REKLAMA

Tam mieszkam: Rumunia

Malwina Wrotniak2013-04-05 06:00redaktor naczelna Bankier.pl
publikacja
2013-04-05 06:00

Ten kraj wywraca do góry nogami nasze myślenie o Europie Wschodniej. Jest w Unii, choć Unia wiele od niego nie oczekuje. Mieszkańcy też sprawiają wrażenie, jakby nie zależało im na rozwoju. Nie ma tu mediów z prawdziwego zdarzenia, są za to afery i skandale. Najbardziej znany symbol – wampir z Transylwanii. A mimo to, właśnie tutaj co roku wakacje spędza Książę Karol.

Tam mieszkam: Rumunia
Tam mieszkam: Rumunia
fot. iStockphoto / / Thinkstock

O codzienności w Rumunii rozmawiamy z mieszkającym tu Tomaszem Ogińskim, pomysłodawcą portalu niesamowity-bukareszt.com.

Malwina Wrotniak, Bankier.pl: Czego prawdopodobnie nie wiem o codziennym życiu w Rumunii? Czego nie wie większość z nas?

Tomasz Ogiński: Prawdopodobnie nie wiemy, iż Rumunia to kraj wieloetniczny, bardzo zróżnicowany. Zwykliśmy traktować go jako całość, a tymczasem nie jest jednolity. Proszę popatrzeć na dwa krańcowe miasta Rumunii: Oradea i Konstanca, dzieli je nie tylko architektura, ale i wielkie różnice mentalnościowe czy językowe. Oradea to stare madziarskie miasto, które zachowało habsburski szyk i mieszkające w olbrzymich kamienicach węgierskojęzyczne mieszczaństwo, Konstanca to miasto na wskroś bałkańskie, o wyraźnym rysie tureckim i greckim.

życie w rumunii
Serpentyna dróg w Rumunii, fot. ThinkStock

Wspomniane różnice odbijają się i w sposobie zarządzania tymi miejscami, i w stylu, w jakim działają tamtejsi burmistrzowie. W Oradei remontuje się zabytki, na budynkach pojawiły się tablice z informacjami o historii i stylistycznym charakterze obiektu. Tam szanuje się pamięć i podejmuje próby pracy z nią. Tymczasem, fascynująca skądinąd, starówka w Konstancy zdaje się dryfować jak wrak wspaniałego statku - zaniedbana, opuszczona, doprowadzona w ostatnim czasie do ruiny.

życie w rumunii
Tomasz Ogiński - Polak w Bukareszcie, fot. arch. pryw.

Tu o pamięć historyczną nie zabiega nikt. To tylko dwa z dziesiątków małych światów, z jakich ulepiona jest Rumunia. Bo Rumunia to Europa w miniaturze, ze wszystkimi jej problemami.

Jak Pan do tego kraju trafił i kiedy to było?

Trafiłem cztery lata temu przypadkowo, jako stypendysta Rumuńskiego Instytut Kultury. Miałem zostać trzy miesiące, a zostałem cztery lata.

…a teraz przekonuje Pan, że Rumunia może być „amazing”.

Rumunia to kraj fascynujący, w pewien sposób wywracający do góry nogami nasze myślenie o Europie Wschodniej. To twór wieloetniczny – w miastach takich, jak Miercurea Ciuc, Târgu Secuiesc czy Odorheiu Secuiesc nie sposób porozumieć się w języku rumuńskim (sic!). Całe tutejsze życie odbywa się w języku węgierskim i wypełnione jest prastarą madziarską symboliką.

życie w Rumunii
Stare Miasto w rumuńskiej miejscowości Sibiu, fot. ThinkStock

Rumunia to również jedne z najpiękniejszych szos górskich, jakie znajdują się w Europie. Warto tu wspomnieć choćby o trasie Transalpina, wybudowanej jeszcze w okresie międzywojennym czy o drodze biegnącej wzdłuż wąwozu rzeki Olt, na południu kraju. Na tym nie można jednak kończyć listy rumuńskich atrakcji.

Znajdują się tu jedne z najcenniejszych w Europie obiektów architektury drewnianej. Drewno było w Transylwanii jedynym materiałem budowlanym, dozwolonym rumuńskiej ludności ze strony węgierskiej i szeklerskiej szlachty.

