REKLAMA

Prognoza walutowa: analitycy chcą wierzyć w mocniejszego złotego

2021-10-06 06:00
publikacja
2021-10-06 06:00

We wrześniu prognozy dla złotego zostały zdecydowanie obniżone. Lecz większość analityków wciąż nie chce uwierzyć, że polska waluta może być aż tak słaba jak obecnie także w następnych kwartałach.

Prognoza walutowa: analitycy chcą wierzyć w mocniejszego złotego
Prognoza walutowa: analitycy chcą wierzyć w mocniejszego złotego
fot. mffoto / / Shutterstock

Za nami burzliwy miesiąc na polskim rynku walutowym. Na fali zaskakująco szybko rosnącej inflacji CPI na początku września doszło do wyraźnego umocnienia złotego i poprawy sentymentu do naszej waluty. Rynkowy konsensu zakładał, że inflacja CPI trwale przekraczająca 5% zmusi do działania nawet najbardziej zatwardziałe „gołębie” z Rady Polityki Pieniężnej. Tak się jednak nie stało.

Już 9 września na scenę wyszedł prezes NBP Adam Glapiński i podobnie jak w poprzednich miesiącach publicznie oznajmił, że „wzrost inflacji jest przejściowy” i że w związku z tym absolutnie nie należy teraz podnosić stóp procentowych. Bezprecedensowa upartość tej Rady Polityki Pieniężnej w ignorowaniu presji inflacyjnej sprawiła, że kurs euro pod koniec września zaatakował covidowe rekordy, wspinając się na wysokość przeszło 4,64 zł.

I wtedy w rynek uderzyły kolejne dane inflacyjne, według których we wrześniu inflacja we wrześniu wyniosła 5,8 proc. i była najwyższa od ponad 20 lat. Na tym jednak nie koniec – ekonomiści prognozują, że pod koniec roku osiągniemy 6 proc., a być może nawet zbliżymy się do 7 proc. Jeśli przy takich wartościach RPP nie zacznie podnosić stóp procentowych, to rynek może definitywnie stracić cierpliwość, co groziłoby nam wejściem na „turecką ścieżkę”. Tym bardziej, że polska polityka monetarna stoi w kontrze do globalnych tendencji - w krajach rozwijających się rozpoczął się proces normalizacji polityki pieniężnej i podnoszenia rekordowo niskich stóp procentowych. Pierwsze podwyżki mają za sobą inne kraje z naszego „koszyka”, m.in.: Czechy, Węgry, Rosja, Meksyk, Brazylia oraz Chile. Stopy obniżyła jedynie Turcja.

Prognozy dla złotego uległy pogorszeniu

Póki co, Polskę od Turcji i lirę od złotego dzielą przynajmniej dwie klasy jakości. Niemniej jednak przez ostatni miesiąc prognozy dla polskiej waluty uległy zdecydowanemu pogorszeniu. I trudno się temu dziwić, skoro kurs euro zamiast oczekiwanego spadku poniżej 4,50 zł, rozgościł się w okolicy 4,60 zł. W rezultacie w górę poszły także prognozowane na koniec roku kursy walut.

Mediana prognoz na koniec okresu
  IV kw. 21 I kw. 2022 II kw. 22 III kw. 22 2022
EUR 4,53 zł 4,50 zł 4,47 zł 4,45 zł 4,45 zł
USD 3,83 zł 3,81 zł 3,79 zł 3,78 zł 3,74 zł
GBP* 5,32 zł 5,33 zł 5,34 zł 5,33 zł 5,35 zł
CHF* 4,16 zł 4,09 zł 4,03 zł 3,97 zł 3,97 zł
Źródło: Bloomberg. Stan na 1.10.2021 r. *obliczenia własne

Mediana prognoz analityków zebranych w serwisie Bloomberga 1 października zakładała, że na koniec grudnia za jedno euro zapłacimy 4,53 zł. To aż o 8 groszy więcej niż miesiąc temu. Wyraźnie w górę poszły też oczekiwania na kolejne kwartały. Na koniec marca 2022 zamiast 4,40 zł za euro mamy płacić 4,50 zł. A prognozowany kurs EUR/PLN na koniec przyszłego roku wynosił 4,45 zł wobec 4,39 zł miesiąc wcześniej. W dalszym ciągu są to jednak poziomy niższe od bieżących kwotować pary euro-złoty.

Niepokoi jednak fakt, że z miesiąca na miesiąc obserwujemy systematycznie posuwanie się w górę długoterminowych prognoz dla kursu euro. Jeszcze niedawno większość analityków zakładała, że w perspektywie 2022 roku kurs euro powróci do poziomów przedcovidowych, cofając się w okolice 4,35 zł. A teraz perspektywy zejścia poniżej 4,45 zł wyczekiwane są przez nielicznych prognostów.

