
Narodowy Bank Polski, komentując projekt ustawy spreadowej, zwrócił uwagę nie tylko na kwestię kosztów wprowadzenia jej w życie. Wątpliwości banku centralnego budzą m.in. mechanizmy wyliczania nadwyżek zwracanych konsumentom. Wyznaczona kwota, zgodnie ze wzorem z projektu ustawy, określana jest w walucie obcej. Przeliczenie jej na złote po aktualnym kursie złotego, zdaniem NBP, prowadzi "do nieuzasadnionego podwyższenia korzyści dla kredytobiorców".
W uwagach do projektu znalazło się także kilka innych postulatów, które konsumenci uznać mogą za godzące w ich interesy. NBP sugeruje m.in.:
- rezygnację z naliczania odsetek od niesłusznie pobranych spreadów,
- wyłączenie spod zakresu ustawy przedsiębiorców, jeśli nie zamieszkują oni w kredytowanej nieruchomości,
- obniżenie limitu kapitału, od którego naliczane będą zwracane kwoty, do wysokości 255 500 zł, czyli górnego progu kredytu konsumenckiego,
- wyłączenie z zakresu ustawy banków, które w umowach kredytowych przewidywały możliwość spłaty zobowiązania bezpośrednio w walucie jeszcze przed wejściem w życie tzw. ustawy antyspreadowej.
Narodowy Bank Polski zwrócił także uwagę na nieuzasadnione różnicowanie pozycji kredytobiorców korzystających z kredytów denominowanych i indeksowanych do waluty obcej. Zastosowano do nich różne wzory obliczenia nienależnych świadczeń i przeoczono możliwość wypłaty kredytu w transzach (w kredytach indeksowanych).
Podsumowując uzasadnienie projektu, NBP podkreśla, że wskazanie na wady prawne umów kredytowych jest zbyt daleko idącą generalizacją. O istnieniu lub nie wad prawnych w poszczególnych kontraktach powinny orzekać sądy. Bank centralny jest zdania, że głównym założeniem ustawy powinna być dbałość o ochronę prawną konsumentów i realizacja celów społecznych.
Zaproponowane przez NBP zmiany w projekcie, jeśli znajdą odzwierciedlenie w ostatecznej postaci ustawy, doprowadzą do ograniczenia zakresu wypłacanych przez banki świadczeń. Dla rozczarowanych obrotem spraw frankowców będzie to zapewne kolejny powód do protestów.
