

- Europa poradziła już sobie z produktami takimi jak polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, czy też polisolokatami - czyli produktami ubezpieczeniowymi, w których de facto ubezpieczyciel niczego nie ubezpiecza. W związku z tym trudno to nazwać produktem ubezpieczeniowym - mówi Anna Lengiewicz, radca prawny, wspólnik zarządzający LWB i Wspólnicy Kancelaria prawnicza s.c.
Wielka Brytania była pierwszym w Europie krajem, który rozpoznał ten problem. Tamtejszy nadzór finansowy zabronił sprzedaży tego typu produktów konsumentom, co więcej nakazał zwrot wszystkich nadpłaconych opłat. W Niemczech natomiast w 2012 roku sprawa doszła do Federalnego Sądu Niemieckiego, który rozstrzygnął sprawę przeciwko Deutscher Ring, Allianz, Generalli mówiąc o tym, że opłata likwidacyjna w wysokości 4,5% prowadzi do wywłaszczenia konsumenta z jego majątku, co jest niedopuszczalne. Jeżeli chodzi o orzecznictwo włoskie, tam sądy stwierdziły, że jeżeli w produkcie ubezpieczeniowym przeważa element inwestycyjny, to nie jest to produkt ubezpieczeniowy tylko inwestycyjny, do którego stosuje się przepisy europejskie dotyczące produktów finansowych MiFID 1 i MiFID 2.
W Polsce nikt się tym problemem nie zajął. Nasz nadzór finansowy, tzn. KNF, w zasadzie uważa, że problem go nie dotyczy i że to nie jest jego problem, ponieważ Komisja Nadzoru Finansowego ma dbać o stabilność finansową Państwa. Zgodnie z przepisami obowiązującymi w naszym kraju jest jedynym organem, który ma kompetencje do tego, żeby ukarać ubezpieczycieli.
W ubiegłym roku Europejski Nadzór Finansowy wydał zalecenia, w których zwraca uwagę między innymi na konflikt interesów w sprzedaży tego typu ubezpieczeń, tworzenia i sprzedawania produktów w obrębie jednej grupy kapitałowej. Wynagrodzenie pośredników jest tak skonstruowane, że nie opłaca im się sprzedawać tradycyjnych produktów ubezpieczeniowych i finansowych - mówi Anna Lengiewicz.
Rozmawiała Anna Drozd
