Mijają dwa lata od prawdziwego szaleństwa, jakie ogarnęło GPW w lipcu 2020 r., kiedy rozpędzona była covidowa hossa, a rajdy cen akcji wielu spółek zaprowadziły je na szczyty giełdowej wyceny. Po 24 miesiącach sprawdzamy, gdzie są kursy ówczesnych gwiazd.


Po bardzo słabym 2019 roku polska giełda z dużymi oczekiwaniami wchodziła w rok 2020. Niestety nadszedł szybki inwestycyjny nokaut, bo pandemia doprowadziła do krachu niewidzianego wcześniej w historii GPW. Późniejsze gwałtowne odbicie zaowocowało wysokimi stopami zwrotu w krótkim okresie, dodatkowo lockdowny i niskie stopy procentowe sprawiły, że Polacy mocno zainteresowali się inwestowaniem na giełdzie.
Akcje wielu spółek zaczęły zyskiwać, zwłaszcza tych, które operowały w branżach będących beneficjentem nowej covidowej rzeczywistości. Zyskiwały spółki biotechnologiczne, producenci i dystrybutorzy środków higienicznych, chemii gospodarczej, brokerzy i domy maklerskie. Zbiegły się w czasie także wcześniej zapoczątkowane trendy jak choćby fotowoltaiczna hossa czy przyspieszenie wzrostu cen akcji producentów gier. Niestety pechowy inwestor może liczyć się ze stratami rzędu kilkudziesięciu procent, jeśli w porę nie zamknął pozycji. Poniżej wybrane przykłady lipcowego szaleństwa 2020 r.
Columbus Energy
Od początku roku do końca czerwca 2020 r. akcje spółki były droższe już o 214,4 proc. Mimo że szczyt notowań wypadł na początku sierpnia, to właśnie lipcowy rajd pozwolił zyskać Columbusowi kapitalizację większą niż kilka spółek z WIG20. Tylko w lipcu akcje podrożały o kolejne 86 proc., a na początku sierpnia wycena wyniosła ok. 4,5 mld zł. To była kulminacja dłuższego trendu wzrostowego, który już w 2019 r. dał całoroczną stopę zwrotu na poziomie 816 proc. i tytuł giełdowego mistrza GPW w plebiscycie Bankier.pl i „Pulsu Biznesu”. Później jednak cieniem rzuciły się na akcjach kolejne emisje w celu zmniejszanie zobowiązań.
Powoli zmieniały się również narzucone przez państwo zasady gry na rynku fotowoltaiki. W efekcie raportowano coraz mniejsze zyski i ostatecznie straty (za dwa ostatnie kwartały). Niedopełnienie wymogów informacyjnych zesłało spółkę do strefy NC Alert. Kurs w pierwszej dekadzie lipca 2022 r. wynosił nieco ponad 5 zł i był o 95 proc. niższy niż w szczytowym momencie lata 2020 r.
Biomed Lublin
Notowania Biomedu przed lipcem 2020 r. były na plusie o 538 proc. od początku roku, by w kolejnym miesiącu zdrożeć o 389 proc. Szczyt wypadł na samym początku sierpnia, ale podobnie jak przy Columbusie to lipiec był kulminacją całej hossy. Kurs wywindowały oczekiwania związane z profilem działalności spółki. Najpierw z powodu szczepionki, która miała pomagać w zdobyciu odporności przed wirusem, później z powodu produkcji leku z osocza ozdrowieńców, który - zdaniem zarządu - mógł znacząco zmniejszyć śmiertelność wirusa. Na fali tych oczekiwań wartość spółki skoczyła do 2 mld zł w szczytowym momencie hossy, a Biomed zaczęto łączyć nawet z WIG20. Szczepionki opracowały jednak zagraniczne koncerny farmaceutyczne, a projekt leku przeciwko wirusowi zakończył się fiaskiem. Doprowadzono również do emisji nowych akcji, ale kurs oddawał coraz więcej, by po dwóch latach znaleźć się niżej o ponad 88 proc.
Biomaxima
Kolejną spółką z branży biotechnologii, na której akcje rzucili się inwestorzy, była Biomaxima. W sześć miesięcy 2020 r. kurs zdrożał o 525,7 proc. Tylko w lipcu dwa lata temu kurs wykonał jeszcze rajd do góry o 185 proc., by osiągnąć szczyt na poziomie 61 zł za akcję. Notowania spółki wystrzeliły, gdy ta poinformowała, że złożyła wniosek o rejestrację testu genetycznego do wykrywania SARS-CoV-2. Chwilę później pojawiła się informacja o rozpoczęciu dystrybucji testów. Dzienne obroty na spółce przekraczały 60 mln zł (poziom spółek z WIG20). Faktycznie testy podniosły wyniki finansowe Biomaximy, a nowe duże zlecenia na testy spływały nawet od rządu. Spółka przeszła w międzyczasie na rynek główny GPW. Kurs od szczytu jest niżej o ok. 55 proc.
4mass
Prawdziwe lipcowe szaleństwo odbyło się akcjach 4mass - spółki z NewConnect na co dzień zajmującej się produkcją i dystrybucją kosmetyków z zakresu ogólnie pojętej branży beauty. Do końca czerwca roczna stopa zwrotu wynosiła tylko 30 proc. jednak po informacji z początku lipca 2020 r. o wprowadzeniu przez spółkę do obrotu maseczek medycznych kurs zyskał w przeciągu niespełna 30 dni 2 322 proc. W ślad za gwałtownym wzrostem kapitalizacji nie poszły jednak aż tak dobre wyniki finansowe, a akcjonariusze spółki sprzedawali pakiety akcji warte nawet kilka milionów zł. Była także emisja akcji, a kurs osuwał się w dół, by dwa lata później powrócić na poziom sprzed lipcowej hossy, po spadku o 95 proc.
Harper
Szeroko pojęty sektor kosmetyczny miał kilku przedstawicieli w rajdzie cen sprzed dwóch lat. Dystrybutor znanej marki Cleanic rósł w 2020 r. jak inne branżowe spółki w oczekiwaniu lepszych niż dotychczas wyników finansowych. Oczekiwania były tak duże, że po półroczu stopa zwrotu na akcjach wynosiła 1 184 proc. (druga najwyższa wówczas na GPW). Mimo to w lipcu kurs wzrósł o kolejne 320 proc. i zaprowadził akcje na historyczny szczyt. Zaprezentowane wyniki pokazały, że skala dzielności się istotnie zmieniła, jednak ich powtarzalność w kolejnych kwartałach nie sprostała oczekiwaniom, a kurs po 24 miesiącach jest o 83 proc. niżej.
XTB
Na lipiec 2020 r. wypadł dotychczasowy historyczny szczyt notowań DM XTB. To jeden z tych wyjątków zestawienia, gdzie być może giełdowy kurs nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w kwestii rekordu notowań. Natomiast dwa lata temu XTB rosło na fali coraz lepszych kwartalnych wyników. Kulminacja nastąpiła po publikacji raportu za I kwartał 2020 r. (krach covidowy na rynkach) i oczekiwań kolejnych zysków liczonych w setkach milionów złotych. Tylko do końca czerwca 2020 r. akcje od początku roku podrożały o 241 proc., by w lipcu do szczytu dodać kolejne 123,6 proc. Po dwóch latach historia jakby zataczała koło, tylko że na innych poziomach cenowych. Fantastyczne zyski za I kwartał 2022 r. (krach wojenny na rynkach) wspierają notowania brokera, który po dwóch latach jest niżej tylko o 23 proc.
PCC Exol
W czasie początków pandemii mocno akcentowano zaangażowanie PCC Exol w produkty chodliwe i liczono na gwałtowną poprawę wyników. Optymizm zaczął przyjmować zresztą dość absurdalne rozmiary. Za pierwsze sześć miesięcy 2020 r. stopa zwrotu wynosiła ok. 71 proc. W swojej wędrówce na historyczny szczyt tylko w lipcu walory podrożały o 315 proc. Wszystko się zmieniło za sprawą publikacji raportu za I półrocze 2020 roku, który pokazał, że PCC Exol poprawił wyniki, ale o skromne 22,2 proc. Inwestorzy oczekiwali jednak znacznie więcej i nastąpiła klasyczna sprzedaż faktów. Obecnie kurs jest 77 proc. niżej od szczytu po i tak mocnych dwóch ostatnich miesiącach, kiedy akcje wzrosły o ok. 33 proc.
Everest/Nexity
W 2020 r. na giełdę weszło Nexity Global poprzez odwrotne przejęcie przez spółkę Everest Investment. Spółka z branży elektromobilności przy rozpoczynającym się hypie na akcje Tesli i deklaracji objęcia akcji przez będącego na fali Comlubusa dynamicznie rosła na giełdzie, osiągając w połowie roku 2020 r. stopę zwrotu na poziomie 2 920 proc. Lipiec nie zatrzymał wzrostów i zaprowadził kurs na szczyt w pierwszych dniach sierpnia z ceną jeszcze o 117 proc. wyższą. Ambitne plany i zapowiedzi musiały zderzyć się z rzeczywistością, a zwiększające się straty z kwartału na kwartał i korporacyjne zamieszane w zarządzie tylko mocniej ściągały kurs w dół. Po dwóch latach kurs jest niżej o 93 proc. od swojego szczytu notowań i przygotowuje się do kolejnego odwrotnego przejęcia, tym razem z inną spółką JR Holdingu ASI – The Batteries.
Można szybko zarobić i jeszcze szybciej stracić
Wybrane historie to dynamiczne wzrosty giełdowych kursów najczęściej napędzanych ogromnymi oczekiwaniami. Podążanie za inwestycyjnym tłumem częściej może być przyczyną poważnych strat kapitału niż zadowalających zysków. Równie ważne, by pamiętać o zabezpieczaniu swoich pozycji poprzez zlecenia stop loss lub po prostu cięciu strat najszybciej jak to możliwe, by uniknąć nawet 90-proc. strat kapitału.
Warto zdawać sobie sprawę, że giełda to miejsce, gdzie handlują różni inwestorzy. Wprawdzie łączą ich operacje sprzedaży lub kupna akcji, jednak każdy kieruje się innymi przesłankami. Część śledzi wykresy, wyszukując sygnałów poprzez analizę techniczną, część wierzy, że spółki o mocnych fundamentach w długim terminie przyniosą bezpieczny i przyzwoity zysk.
Są też spekulanci, którzy liczą na szybki zysk, akceptując wyższe ryzyko. Na różnych giełdach ciągle obserwuje się również zagrania wykorzystujące różne techniki manipulacji, o czym więcej pisałem w artykule „Jak działa spółdzielnia? Manipulacje na giełdzie wciąż żywe”.
Mocno rosnąca spółka przykuwa uwagę, zachęca kolejnych graczy do kupna i tak hossa się nakręca. Jej paliwem zazwyczaj nie są jednak fundamenty czy perspektywy, lecz nic innego jak spekulacja. Większość łączy jeden mianownik - prędzej czy później ich ceny powróciły do poziomów, z których spekulacyjny rajd startował. Na ich papierach niedoświadczony gracz, owszem, mógł łatwo zarobić, jednak jeszcze łatwiej mógł stracić znaczącą część zainwestowanych pieniędzy. Warto pamiętać o tej prawidłowości, gdy następnym razem pojawi się kusząca perspektywa inwestycji w papiery spółki, które trzeci dzień z rzędu rosną o kilkadziesiąt procent.