy opowiadać na łamach Bankier.pl w serii reportaży pod hasłem „Zawróceni”.
Osoby, które chciałyby podzielić się swoimi doświadczeniami z powrotów z emigracji, zachęcamy do kontaktu z autorką – Malwiną Wrotniak (m.wrotniak@bankier.pl).