Bankowość w Polsce stoi na progu dużej zmiany. Dane pokazują, że po latach spadków zatrudnienie wreszcie lekko rośnie, ale nie oznacza to powrotu do dawnych czasów, gdy każdy większy bank miał setki placówek w całym kraju. Dziś etaty tworzą się przede wszystkim w centralach – w obszarach IT, ryzyka, compliance czy ESG. To tam banki inwestują i tam szukają specjalistów, którzy potrafią łączyć wiedzę finansową z kompetencjami technologicznymi.


Jeszcze kilka lat temu co kwartał informowaliśmy o tym, że banki masowo zamykają oddziały i redukują miejsca pracy. Od niedawna trend ten zaczyna się odwracać. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w drugim kwartale 2025 roku w sektorze bankowym pracowało 148 446 osób. To o 2229 więcej niż rok wcześniej, kiedy zatrudnienie wynosiło 146 217 osób. Wzrost na poziomie 1,5 procenta może nie robić ogromnego wrażenia, ale jest symbolicznym przełamaniem kilkuletniego trendu, w którym zatrudnienie niemal stale malało. Dla porównania, dekadę temu banki w Polsce zatrudniały około 181 tysięcy pracowników, więc wciąż jesteśmy ponad 30 tysięcy etatów poniżej tamtego rekordu.
Jedni zwalniają, inni zatrudniają. Wszyscy poszukują do central
Zmiana nie dotyczy tylko samej liczby zatrudnionych, ale też struktury całego sektora. Coraz większa część pracowników skupia się w centralach banków, podczas gdy zatrudnienie w placówkach terenowych systematycznie spada. W drugim kwartale 2025 roku w centralach pracowało 93 192 osób, a w oddziałach w kraju już tylko 54 822. To oznacza, że praca w bankowości przenosi się z oddziałów do centrów decyzyjnych i wspierających. Powód jest prosty – klienci rzadziej odwiedzają fizyczne placówki, a coraz więcej spraw załatwiają przez internet i aplikacje mobilne. W efekcie banki zamykają tradycyjne punkty obsługi i inwestują w zespoły zajmujące się cyfryzacją, bezpieczeństwem oraz zgodnością z regulacjami.
Dane z Bankier.pl pokazują, że nie wszystkie instytucje zachowują się jednakowo. Są banki, które mocno zwiększyły zatrudnienie, oraz takie, które wciąż redukują kadry. Największym zwycięzcą jest Bank Pekao, który w ciągu roku powiększył załogę o 1035 osób. Na plusie są także mBank z wynikiem 178 nowych etatów oraz zrzeszenie BPS, które dodało 157 pracowników. Z kolei po drugiej stronie zestawienia znalazły się ING Bank Śląski, który stracił 330 osób, BNP Paribas z wynikiem minus 287 oraz Alior Bank, który zmniejszył zatrudnienie o 234 osoby. Stabilnie wypada największy gracz na rynku – PKO BP – który zatrudnia obecnie około 21,9 tysiąca pracowników i utrzymuje praktycznie niezmienny poziom.
Kiedyś to było
Banki wciąż zatrudniają, ale potrzebują zupełnie innych specjalistów niż dawniej. Doradcy klienta w oddziałach nie są już najważniejszym zasobem. Zdecydowanie większe zapotrzebowanie dotyczy ekspertów od IT i nowych technologii, programistów, specjalistów od chmury i cyberbezpieczeństwa, analityków danych oraz osób zajmujących się automatyzacją procesów. Dużym zainteresowaniem cieszą się także stanowiska w obszarze ryzyka i kontroli – od analityków kredytowych, przez specjalistów AML i KYC, po audytorów wewnętrznych. Coraz częściej banki tworzą też etaty związane z compliance, raportowaniem ESG i zrównoważonym rozwojem. Jednocześnie wciąż potrzebni są doradcy obsługujący klientów zamożnych i korporacyjnych, gdzie relacja osobista nadal odgrywa istotną rolę.
Instytucje finansowe nie zapominają też o młodych. Największe banki, takie jak PKO BP, Pekao, Santander czy mBank, oferują płatne staże i programy rozwojowe. Stażyści często mogą pracować hybrydowo, a po zakończeniu programu mają realną szansę na zatrudnienie na stałe. Co ważne, programy te obejmują już nie tylko klasyczną bankowość, ale również obszary takie jak IT, analiza danych, ESG czy cyberbezpieczeństwo.
Ile zarabia się w banku?
Zarobki w sektorze bankowym zależą od stanowiska. Jak wynika z raportu Goldman Recruitment, w obsłudze klienta, czyli tzw. front office, doradca klienta indywidualnego może liczyć na około 7 tysięcy złotych brutto miesięcznie, doradca klienta zamożnego na około 9,5 tysiąca, a menedżer oddziału na około 12 tysięcy. Jeszcze wyższe są pensje w działach analitycznych i ryzyka. Z tego samego raportu wynika, że analityk kredytowy korporacyjny zarabia przeciętnie 13,5 tysiąca, menedżer ds. modelowania ryzyka około 26 tysięcy, a dyrektor ds. ryzyka ponad 30 tysięcy złotych miesięcznie.
Z kolei według raportu „Kariera w Finansach i Bankowości 2025”, w centrach usług wspólnych, które zajmują się m.in. zgodnością regulacyjną i analizą transakcji, analityk AML/KYC może liczyć na około 11,5 tysiąca złotych, lider zespołu na 17,5 tysiąca, a kierownik działu księgowego na około 16,5 tysiąca złotych.
Badania przeprowadzone przez firmę Antal wskazują, że średnie wynagrodzenie w bankowości w 2024 roku wynosiło 14 182 zł brutto i w 2025 roku rośnie dalej, szczególnie w obszarach, gdzie brakuje specjalistów. Największe podwyżki dotyczą ryzyka, compliance i IT, ponieważ na rynku brakuje ekspertów w tych dziedzinach. To właśnie te segmenty oferują najszybszy rozwój i najwyższe pensje, sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie w przypadku dyrektorów i menedżerów wysokiego szczebla.
Czy warto dziś pracować w banku?
Tak, jeśli myśli się o tej branży szerzej niż tylko o pracy w oddziale. Klasyczna bankowość detaliczna, oparta na bezpośredniej obsłudze klienta w placówce, będzie się dalej kurczyć. Natomiast dynamicznie rozwijają się działy związane z technologią, bezpieczeństwem finansowym i zgodnością regulacyjną. Tam właśnie będą pojawiać się nowe miejsca pracy, tam też rosną wynagrodzenia. Dla osób dopiero zaczynających karierę dużą szansą są programy stażowe, a dla doświadczonych specjalistów – stanowiska w IT, ryzyku czy compliance.
Choć zatrudnienie wciąż nie wróciło do poziomów sprzed dekady, rynek wyraźnie się stabilizuje i daje nowe perspektywy dla pracowników. Bankowość w Polsce wchodzi w nową erę – mniej okienek, więcej technologii i regulacji, ale też więcej szans na ciekawą i dobrze płatną karierę.

























