Wygląda więc na to, że polski złoty bardzo długo – a może nawet już nigdy – nie powróci do formy sprzed covidowej wolty w polityce NBP wykonanej wiosną 2020 roku (wyzerowanie stóp procentowych i rozpoczęcie monetyzacji długu publicznego).  Warto cały czas przypominać, że do czasu pierwszego lockdownu z marca 2020 roku kurs euro gościł powyżej poziomu 4,50 zł tylko krótkotrwale i jedynie w okresach nasilenia kryzysu finansowego na początku 2009 roku (po plajcie Lehman Brothers), na przełomie lat 2011-12 (kryzys strefy euro) oraz w roku 2016 (brexit). Poza tymi epizodami kurs euro w poprzedniej dekadzie poruszał się w przedziale 3,80-4,40 zł.

Stąd też grono PLN-owych optymistów szybko topnieje. Istotnej aprecjacji złotego – tj. zejścia kursu euro poniżej 4,40 zł – w perspektywie kolejnych trzech miesięcy oczekują już tylko trzy firmy finansowe: Nomura Bank (4,30 zł), Prestige Economics (4,34 zł) oraz ING Financial Markets (4,38 zł). Zdecydowana większość spodziewa się, że do końca roku kurs euro znajdzie się w przedziale 4,40-4,60 zł. Największymi pesymistami pozostają amerykański Wells Fargo (4,70 zł za euro na koniec roku) oraz niemiecki Commerzbank (4,60 zł na koniec roku, ale potem wzrost do 4,75 zł w 2022 r.).

Wciąż brak wiary w dolara

Rynkowe prognozy potrafią być zadziwiająco „lepkie”, zwłaszcza w przypadku głównej pary walutowej świata. W bazie danych Bloomberga wciąż króluje konsensus zakładający stopniowe osłabienie dolara i wzrost kursu euro w rejon 1,18-1,19 dolara. Tyle tylko, że w ostatnich tygodniach kurs EUR/USD spadł z niemal 1,19 do niespełna 1,16 USD za euro. Na fali aprecjacji dolara i spadku wartości złotego amerykańska waluta na polskim rynku pod koniec września przez chwilę kosztowała już ponad 4 złote. To był poziom, którego według prognoz analityków mieliśmy już nie przekroczyć.

Stąd też należy z pewną dawką sceptycyzmu patrzeć na aktualne prognozy dla kursu USD/PLN. Według obowiązującego rynkowego konsensusu dolar ma do końca roku potanieć do 3,83 zł i ustabilizować się w pobliżu poziomu 3,80 zł przez następne trzy kwartały. Tyle teorii. W praktyce para dolar-złoty jest dość narowista i potrafi „bryknąć” zarówno w pobliże 3,60 zł (jeszcze w czerwcu 21), jak i sięgnąć ponad 4 zł (jak raptem tydzień temu). Nie warto też zapominać, że od sierpnia 2008 roku kurs USD/PLN znajduje się w długoterminowym trendzie wzrostowym.

Trochę podobnie sprawa wygląda z frankiem szwajcarskim, który w poprzednich miesiącach był permanentnie niedoceniany przez rynek. Helwecka waluta miała słabnąć wobec euro, podczas gdy przez ostatnie pół roku zyskała już prawie 3%. Dlatego też z ostrożnością należy spoglądać na oczekiwany przez większość analityków spadek kursu CHF/PLN w rejon 4 zł. Ci, którzy obstawiali taki scenariusz przez poprzednie miesiące, jak dotąd nie mieli racji. Obecnie „franek” kosztuje ponad 4,27 zł i notowany jest blisko najwyższych poziomów w historii (jeśli pominąć mocno wątpliwe kwotowania z „czarnego czwartku” w styczniu 2015 r.).

Co ciekawe, pomimo ostatnich kłopotów gospodarczych w Wielkiej Brytanii, rynek wciąż stawia na umocnienie funta względem dolara amerykańskiego. Pochodną tych oczekiwań są prognozy utrzymania ceny brytyjskiej waluty w przedziale 5,30-5,40 zł, a więc blisko obecnych poziomów.

Na koniec przypomnijmy, że cały czas mówimy tu o medianie prognoz analityków. Przewidywania nawet najlepszych ekspertów mogą rozminąć się z rzeczywistością, co zresztą w przeszłości zdarzało się dość często. Należy też pamiętać, że kursy walut bywają bardzo dynamiczne i w czasie trwania kwartału mogą znacząco odchylać się od poziomów prognozowanych na jego koniec.

