
Obawy dotyczące zastoju w budowlance związanego z koronawirusem nie spełniły się. Spółki nie tylko pokazują świetne wyniki, ale dodatkowo ich akcje śrubują na giełdzie wieloletnie maksima. Choć branża świetnie poradziła sobie z obostrzeniami, to jednak problemem może się uwidocznić w ich finansach z pewnym opóźnieniem.
WIG-Budownictwo zakończył 2020 rok wzrostem o 61 proc. W 2021 rok indeks też wszedł z przytupem. Choć np. na WIG20 wzrosty wyraźnie wyhamowały, branżowy indeks pokazujący kondycję spółek budowlanych jest 10 proc. nad kreską. Jednocześnie jego notowania są najwyższe od 2011 roku.
Duża w tym zasługa Budimeksu. Spółka jest największym przedstawicielem branży i posiada aż 53-proc. udział w indeksie. Akcje firmy dość dobrze przeszły przez koronawirusowy kryzys z przełomu lutego i marca, a następnie ruszyły w górę. Przed pandemią cena jednego papieru Budimeksu nie przekraczała 200 zł. Teraz za te same akcje zapłacić należy przeszło 340 zł. Łączna wycena spółki sięga już blisko 9 mld zł. Tak wysoko inwestorzy nie wyceniali Budimeksu jeszcze nigdy.
Spółce pomagają liczby. Grupa szacuje, że jej zysk netto w IV kwartale 2020 roku wyniósł 207 mln zł, co oznacza wzrost o 130 proc. w stosunku do porównywalnego okresu roku poprzedniego. Budimex chwali się, że odnotował wzrost rentowności netto zarówno w segmencie deweloperskim, jak i w segmencie budowlanym. To rekordowy wynik w historii spółki. Poprzedni kwartał - trzeci 2020 roku - zakończył się trzecim najwyższym wynikiem netto w historii spółki. Budimex zarobił 146 mln zł.
Branża to jednak nie tylko silny lider. Historyczne maksima (uwzględniając dywidendy) śrubuje także Mirbud. Spółka nie pokazała jeszcze danych za IV kwartał, w III jednak było to 15,7 mln zł zysku. To także najwyższy wynik w historii. Spółka wówczas chwaliła się, że pandemia nie spowodowała opóźnień w realizacji kontraktów budowlano-montażowych. Podobnie jak w przypadku Budimeksu i tutaj istotny wkład w wyniki miała działalność deweloperska.
Najwyżej od 2017 roku wyceniany jest Erbud. Także tutaj III kwartał 2020 roku był rekordowy. - Cała sztuka polega na tym, żeby być w tych rozwijających się segmentach i przesunąć pracowników z tych mniej zarabiających segmentów do tych bardziej perspektywicznych. OZE, serwis dla przemysłu, budowa dróg: to są rynki, które będą rosnąć i w których chcemy się rozwijać - przekonywał wówczas prezes Dariusz Grzeszczak. Podkreślał, że spółka nauczyła się działać w pandemicznej rzeczywistości i również w 2021 roku spodziewa się dobrych wyników. Erbud widzi także szansę do powrotu do wypłacania dywidendy.
Na kolejowych inwestycjach rosną Trakcja i Torpol. Proces wychodzenia z restrukturyzacji dał impuls Polimeksowi, który od momentu publikacji raportu - 28 grudnia - podwoił swoją wartość. Przy okazji pociągnął on za sobą inne Mostostale, giełdowo świetnie w rok weszły Mostostal Warszawa, Mostostal Płock i Mostostal Zabrze. Hossa trwa, a dobre wyniki lidera - Budimeksu - tylko podbiły oczekiwania dotyczące przedstawicieli branży.
Wyzwaniem przyszłość, nie teraźniejszość
Analizując branżę budowlaną, nie można jednak zapominać o kontekście przesunięcia czasowego. Kończone dziś kontrakty były podpisywane jeszcze przed wybuchem pandemii i lockdownem, ten z kolei zmienił rynek. O ile inwestycje drogowe realizowane przez GDDKiA czy kolejowe realizowane przez PLK nadal mają się dobrze, to jednak niektórzy zleceniodawcy mocno odczuli lockdown, co może mieć wpływ na przyszłe wyniki spółek z branży.
Wątpliwości zasiewają także dane Głównego Urzędu Statystycznego. Przykładowo w listopadzie produkcja budowlano-montażowa była o 0,6% wyższa niż w październiku, lecz zarazem okazała się o 4,9% niższa niż w listopadzie 2019 roku. Jak informuje GUS, po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym produkcja budowlano-montażowa ukształtowała się na poziomie niższym o 7,1% w porównaniu z listopadem 2019 roku. W grudniu wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury (NSA) kształtował się w branży na poziomie -22,6. Niektóre z firm budowlanych raportują także związane z pandemią opóźnienia ze spływem należności od inwestorów. Branża świetnie poradziła sobie z kwestią lockdownu, istotnym znakiem zapytania jest jednak przyszłość.
Zwężanie się rynku może skutkować nie tylko niższymi przychodami, ale i niższymi marżami, rywalizacja o kontrakty bowiem wówczas rośnie. Ostatnie zmiany w kontraktowaniu mają zapobiegać sytuacjom, gdy spółki realizują umowy, balansując na granicy opłacalności, niemniej zagrożenia nie można lekceważyć. W czarnym scenariuszu pandemia na wynikach przedsiębiorstw z branży ujawni się dopiero za kilkanaście miesięcy, a nie teraz. Warto o tym pamiętać, analizując wyniki firm budowlanych. Branża jest rozpędzona, należy jednak patrzeć nie tylko na obecne wyniki, ale także zakontraktowanie na przyszłe lata. To ono może mieć bowiem kluczowy wpływ na spółki w przyszłości, tym bardziej że obecne wyceny - po ostatnich wzrostach - robią się coraz bardziej wymagające.
