Na ponad 7-procentową inflację narzekać mogą nie tylko Polacy, ale również Węgrzy. Bank centralny „bratanków” nie ustaje w zdecydowanym zaostrzaniu polityki monetarnej.


W listopadzie roczna dynamika inflacji CPI na Węgrzech wyniosła 7,4 proc. – poinformował Węgierski Centralny Urząd Statystyczny (KSH). Miesiąc do miesiąca wzrost cen sięgnął 0,7 proc. wobec 1,1 proc. w październiku.
Roczny odczyt był nieco tylko odbiegający od oczekiwań analityków (7,3 proc.) oraz wyraźnie wyższy od wrześniowego (6,5 proc.). Opublikowany odczyt jest najwyższy od grudnia 2007 r. i w tyle zostawił szczyt z 2012 r., gdy inflacja sięgała 6,6 proc. Z jeszcze większą, bo blisko 10-procentową, inflacją Węgrzy mierzyli się na początku 2007 r. oraz na przełomie wieków.


Październikowy raport o węgierskiej inflacji wskazuje, że w ciągu 12 miesięcy ceny żywności wzrosły o 6 proc. Szczególne zwyżki zaobserwowano w przypadku oleju (26,9 proc.), mąki (20,2 proc.), margaryny (19,5 proc.), mąki (20,2 proc.), chleba (12,1 proc.) czy drobiu (9 proc.). Duży wzrost cen odnotowano w napojach bezalkoholowych i wyrobach tytoniowych (11 proc.), co jest głównie efektem wzrostu akcyzy na te drugie (16,8 proc.). Oczywiście inflację widać także w cenach paliw – w październiku były one na Węgrzech o 37,7 proc. wyższe niż rok temu. Usługi drożały natomiast o 4,6 proc., zaś dobra konsumpcyjne 6,6 proc.
W tym kontekście warto dodać, że, według wstępnego odczytu listopadowa inflacja w Polsce wyniosła 7,7 proc. Szczegółowy raport na ten temat (który może zmienić główny odczyt) poznamy 15 grudnia.
Węgierska inflacja bazowa, a więc pomijająca żywność i energię, osiągnęła 5,3 proc. wobec 4,7 proc. miesiąc wcześniej. Dane o wrześniowej inflacji bazowej w Polsce poznamy dopiero 16 grudnia. Ekonomiści szacują jednak, że wyniesie ona 4,7 proc. wobec 4,5 proc. w październiku.
Polska i Węgry należą do grona państw o najwyższej inflacji w Unii Europejskiej. W ostatnich miesiącach sytuacja wygląda gorzej jedynie w państwach bałtyckich.
Bratankowie podnoszą stopy
Warto też przypomnieć, że cel inflacyjny Narodowego Banku Węgier wynosi 3 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 punkt procentowy. To więcej niż w przypadku Narodowego Banku Polskiego (2,5 proc. +/- 1 p.p.) czy Narodowego Banku Czech (2 proc. +/- 1 p.p.).
Na ostatnim posiedzeniu z 16 listopada Narodowy Bank Węgier (MNB) po raz szósty z rzędu podniósł stopy procentowe (do 2,1 proc.), by w ten sposób walczyć z inflacją. Co więcej, w kolejnych tygodniach węgierskie władze monetarne podnosiły tygodniową stopę depozytową – powtórki takiego ruchu możemy doczekać już jutro. Z kolei kolejne regularne posiedzenie decyzyjne MNB zaplanowano na wtorek 16 grudnia. Oczekiwana jest kolejna podwyżka stóp, do której „podkładką” będą nowe prognozy banku dotyczące inflacji.
Dziś o stopach procentowych decydować będzie natomiast Rada Polityki Pieniężnej. Więcej na ten temat w artykule „Dziś ostatnie w tym roku posiedzenie RPP. Monetarne fajerwerki niewykluczone”.
Michał Żuławiński