Źródło:
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (16)

dodaj komentarz
men24a
Analitycy niech tu na forum poczytają znawców dobrej zmiany, oni przekonają, że dzisiaj narodowa waluta jest mocniejsza jak za Tuska, mają na to dowody w formie wykresów czy innych danych zamówionych z kryształowej kuli. Jest tylko jeden problem, po potężnych podwyżkach minimalna pensja nadal wynosi 600 euro, mniej jak w Grecji i Analitycy niech tu na forum poczytają znawców dobrej zmiany, oni przekonają, że dzisiaj narodowa waluta jest mocniejsza jak za Tuska, mają na to dowody w formie wykresów czy innych danych zamówionych z kryształowej kuli. Jest tylko jeden problem, po potężnych podwyżkach minimalna pensja nadal wynosi 600 euro, mniej jak w Grecji i 2x mniej jak w Hiszpanii, o innych krajach nie będę wspominał, bo styd ale doganiamy.

"Deutsche Post zachęca polskich listonoszy atrakcyjnymi zarobkami na poziomie nawet 9 tys. złotych na rękę na start. Niemiecka poczta nie wymaga świetnej znajomości języka, a oferuje pomoc przy przeprowadzce i szukaniu mieszkania"
Jak wynika z danych serwisu wynagrodzenia.pl, przeciętna płaca (mediana) na tym stanowisku w Polsce to 2950 zł brutto. Tymczasem według serwisu Gehalt.de mediana w Niemczech na stanowisku listonosza wynosi 2330 euro brutto, czyli 1600-1800 euro (ok. 7300-8200 złotych) na rękę plus dodatki
ja3
Pisaki wierzą, że złoty się umacnia, bo tak powiedzieli w TFP. Co prawda żadne dane z rynku tego nie potwierdzają, ale przecież w telewizji by nie kłamali xD. Mówili też, że ładny pan z NBP kupił trochę złota, co wpływa na umocnienie złotówki xD. To nie może się skończyć dobrze. Mam jednak nadzieję, że nie utopią złotówki przed wyborami.Pisaki wierzą, że złoty się umacnia, bo tak powiedzieli w TFP. Co prawda żadne dane z rynku tego nie potwierdzają, ale przecież w telewizji by nie kłamali xD. Mówili też, że ładny pan z NBP kupił trochę złota, co wpływa na umocnienie złotówki xD. To nie może się skończyć dobrze. Mam jednak nadzieję, że nie utopią złotówki przed wyborami. Przecież to by był samobój. Chyba, że znowu uda im się znowu powiedzieć, że to 'wina Tuska', albo 'niezaszczepionych'.
dzika_biegunka
Lecimy samolotem, za którego sterami siedzi pilot samobójca.
demeryt_69
"Ekonomiści prognozują, że pod koniec roku osiągniemy 6 proc., a być może nawet zbliżymy się do 7 proc. Jeśli przy takich wartościach RPP nie zacznie podnosić stóp procentowych, to rynek może definitywnie stracić cierpliwość, co groziłoby nam wejściem na „turecką ścieżkę” - Kulannyj znowu sieje defetyzm i panikę, a jakże licznie "Ekonomiści prognozują, że pod koniec roku osiągniemy 6 proc., a być może nawet zbliżymy się do 7 proc. Jeśli przy takich wartościach RPP nie zacznie podnosić stóp procentowych, to rynek może definitywnie stracić cierpliwość, co groziłoby nam wejściem na „turecką ścieżkę” - Kulannyj znowu sieje defetyzm i panikę, a jakże licznie stukający tutaj sfrustrowani ignoranci łykają ten bełkot jak gęś kluski ... cyrk to mało powiedziane :)

ja3
Jeśli zagraniczny kapitał zacznie wycofywać się z rynku, to nawet jakby złotówka miała jakiś sensowny kurs, to skończyłoby się to źle. Po prostu teraz, może skończyć się to tragicznie. Z drugiej strony, zawsze można odciąć ze 4 zera po kilku latach...
mikimysz
Wszyscy wiedzą iż w obecnej RPP jest paru ludzi którzy wręcz wychwalają tureckie podejście do własnej waluty
demeryt_69
Imperium Otomańskie słynęło z bardzo dobrych rachmistrzów.

neuelukas
Ja bym zrobił tabele w stronę 4.7 a dalej 5 zł za Euro. Przy obecnej polityce NBP I RPP dodruku i zerowych stopach oraz z drugiej strony działaniu rządu jeśli chodzi o zadluzanie i wojjenki z UE, Czechami, USA, Niemcami, Rosja, Białorusią. Chyba nie prognozy są zbyt optymistyczne...
demeryt_69
To zrób, ale po fajrancie - POdobno zmywak u Fryca to nie przelewki :)

Powiązane: Waluty

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki