W Polsce na stu mieszkańców przypada 1,3 posiadanej prywatnie broni palnej, co plasuje nasz kraj na 142. miejscu na świecie. Niekwestionowanym liderem w dostępie do broni pozostają Amerykanie. Ale już następne pozycje na liście mogą być zaskoczeniem: jeśli pominąć dość wątpliwe statystyki dla Serbii i Jemenu, to najlepiej uzbrojeni są mieszkańcy Szwajcarii, Finlandii, Arabii Saudyjskiej i Cypru.
Źródło: Thinkstock
W Niemczech, Francji i krajach skandynawskich na stu mieszkańców przypada ponad 30 sztuk pistoletów, strzelb i karabinów. Za to Polska sąsiaduje na tej liście z takimi krajami jak Laos, Burundi, Kazachstan, Ekwador, Uganda czy Kongo – czyli państwa raczej nie słynące z wysokiego poziomu bezpieczeństwa.
W czasach II RP co prawda istniało coś takiego jak „pozwolenie na broń”, ale w praktyce mógł je uzyskać każdy zdrowy psychicznie i niekarany obywatel. Korzystne dla napadniętych były też przepisy dotyczące obrony koniecznej. Zupełnie inne niż w III RP, gdy za zabicie przestępcy nastającego na nasze życie i mienie na ogół czeka nas więzienie, a w najlepszym wypadku nękanie przez prokuraturę i policję.
Polaków rozbroiła dopiero władza ludowa, która (słusznie) obawiała się, że sowieckie rozwiązania nie znajdą aprobaty nad Wisłą i Odrą. Od roku 1961 wszelkie kompetencje w wydawaniu pozwoleń na broń przejęły organy MO. I to do dziś nie uległo zmianie: wydanie pozwolenia na broń zależy od decyzji lokalnego komendanta, który nie jest zainteresowany tym, aby obywatele byli uzbrojeni. Praktyka pokazuje, że mimo pozornie neutralnego prawa uzyskanie legalnej broni w Polsce graniczy z cudem.
Sukces komunistycznej propagandy w tym aspekcie przerósł najśmielsze oczekiwania. Wmówiono nam, że Polacy nie mogą posiadać broni, bo są tak dzicy i nieodpowiedzialni, że by się nawzajem pozabijali. Ten argument jest pozbawiony jakiegokolwiek związku z rzeczywistością, lecz jest powszechnie wykorzystywany w dyskusjach na temat prawa do posiadania broni palnej. Efekt jest taki, że Polacy są bezbronni, podczas gdy kryminaliści i policjanci mogą chodzić po ulicach uzbrojeni po zęby.