Ustawa o jawności cen mieszkań w pełnej skali wejdzie w życie 11 września, ale na rządowy portal DOM, który zapewnić ma dostęp do najważniejszych danych, a więc cen transakcyjnych, przyjdzie nam jeszcze poczekać. I to nawet dwa lata. W tej próżni pojawia się jednak społeczność, która już teraz pokazuje, że da się to zrobić taniej i zdecydowanie szybciej.


11 września, a więc dokładnie w następny czwartek, minie dwumiesięczny okres przejściowy, po którym deweloperzy będą musieli publikować na stronach internetowych ceny wszystkich mieszkań, również tych, których sprzedaż rozpoczęła się przed 11 lipca. Będą to jednak dane ofertowe, a jak to zwykle bywa - diabeł tkwi w szczegółach - bowiem ceny ofertowe potrafią diametralnie różnić się od tych transakcyjnych.
Rozwiązaniem ma być rządowy portal DOM, na którym publikowane będą bieżące statystyki dotyczące cen mieszkań. I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że na jego “postawienie” przyjdzie nam jeszcze poczekać. Tu pojawia się jednak całkiem widzialna ręka społeczności, która pokazuje, że da się to zrobić taniej, a przede wszystkim szybciej.
Aktywiści z portalu Deweloperuch, którzy już od dłuższego czasu prowadzą wojnę podjazdową z deweloperami, ogłosili zbiórkę na zakup danych o cenach transakcyjnych z RCN, a więc Rejestru Cen Nieruchomości, który prowadzony jest przez starostów i prezydentów. Tym sposobem chcą skrócić czas do minimum, ale to jednak kosztuje. Dokładnie 1,4 zł za każdy rekord.
Nastroje widoczne jak na gołej dłoni
Społeczność początkowo postawiła sobie za cel 5000 złotych i ujawnienie cen w Warszawie. Szybko okazało się jednak, że internauci są znacznie hojniejsi. Próg podniesiono do 25 tys. złotych i zadeklarowano poszerzenie listy o kolejne miasta: Wrocław, Katowice, Kraków, Łódź, Poznań i Trójmiasto.
Cel ten również udało się osiągnąć i jeszcze wczoraj, kiedy do zrzutki dołączyła sama Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej, która jest rządową twarzą projektu jawności cen, na zbiórce było blisko 29 tysięcy złotych. W momencie pisania tych słów cel został podwojony i jest to już niemal 50 tysięcy złotych.
Wpłaciłam i uwolniłam 35 cen.
— Katarzyna Pełczyńska (@Kpelczynska) August 31, 2025
Liczę jednak, że już niedługo nasza @PL_2050 ustawa uwolni wszystkie ceny transakcyjne mieszkań ( za kilka dni ustawa stanie na Komisji Infrastruktury).
Ludziom należy się przejrzysty rynek, a nie cyrk, w którym trzeba zbierać pieniądze na coś, co… pic.twitter.com/ooyPzw1DTS
Jak piszą autorzy cel został już osiągnięty i o “więcej pieniędzy nie będą prosić”, ale zbiórka pozostaje nadal aktywna, a pieniędzy ciągle przybywa, a to może oznaczać poszerzenie listy o kolejne miejscowości i być może stopniowe dochodzenia do pełen wojewódzkiej szesnastki, czy wręcz osiemnastki - licząc Bydgoszcz i Toruń oraz Gorzów Wielkopolski i Zieloną Górę, chociaż jak zaznaczają aktywiści “musimy mierzyć siły na zamiary.”
Ceny transakcyjne - dlaczego takie ważne?
Dlaczego dane te są tak istotne? Uwypuklił to na portalu X Łukasz Firek, który - podobnie jak planuje deweloperuch - zakupił z RCN dane, które wskazują na ogromną dysproporcję pomiędzy tym, za ile mieszkanie deweloper sprzedał na rynku, a za ile chce sprzedać jego bliźniaczy segment. Różnica wynosi aż 227 tysięcy złotych, co po dodaniu kosztów kredytu według wyliczeń internatu, daje 533 tysiące złotych.
Wyobraź sobie świat, w którym ceny nieruchomości nie są tajemnicą strzeżoną przez urzędy i rzeczoznawców. Świat, w którym nie musisz zgadywać, czy ktoś Cię robi w balona bo wiesz za ile naprawdę sprzedano mieszkanie obok.
— Łukasz Firek (@l_firek) August 30, 2025
Kupiłem dane z Rejestru Cen Nieruchomości (RCN) z… pic.twitter.com/JuLHyP7duY





















