życie w Rumunii
Bukareszt - stolica Rumunii, fot. ThinkStock

Rumunia to również rozkosze dla podniebienia, a wizyta na targu, którego tradycja odrodziła się po upadku komunizmu, nie rozczaruje nawet największych smakoszy. Sery takie jak telemea, urdă, branza de burduf to bez wątpienia europejska czołówka w kategorii nabiału. Swoją jakość zawdzięczają odrodzeniu się tradycji transhumancji.

Ma Pan jednak odwagę powiedzieć również, że Rumunia jest czarną plamą na turystycznej mapie Europy. Przewodnikowi przystoi?

Przystoi, a nawet jest to jego obowiązkiem. Rumunia nie wykorzystuje swoich walorów turystycznych. Kraj sprawia wrażenie, jakby mieszkańcom nie zależało na jego rozwoju. Często można odnieść wrażenie, iż Rumunia to kraina, którą nikt się nie interesuje, miejsce niczyje.

Ale książę Karol co roku spędza minimum miesiąc w Transylwanii.

Brytyjski książę Karol znany jest ze swoich konserwatywnych poglądów na architekturę i zamiłowania do dziewiczego, historycznego pejzażu. Zaledwie garstka wtajemniczonych wie, iż jego romans z Rumunią ma również podłoże genealogiczne.

OPIS
Zamek Drakuli, Transylwania, Rumunia, fot. ThinkStock

Karol upodobał sobie Transylwanię, w szczególności wspaniałe, poniemieckie wsie opuszczone w latach 80. i 90. ubiegłego wieku przez zamieszkujących je Sasów. Właśnie na tym terenie działa książęca fundacja Mihai Eminescu Trust. Dzięki jej staraniom udało się wyremontować kilkaset historycznych niemieckich gospodarstw. Kilka z nich należy do samego Karola i Kamili, którzy od kilku lat tradycyjnie spędzają tu kilka tygodni w roku. Do najbardziej malowniczych w tej okolicy należą bajkowe chaty w Malancrav i Viscri.

Jest się zatem czym chwalić. Natomiast naród wciąż sprawia wrażenie żyjącego w kompleksie, który, gdyby tylko mógł, spakowałby manatki. Dokąd by się wtedy najchętniej przenieśli?

Prawdopodobnie do Włoch i Hiszpanii, krajów postrzeganych jak starsi bracia. Sęk w tym, że i tam panuje dziś ogromny kryzys.

Czego i dlaczego zazdroszczą właśnie Włochom i Hiszpanom?

Nie wiem, czy to kwestia zazdrości. Myślę, że raczej bliskości kulturowej, głównie tej lingwistycznej. Język rumuński do XIX wieku zapisywany był cyrylicą. W latach 70. XIX w. Rumuni przeszli na alfabet łaciński, czemu towarzyszyła swoista podmiana większej części słownictwa. Zapożyczono słowa z języka hiszpańskiego, włoskiego i francuskiego, dokonując zarazem jednej z najciekawszych i największych mistyfikacji lingwistycznych w historii Europy. Język o wyraźnych cechach słowiańskich poddany został bezkrytycznej latynizacji. Gdybyśmy wzięli do ręki książkę rumuńską z lat 80. XIX wieku odkrylibyśmy, że nie różni się ona zbyt wiele od… książki w języku włoskim!

OPIS
Rumunia, fot. ThinkStock

Ta lingwistyczna hybryda zaniepokoiła samych Rumunów – na przełomie XIX i XX wieku język z powrotem został poddany slawizacji.

Mimo pewnych cech wspólnych, do Zachodu stąd jeszcze kawałek. Tęskni się Rumunii do niego?

Do Zachodu pojętego jako dobra materialne - tak, do Zachodu rozumianego jako społeczeństwo obywatelskie - nie.

To znaczy, że współczesna młodzież nie wiąże swojej przyszłości z Rumunią?

Nie widzi jej tu. Widzi ją wszędzie poza Rumunią.

I to podejście nie zmieniło się ani trochę z wejściem do Unii?

To niczego nie zmieniło. Oznak obecności Unii w przestrzeni rumuńskiej nie widać, sama Rumunia jest krajem peryferyjnym i Wspólnota chyba niewiele od niego oczekuje.

Mam wrażenie, że mieszkańcy równie niewiele oczekują od siebie samych.

Mieszkańcy są oporni na wszelką zmianę, przywiązani do komunistycznego modelu życia. Dzisiejsza Rumunia to kraj bez zrębów społeczeństwa obywatelskiego. Brak prasy z prawdziwego zdarzenia, tragiczny poziom dziennikarstwa, afery i skandale – to wszystko nie zachęca mieszkańców do czynnego udziału w życiu politycznym.

życie w rumunii
Rumunia, fot. ThinkStock

I gospodarczym. Ile dziś kosztuje wynajęcie w stolicy średniej jakości kawalerki na powiedzmy miesiąc?

Od 250 do 500 euro - bez opłat eksploatacyjnych.

Pytam, bo ceny nieruchomości zawsze mówią trochę o lokalnej gospodarce. Te w Bukareszcie pną się w górę?

Ostatnio odwrotnie, zaczęły spadać.

Jak to?

Jest to efekt sytuacji, w jakiej znalazła się rumuńska ekonomia – swoistego stanu „limbo”, ogromnego zastoju, który w pewnym sensie na tych terenach jest już tradycją. Kryzys w Grecji i na Cyprze, niedawne zerwanie współpracy z Rumunią przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, blokowanie wejścia Rumunii do strefy Schengen, brak zainteresowania reformami wśród tutejszej klasy politycznej – wszystkie te czynniki składają się na rumuński kryzys.

Czy te nieruchomości warte są chociaż uwagi? Polskę zalewają nowe, czasami jak od linijki tworzone osiedla deweloperskie. Jak zabudowuje się Bukareszt XXI wieku?

Nie zabudowuje się, najbardziej cenione są stare bloki, wybudowane podczas boomu inżynierskiego w czasach dyktatur Ceausescu.

Co wobec tego lubi Pan pokazywać w Rumunii najbardziej? A przypomnijmy, że oficjalnie kraj reklamuje się jako Ogród Karpat [oficjalne logo].

Trudno kontynuować tą wizję, bo Rumunia to ogród nieuprawiany. Odkąd upadło rumuńskie rolnictwo, w ogrodzie widać same chwasty. Oczywiście nie można pominąć tutejszych wspaniałych górskich terenów. Sami Rumuni do alpinistów i fascynatów gór nie należą, na rumuńskich szlakach spotkamy głównie Anglików, Czechów, Polaków.

Mówi Pan – Polaków?

Polacy pielęgnują „rumuński mit”, wspomnienie kraju-sojusznika, z którym graniczyliśmy. Karpaty, kontakty rumuńskiej rodziny królewskiej z Piłsudskim i doświadczenie komunizmu powodują, że Rumunia jest nam w pewien sposób bliska.

To jednak fascynacja jednostronna. Rumunów Polska nie interesuje, nie odwiedzają naszych miast, niewiele wiedzą o przemianach, jakie w Polsce miały miejsce.

A na domiar złego, jak Pan mówi, nie umieją sprzedać tego, co sami mają najlepsze. Trudno sprowadzać wszystko do kwestii pieniędzy, w czym więc problem?

W niskiej jakości usług turystycznych, za które niestety trzeba płacić ogromne sumy.

życie w Rumunii
Bukareszt - stolica Rumunii, fot. ThinkStock

Ogólnokrajowa kampania „Visit Romania” jest całkiem przyzwoita i wydaje się dawać nadzieję na dalszy rozwój kraju. Jakie symptomy zmian dostrzega Pan swoim okiem?

Niestety nie widzę symptomów rozwoju, widzę natomiast zastój i degrengoladę.

Co jest tą kulą u nogi?

Sposób myślenia tutejszych mieszkańców. Póki on nie ulegnie zreformowaniu, nie możemy liczyć na zmiany.

I naprawdę żadnych symptomów odrodzenia na horyzoncie?

Takie pozytywne symptomy w Rumunii istnieją, ale aby do nich dotrzeć, należy uzbroić się w cierpliwość i determinację. W kraju znajdują się na przykład jedne z najciekawszych muzeów Europy Wschodniej: Muzeum Terroru w Syhocie Marmaroskiem (przy granicy z Ukrainą) i Muzeum Chłopa w Bukareszcie. Pierwsze zlokalizowano w byłym obozie pracy przymusowej z okresu rumuńskiego stalinizmu, kiedy to Rumunię zamieniono w gułag, w którym zniszczono międzywojenne elity kraju. Obie instytucje mają unikalny charakter i stanowią klucze do zrozumienia nie tylko Rumunii, ale i całej Europy Wschodniej.

Myślę, że lepiej rozpoznawalnym symbolem Rumunii jest Drakula. Dzięki niemu Transylwania mogłaby być naprawdę wyjątkowym regionem turystycznym. W jaki sposób w tutejszej popkulturze obecny jest słynny wampir?

Rumunia nie musi zabiegać o fikcyjnego Drakulę, gdyż zrodziła wampira idealnego i – niestety – realnego, czyli Nicolae Ceaușescu. Nikt inny w historii tego kraju nie zapisał się w taki sposób, jak ten pochodzący z Oltenii chłop. Ceaușescu przeorał Rumunię dosłownie i w przenośni. Zdegenerował rumuńską wieś i rumuńskie miasto. Pokrył cały kraj budowanymi naprędce, upiornymi, gigantycznymi blokami. Zrównał z ziemią historyczne centra mołdawskich i wołoskich miast. Na tym jednak nie koniec dokonań Słońca Karpat.

życie w Rumunii
Timiszoara, Rumunia, fot. ThinkStock

Dyktator skorumpował rumuńską cerkiew i pogrążył rumuńską edukację. W latach 80. w kraju nie funkcjonował żaden wydział socjologii, dziennikarstwa czy psychiatrii, a samym Rumunom nie wolno było posiadać aparatów fotograficznych. Dodajmy do tego nieogrzewane mieszkania, zakaz aborcji i ideologiczną papkę, która sączyła się z rumuńskiego radia i telewizji.

Ceaușescu udało się w pełni zdewastować kraj, który w okresie międzywojennym, również niełatwym dla rumuńskiej historii, zrodził wybitne postaci dla europejskiej kultury. Żniwami tej traumy są dzisiejszy pejzaż polityczny kraju, starcia etniczne (związane głównie z trudną sytuacją, w jakiej znajduje się rumuńska mniejszość romska), wołający o pomstę do nieba stan rumuńskiej prasy, imperia tutejszych rekinów finansowych, odwrócenie się młodych ludzi od problemów kraju, a w końcu jakość i skala tychże problemów.

Dziękuję za rozmowę.

Ceny w Bukareszcie*

Waluta: lej
1l mleka to koszt: 4,5 zł zwykłe, 9 zł ekologiczne
1l benzyny: droższy niż w Polsce
3-pokojowe mieszkanie średniej klasy: ok. 80 000 EUR
Inaczej niż w Polsce, odpłatne są: wszystko jest tu droższe, szczególnie żywność
Zdecydowanie tańsze niż w Polsce są: kultura: teatr, koncerty (teatr to ok. 25 zł, filharmonia 30 zł)
* Na pytania odpowiada Tomasz Ogiński, bohaterTam mieszkam: Rumunia
Źródło:
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (45)

dodaj komentarz
~lewak
"zakaz aborcji jest akurat pozytywny, ale rozumiem ze konieczne bylo przemycenie swoich lewackich pogladow"zakaz aborcji jest akurat negatywny ale rozumiem ze konieczne bylo przemycenie twoich oszołomskich pogladow"w miastach takich, jak Miercurea Ciuc, Târgu Secuiesc czy Odorheiu Secuiesc nie sposób porozumieć się "zakaz aborcji jest akurat pozytywny, ale rozumiem ze konieczne bylo przemycenie swoich lewackich pogladow"zakaz aborcji jest akurat negatywny ale rozumiem ze konieczne bylo przemycenie twoich oszołomskich pogladow"w miastach takich, jak Miercurea Ciuc, Târgu Secuiesc czy Odorheiu Secuiesc nie sposób porozumieć się w języku rumuńskim"Reakcja znajomego Rumuna na ten cytat: " this is so stupid, a urban legend that lives on. yes, there are Hungarian communities where there are virtual no Romanians, hence they only speak Hungarian, but this is the case in small villages. and anyway, kids do study Romanian in schools, albeit as a foreign language and with Hungarian teachers, so saying it's impossible to communicate in Romanian is a bit of a stretch, to say the least"
~obiktywnie
Może aborcja w sensie, ze np. dziwoląg jako błąd natury, czyli dziecko z wadami. I nie trzeba być ''lewakiem'' więc skończ z głupotami, 3 prawnie dozwolone przypadki muszą być, to kobiecy brzuch a nie inkubator pajacu.
~Bob odpowiada ~obiktywnie
Nie sadzę, żeby przymus urodzenia czwórki dzieci był dla Polek interesujący. A tak chciano w Rumuni pomnażać obywateli.
~pawl
Jak można siedzieć latami w obcym kraju i mieć jednocześnie tak niskie mniemanie o jego mieszkańcach.
~Bart
Mieszane uczucia co do Rumunow Rumunii. Zjednej strony udalo poznac mi sie naprawde fantastycznych ludzi z tego kraju, z drugiej zas prymityw , zacofanie i wyobcowanie, mysle ze ich glownym problemem jest zamkniecie ich spolecznosci, ciezko jest dowiedziec sie czegokolwiek o nich i ich kraju, a jezeli juz to przedstawiaja iebie jako Mieszane uczucia co do Rumunow Rumunii. Zjednej strony udalo poznac mi sie naprawde fantastycznych ludzi z tego kraju, z drugiej zas prymityw , zacofanie i wyobcowanie, mysle ze ich glownym problemem jest zamkniecie ich spolecznosci, ciezko jest dowiedziec sie czegokolwiek o nich i ich kraju, a jezeli juz to przedstawiaja iebie jako geniuszy i zbawcow europy, to na pewno nie kreuje przyjaznego podejscia. Nie sztuka jest nienawidzic ale starac sie zrozumiec.
~Duster
Z pewnością rumuńska motoryzacja jest już bardziej znana na świecie od polskiej :) Za chwilę będzie to samo z żywnością. A turystyka (Karpaty, delta Dunaju, morze)? Kwestia pieniędzy na turystykę - wystarczy paru sprytnych Rumunów, którzy wyciągną je od Unii. A my będziemy zadufani w sobie i rumuńska Dacia kojarzyć się nam dalej Z pewnością rumuńska motoryzacja jest już bardziej znana na świecie od polskiej :) Za chwilę będzie to samo z żywnością. A turystyka (Karpaty, delta Dunaju, morze)? Kwestia pieniędzy na turystykę - wystarczy paru sprytnych Rumunów, którzy wyciągną je od Unii. A my będziemy zadufani w sobie i rumuńska Dacia kojarzyć się nam dalej będzie z dziadostwem.
~MOTOTED
Od kilku lat spędzam w Rumuni minimum tydzień w roku a bywało i kilka tygodni - turystyka motocyklowa. Jesteśmy z żoną zafascynowani Rumunią, Karpatami. Duże z reguły odpuszczamy ale to co trzeba zwiedziliśmy - starówki takich miast jak Braşov, Cluj, Oradea, Sighișoara rzucają na kolana, atmosfera kapitalna. Nieprawdą jest Od kilku lat spędzam w Rumuni minimum tydzień w roku a bywało i kilka tygodni - turystyka motocyklowa. Jesteśmy z żoną zafascynowani Rumunią, Karpatami. Duże z reguły odpuszczamy ale to co trzeba zwiedziliśmy - starówki takich miast jak Braşov, Cluj, Oradea, Sighișoara rzucają na kolana, atmosfera kapitalna. Nieprawdą jest co pisze autor o turystyce - Rumunia jest idealna do turystyki, noclegi o odpowiednim standardzie można znaleźć wszędzie (przed lub za każdym miastem, miasteczkiem), ceny 50% tego co w Polsce, jedzenie w knajpach rewelacyjne i też dużo tańsze niż w Polsce, do tego mili i uśmiechnięci ludzie, czasami problem z porozumieniem (języki) ale młodsze pokolenia mówią po angielsku. Kraj jest bezpieczny, zawsze czuje się tam bezpieczniej niż w Polsce) więc dobrze jest zjechać z głównych dróg na boczne (te są dziurawe okropnie lub nieutwardzone) i poznać ludzi żyjących z dala od metropoli. Klimaty rewelacyjne i 100% życzliwości.
~OSKAR
Proponuję wakacje z CT Oskar!!!
~Oripilato
Jeżeli masz takie zjadliwe poglądy na życie lepiej wracaj do Polski. W Rumunii jesteś już persona non grata.
~RUMUN
Jeżeli masz takie zjadliwe poglądy na życie lepiej zyj w Polsce.

Powiązane: Tam mieszkam

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki