Wprowadzonemu przez rząd PiS obniżeniu składki rentowej powinno towarzyszyć ograniczenie wydatków na renty. Tak się jednak nie stało i fundusz rentowy ma obecnie 18 mld zł deficytu. Podniesienie składki rentowej oznacza wzrost kosztu pracy, jest więc niekorzystne dla gospodarki, ale jest nieuniknione w sytuacji, kiedy deficyt finansów publicznych sięga 100 miliardów złotych. Dopłacanie do funduszu rentowego 18 mld złotych rocznie z budżetu państwa skutkować będzie zwiększeniem podatków lub zmniejszeniem wydatków na rozbudowę sieci drogowej i kolejowej.
Część składki rentowej płacona przez pracownika, w wysokości 1,5 proc. wynagrodzenia, jest zdecydowanie zbyt niska by sfinansować renty wypłacane pracownikom i ich rodzinom. Jeżeli mamy dotrzymać umowy społecznej z 1999 roku, zgodnie z którą dochody i wydatki funduszu rentowego powinny się równoważyć dzięki składkom płaconym solidarnie przez pracowników i pracodawców, to zarówno pracownicy jak i pracodawcy powinni płacić składki w wysokości 5 proc. wynagrodzenia.
Obciążenie prawie całą składką rentową pracodawcy powodowałoby znaczące zwiększenie kosztu pracy i zniechęcało do zwiększania zatrudnienia.
Przypominamy, że środki Funduszu Pracy mające służyć aktywizacji zawodowej, pochodzące w całości ze składek pracodawców wykorzystywane są przez rząd do finansowania innych celów. Obciążenie pracodawców kosztami prawie całej składki rentowej oznaczałoby, że utrwala się praktyka przerzucania na ich barki nowych obciążeń podatkowych.
/ Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan
Zobacz też:
» Nie taki ZUS straszny
» Gdzie szukać dokumentacji osobowo-płacowej?
» Porozumienie PIP i ZUS nie zaszkodzi pracodawcom
» Nie taki ZUS straszny
» Gdzie szukać dokumentacji osobowo-płacowej?
» Porozumienie PIP i ZUS nie zaszkodzi pracodawcom
Źródło:Informacja prasowa