Miało wzrosnąć i wzrosło. Obecnie stopa bezrobocia wynosi 11,7% i jest o 0,1% wyższa niż w sierpniu. Obecnie zarejestrowanych jako bezrobotnych jest 1862 tys. osób. We wrześniu w PUP-ach rejestrowano głównie pracowników sezonowych, których umowy wygasły, a także absolwenci szkół ponadgimnazjalnych, ale przede wszystkim wyższych. Co roku na rynek pracy trafia ok. 400 tys. absolwentów.
PKPP Lewiatan przestrzega, że na koniec roku bezrobocie może być jeszcze wyższe. Przyczyną przyszłego wzrostu jest zmniejszony budżet na aktywizację zawodową w ramach Funduszu Pracy. Aktywizacja zawodowa polega na finansowaniu staży, szkoleń oraz prac interwencyjnych. PKPP Lewiatan podkreśla, że zeszłym roku z tych środków skorzystało 700 tys. osób.
Ile środków na co?
Zgodnie z planem finansowym na 2011 rok do dyspozycji Funduszu Pracy jest 8,7 mld złotych, z czego 3,2 mld złotych na tzw. aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu. Problem polega na tym, że FP finansowany jest ze składek przedsiębiorców, a z uwagi na to, że rosną płace - pieniędzy w Funduszu powinno być o wiele więcej, bo ok. 9,5 mld złotych, a z dotacjami UE ok. 10,3 mld złotych.
Zatem wychodzi na to, że przynajmniej 800 mln złotych pochodzących ze składek przedsiębiorców, zamiast zgodnie ze swoim przeznaczeniem zasilić Fundusz Pracy, po prostu trafi wprost do budżetu państwa. Przesuwając te środki na inne cele, śmiało można powiedzieć, że rząd uznał je za formę podatku, a nie składkę na przeciwdziałanie bezrobociu.
- szkolenia - ok. 180 mln złotych,
- prace interwencyjne i roboty publiczne - ok. 300 mln złotych,
- stypendia w programach stażowych - ok. 700 mln złotych,
- dofinansowanie pracodawcom kosztów kształcenia młodocianych pracowników - ok. 300 mln zł,
- refundacja kosztów na wyposażenie stanowisk pracy i podjęcie działalności gospodarczej - ok. 614 mln złotych, jednorazowe środki na podjęcie działalności gospodarczej - ok. 330 mln złotych.
Miało być poniżej 10%
W lutym rząd zapowiedział, że na koniec roku stopa bezrobocia spadnie poniżej 10%. Wszystko wskazuje na to, że ta prognoza była zbyt optymistyczna i liczba osób bez pracy wzrośnie. Z drugiej strony z raportu Manpower dotyczacego zatrudnienia w IV kwartale 2011 roku wynika, że tylko co 10 pracodawca przewiduje redukcję etatów, a aż 17% planuje zwiększenie zatrudnienia. Największe szanse na znalezienie pracy mają informatycy, inżynierowie, finansiści, pracownicy call center oraz fachowcy z wykształcenie zawodowym.
Prognozy dotyczące radykalnego wzrostu bezrobocia są raczej przesadzone. Powinno się ono utrzymać na stałym poziomie ok. 12%. Gdyby wzrosło, najprawdopodobniej rząd sięgnie po dodatkowe środki z Funduszu Pracy. Niestety takie działanie ma charakter krótkookresowy. Finansowanie z publicznych pieniędzy dodatkowych miejsc pracy jest jak podłączenie przewlekle chorego do aparatury podtrzymującej życie. Gdy tylko pieniądze się skończą, liczba bezrobotnych znów wzrośnie. Problem nie ulega naprawieniu.
Zmiany systemowe
Od lat zarówno pracodawcy jak i pracownicy postulują o to, by rząd zmniejszył koszty pracy. Klin podatkowy, czyli różnica pomiędzy tym co pracownik otrzymuje netto na rękę, a całkowitym kosztem zatrudnienia w Polsce wynosi ponad 40%. Problem ten dotyczy w szczególności ludzi młodych, tych co dopiero kończą studia – umowa o pracę często stanowi dla nich nieosiągalne marzenie, a jeśli już ją otrzymują, to z wpisanym bardzo niskim wynagrodzeniem w granicach pensji minimalnej. Stąd ciekawym pomysłem byłoby zwolnienie lub zredukowanie o połowę sumy składek do ZUS dla młodych, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy, np. przez dwa lata.
Pozwoliłoby to na ograniczenie zatrudniania młodych na podstawie tzw. umów śmieciowych. Ponadto niewykluczone, że wówczas swój żywot zakończyłoby mnóstwo szkół ponadgimnazjalnych, które kuszą przyszłych uczniów nie programem nauczania, ale utrzymaniem statusu ucznia/słuchacza uprawniającego do zwolnienia ze składek ZUS. Innymi słowy potrzebne są zmiany w prawie, a nie alokacji środków publicznych. Przed rzadem Donalda Tuska kolejne cztery lata rządów – tegoroczne wybory udowodniły, że ma poparcie społeczne. Może więc czas na zdecydowane kroki.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl
l.piechowiak@bankier.pl
Zobacz też:
» Zatory płatnicze problemem polskich firm
» Płatności elektroniczne pomocą w zwalczaniu szarej strefy
» Faktoring w cyklu życia firmy
» Zatory płatnicze problemem polskich firm
» Płatności elektroniczne pomocą w zwalczaniu szarej strefy
» Faktoring w cyklu życia firmy