Rozmowa z Dominikiem Radziwiłłem, prezesem Zarządu BOT Górnictwo i Energetyka
Jak Pan ocenia tempo budowy Polskiej Grupy Energetycznej?- Budowa PGE postępuje, choć oczywiście nie jest to łatwy proces. Wewnątrz PGE najbardziej zaawansowane są prace nad integracją w grupie BOT, chociażby z tego względu, że BOT istnieje już od roku 2004 i te procesy zaczęły się wcześniej, niż w innych obszarach. Przez jakiś czas na pewno pozostaniemy liderem integracji wewnątrz PGE, a konsolidacja w innych obszarach będzie korzystać z naszych doświadczeń.
Czy do BOT zostanie włączony Zespół Elektrowni Dolna Odra?
- Główne obszary działalności PGE zostały już określone, wśród nich jest obszar wytwórczo-wydobywczy, do którego należy BOT i Dolna Odra. Zgodnie z ustaleniami, jakie niedawno nastąpiły pomiędzy prezesem PSE Pawłem Urbańskim i prezesem Dolnej Odry Jerzym Kondratowiczem oraz mną, ZEDO wkrótce zostanie włączona do obszaru wytwórczo-wydobywczego. To jest przesądzone.
Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia przyszłości ewentualnego obszaru działalności, zajmującego się produkcją energii cieplnej i odnawialnej, do którego weszłyby Elektrownie Szczytowo-Pompowe (ESP) i elektrociepłownie z Lublina, Gorzowa i Rzeszowa.
Ostateczne decyzje, czy ten obszar pozostawić czy włączyć go do BOT, zapadną najwcześniej w połowie września br. Sądzę, że elektrociepłownie będące w PGE powinny być w obszarze wytwórczo-wydobywczym, takie rozwiązanie jest uzasadnione ekonomicznie. Co do ESP i obszaru energii odnawialnej, jest to kwestia otwarta. Na pewno pewne obszary odnawialnych źródeł energii (OZE) muszą być w BOT, nie wyobrażam sobie, aby inny obszar działalności PGE organizował np. współspalanie w naszych elektrowniach.
Jeśli OZE nie zostaną włączone do obszaru wydobywczo-wytwórczego, to jaka będzie przyszłość farmy wiatrowej na górze Kamieńsk, w której Elektrownia Bełchatów pośrednio ma udziały? Czy farma byłaby wyłączona z BOT?
- W farmie na górze Kamieńsk po 50 proc. udziałów mają ESP i Elbis, spółka zależna Elektrowni Bełchatów. Jeśli chodzi o know how i kompetencje do wytwarzania energii, to te kompetencje PGE są w BOT, w naszej firmie pracujemy nad licznymi projektami dotyczącymi OZE. Ich rozwój jest nieunikniony ze względu na konieczność ograniczania emisji CO2. Jako obszar wydobywczo-wytwórczy czujemy się kompetentni, aby rozwijać wszystkie kwestie związane z energetyką odnawialną.
- Zapowiadał Pan zmianę struktury BOT z holdingowej na koncernową. Czy ta zmiana dotyczy także ZEDO i innych podmiotów?
- Ogłosiliśmy przetarg publiczny na wybór doradcy, który będzie nam pomagał przy tworzeniu najlepszej, najbardziej wydajnej struktury w obszarze wytwórczo-wydobywczym. Wydaje się, że z punktu widzenia ekonomicznego najbardziej efektywna jest struktura koncernowa. Jeśli zapadłyby decyzje o stworzeniu struktury koncernowej, to wszystkie pozostałe spółki, jakie wejdą do naszego obszaru, zostaną włączone do tego koncernu. Tworzenie ostatecznej struktury nie będzie szybkim działaniem, lecz procesem, w trakcie którego będziemy uzgadniać szczegóły z zarządami, pracownikami i związkami zawodowymi, przekonując różnorakie grupy co do zasadności zmian.
Spodziewa się Pan dużego oporu społecznego przeciwko wprowadzanym zmianom?
- Spodziewam się oporu z różnych stron. Zawsze jest tak, że lepsze jest wrogiem dobrego. Wiele osób jest nastawionych konserwatywnie i nie widzi powodów do drastycznych zmian. Przypuszczam, że i tutaj zmiany będą oprotestowywane. Proces przekształceń, który przygotowujemy, będzie połączony z szeroką dyskusją, będziemy zawsze działać z otwartą przyłbicą, nasze projekty nie będą wyciągane z kapelusza, lecz będą zawsze uzasadnione i przedyskutowywane ze stroną społeczną.
Kiedy zostanie wybrany doradca?
- Doradca powinien być wybrany jeszcze we wrześniu.
Czy w związku z tworzeniem PGE zauważalny jest w BOT wzrost niepokoju wśród pracowników?
- Niepokój nie występuje wśród pracowników spółek parterowych, ponieważ w ich przypadku zmienił się tylko właściciel, i to nie bezpośredni, lecz pośredni. Można mówić o niepokoju pracowników samej spółki BOT GiE. Wynika to z zapisów projektu ustawy o konwersji akcji pracowniczych, który według obecnego stanu zakłada podwójną konwersję akcji spółek parterowych, poprzez konwersję na akcje BOT, a potem inkorporację BOT do PSE.
Projekt zakłada więc zniknięcie spółki BOT. W tej chwili nie wiemy jeszcze, jakie będą ostateczne zapisy tej ustawy. Nie wykluczone, że będzie tylko jednorazowa konwersja akcji spółek parterowych bezpośrednio na akcje PGE, które będą notowane na giełdzie. Lecz nawet jeśli doszłoby do inkorporacji akcji spółki BOT, to na jej miejsce powstanie - nawet tego samego dnia - spółka, która będzie miała te same zadania. Tego typu spółka będzie potrzebna i będzie istnieć. Pracownicy spółki BOT GiE będą mogli pracować w nowej spółce. Spółka w dalszym ciągu będzie umiejscowiona w Łodzi.
W spółkach BOT prowadzony jest Program Dobrowolnych Odejść. Na razie skorzystało z niego 113 pracowników z 20 tys. zatrudnionych. Czy są plany zakładające odejście większej liczby pracowników?
- Na poziomie spółek parterowych, zapadają decyzje, ile osób i z jakich obszarów powinno odejść.
Czy pracownicy BOT w związku z tworzeniem PGE domagają się nowej umowy społecznej?
- Powstanie BOT wyznaczyło pewne standardy w sferze społecznej. Umowa społeczna wówczas podpisana oczywiście nadal obowiązuje. W trakcie prac komisji trójstronnej branży energetycznej - w obecności przedstawicieli ministrów gospodarki i skarbu - podpisano porozumienie, z którego wynika, że spółki nie będą ponosić żadnych dodatkowych kosztów w związku z wejściem do PGE. Tego się trzymamy. Rozmowy ze stroną związkową zostały zawieszone do czasu szczegółowego określenia przyszłej struktury i strategii PGE. W połowie września powinniśmy wrócić do rozmów.
Na jakim etapie jest przygotowywanie kolejnych inwestycji BOT?
- Działa komitet sterujący dotyczący poszczególnych inwestycji, w skład którego wchodzą przedstawiciele elektrowni, w których bloki będą powstawać. Powstały harmonogramy określające termin oddania inwestycji. Ostatecznych szczegółów, dotyczących np. mocy nowych jednostek, jeszcze nie znamy. To zresztą może się zmieniać w trakcie budowy, np. nowy blok w Bełchatowie był planowany na 833 MW, a dzisiaj mówimy już o przeszło 850 MW.
Duży wpływ na decyzje w sprawie nowych inwestycji mają kwestie związane z koniecznością ograniczania emisji CO2. Nowe bloki rozpoczną pracę w następnym okresie rozliczeniowym. Nie łudzimy się, że Unia Europejska zmieni swoje podejście i będzie zwracać mniejszą uwagę na emisyjność. Prawdopodobnie ta polityka ulegnie jeszcze zaostrzeniu. Przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych musimy to uwzględniać.
Wiele zależy również od spraw czysto technologicznych, trzeba podjąć wiele działań dotyczących np. podłączenia bloków do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego (KSE), tego ile energii i na jakich warunkach Operator jest w stanie przyjąć. Jeżeli byłyby inwestycje w nowe linie przesyłowe, to można brać pod uwagę ewentualne zwiększenie mocy bloków. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że w Opolu powstaną dwa bloki, decyzje o ich budowie powinny zapaść w 2008 roku. Planujemy także wybudowanie jednego bloku w Turowie.
Pojawiły się informacje, że Ministerstwo Gospodarki szykuje ulgi dla inwestorów zagranicznych, aby zachęcić ich do budowy nowych bloków. Jak Pan to ocenia?
- Ministerstwo Gospodarki pracuje nad projektem rozporządzenia. Oczywiście przyglądamy się temu, tak jak każdemu innemu projektowi nas dotyczącemu, ale wydaje się, że nie ma mowy o wspieraniu inwestorów zagranicznych, lecz inwestorów z Unii, a więc w tym i polskich. To pewien sposób reakcji na prognozy o zbliżającym się kryzysie wywołanym brakiem mocy wytwórczych. Trudno szerzej komentować coś, co jest na wczesnym etapie projektowania.
Czy ulgi dla inwestorów budujących nowe moce powinny być stosowane? Jeśli tak, to jakie?
- To rozporządzenie nie mówi szczegółowo o formach wsparcia, czy miałyby to być np. ulgi, pomoc publiczna czy powrót do KDT. Tam jest mowa o tym, że resort gospodarki poprzez URE może uciekać się do przetargów, ale powiedziane jest, że za każdym razem musi to być uzasadnione ekonomicznie. Dzisiaj nasze inwestycje, jak i naszych konkurentów, opierają się na założeniach ekonomicznych. Będziemy przyglądać się dalszym pracom nad tym rozporządzeniem.
ZEDO planuje budowę dwóch bloków gazowych. Jak Pan ocenia te plany?
- Ze względu na swoje położenie Dolna Odra ponosi wysokie koszty transportu węgla. W chwili wybudowania terminalu LNG będzie bliskie źródło gazowe, stąd ten projekt. Bloki gazowe, zwłaszcza z punktu widzenia tak dużej grupy jak PGE, są bardzo elastyczne w zaspokajaniu nagłego wzrostu zapotrzebowania na energię.
- Jednym z efektów działania PGE ma być bilansowanie praw do emisji CO2.
- My już to robimy na poziomie BOT. Pracujemy nad strategią wyjścia z potencjalnych trudności, wynikających ze zmniejszenia praw do emisji CO2. Potencjalnych, ponieważ wciąż nie wiadomo, jak będą podzielone limity, na pewno będą jednak ograniczone w stosunku do stanu obecnego.
PGE jest w grupie kilkunastu największych europejskich przedsiębiorstw z branży energetycznej, które aktywnie współpracują z Komisją Europejską w sprawie emisji CO2. To pozwala nam skuteczniej lobbować za rozwiązaniami bardziej dla nas korzystnymi.
Jeśli chodzi o najbliższy okres rozliczeniowy - lata 2008-2012 - Komisja Europejska decyzję w sprawie wysokości limitów już podjęła, choć Polska i kilka innych krajów złożyło odwołanie od jej decyzji. Unia prawdopodobnie będzie naciskała na ograniczenie emisji. Są jednak różne możliwości przeciwdziałania negatywnemu wpływowi zmniejszania pozwoleń na emisję. Polska na pewno nie ucieknie więc od konieczności racjonalizacji zużycia energii. W wielu krajach, jak np. w Skandynawii, oszczędność energii jest bardzo ważnym elementem polityki energetycznej - tak musi być i u nas.
Dariusz Ciepiela
Źródło:
