XXXIII edycja Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach przyciągnęła 700 wystawców z całego świata. Duże narodowe stoiska przygotowały tradycyjnie Stany Zjednoczone czy Korea Południowa, bogatą ofertę zaprezentowały Kraje Nadbałtyckie, a także Ukraina. Polskie firmy pokazały bardzo zróżnicowane produkty i usługi.


Obawa o rozlanie się konfliktu z Ukrainy na Kraje Bałtyckie oraz Polskę pociągnęła za sobą zmiany planów ewentualności owych NATO, a także spowodowała zwiększenie budżetów obronnych w państwach wschodniej flanki Sojuszu. Polska wydaje rekordowe środki na cele związane z obronnością i w tym roku sięgną one 137 mld złotych co stanowi 3,79 proc. PKB. Jest to co prawda mniej niż początkowo zakładano, ale w skali wydatków naszego całego budżetu są to cały czas olbrzymie pieniądze. Musimy rozbudowywać nowe rodzaje wojsk, zarówno dronowe jak i cybernetyczne, kupować nowe czołgi, samoloty, śmigłowce, systemy rakietowe, radary, a także szkolić się na nowym sprzęcie. Potrzebujemy też w trybie pilnym rozbudować moce produkcyjne amunicji, zarówno tej najbardziej potrzebnej, czyli 155 mm dla artylerii, jak i mniejszych kalibrów do czołgów, działek, karabinów i pistoletów.
Donald Tusk, odwiedzając tegoroczne targi w Kielcach zapowiedział, że "Polska nie będzie już dłużej wielką skarbonką dla firm zagranicznych". Premier RP stwierdził, że "zaczynamy być liderem w technologii i myśli technicznej w najbardziej zaawansowanych systemach". To ważna deklaracja z kilku powodów.
Po pierwsze, przedstawiciele firm z polskiego sektora obronnego przyznają podczas nieoficjalnych rozmów, że mimo deklarowanego gigantycznego budżetu na zbrojenia, nie widać tego w zamówieniach dla polskich firm. Słyszymy w ostatnich latach o gigantycznych kontraktach na zakupy czołgów z Korei Południowej, samolotów F-35 i śmigłowców Apache ze Stanów Zjednoczonych, które oczywiście są potrzebne, ale niestety kontrakty te nie pociągają za sobą programów offsetowych takie, jakie były zrealizowane gdy kupowaliśmy 48 samolotów F-16 i rozbudowaliśmy wówczas m.in. rafinerię w Gdańsku.
Po drugie, niezależność technologiczna staje się wartością nie do przecenienia. Alianse zbrojeniowe nie tylko w skali światowej, ale nawet w skali Sojuszu mogą mieć różne koleje losu, dlatego postawienie na rozwój rodzimego rynku zapewnia nam bezpieczeństwo dostaw.
Po trzecie wreszcie, położenie nacisku na rozwój polskiego przemysłu może pobudzić innowacyjność w tym obszarze. Pieniądze na rozwój spółek defencetech są zarówno w UE jak i NATO, ale również swoje środki na ten cel posiada BGK. Warto by ten kryzysowy moment przekuć na szansę dla rozwoju polskich firm zbrojeniowych. Nie wszystko musimy kupować na zewnątrz, warto rozwijać technologie przyszłości.
Salon w Kielcach pokazuje, że nie brakuje nam firm wchodzących na wyższe poziomy rozwoju oferujące nie tylko proste urządzenia, ale i zaawansowane rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji. Prawdą jest też to, że z oczywistych względów na MSPO widzimy tylko część produktów i usług, które oferują obecnie firmy.
Zbrojeniowe wydarzenie w Kielcach od lat przyciąga nie tylko wielu wystawców, ale i rzesze zwiedzających. Salon stał się miejscem, gdzie prezentuje się coraz więcej firm produkujących nie tylko uzbrojenie czy amunicję, ale również różnego rodzaju osprzęt od butów przez śpiwory i kurtki, po plecaki, lornetki i noktowizory. Nowością tegorocznej edycji były oferty różnego rodzaju schronów dla obywateli, zarówno dla kilku jak i kilkudziesięciu osób.