Rynek kryptowalut jest pełen historii, w których inwestorzy kupujący wcześnie odpowiednie tokeny, zarabiali na nich tysiące procent zwrotu i zamieniali drobne kwoty w olbrzymie majątki. Mniej słychać jednak o znacznie liczniejszej grupie, która zamieniła olbrzymie majątki w drobne kwoty, ufając pustym obietnicom i nie weryfikując, w co inwestują. W tym artykule opowiemy o tym, jak nie stać się jednym z nich.


Na samym wstępie warto przypomnieć słynną radę Warrena Buffetta, która może uchronić niejednego od strat na dowolnym rynku. Brzmi ona: "nigdy nie inwestuj w biznes, którego nie rozumiesz". Można odnieść to zarówno do giełdowych spółek, jak i kryptowalutowych projektów. Skomplikowane terminy, mądrze brzmiące słowa i wielkie obietnice mogą maskować zwykłe oszustwo.
- Jeżeli nie potrafisz wskazać, czym wybrane przez Ciebie cyfrowe aktywo różni się od dziesiątek tysięcy innych cyfrowych aktywów będących w obrocie na rynku kryptowalut, jesteś na właściwym kursie, by stracić pieniądze.
- Jeżeli nie wiesz, czym są kryptowaluty, ale inwestujesz w nie na podstawie zasłyszanych strzępów informacji, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta inwestycja nie skończy się dla Ciebie sukcesem.
Nie musisz trafić na oszustów. Wystarczy wysoka zmienność i zła strategia.
Podstawowa zasada: weryfikuj wszystko i wszystkich
Jeżeli czujesz, że Twoja wiedza pozwala Ci inwestować na tym rynku, pierwszy i najważniejszy test dla każdego kryptowalutowego projektu dotyczy jego przejrzystości i ludzi, którzy go rozwijają. W dobie Web3 anonimowość może być ceniona, ale nie w kontekście powierzania komuś swojego kapitału. Inwestor powinien wiedzieć, kto stoi za kodem i wizją. Branża kryptowalut nie jest tym samym miejscem, którym była w swoich pierwszych dniach, gdy rodził się bitcoin, zresztą rozwijający go anonimowo Satoshi Nakaomo, nie zbierał na ten cel od nikogo pieniędzy.
Przede wszystkim inwestorzy powinni dokładnie sprawdzić transparentność projektów. Oznacza to weryfikację tożsamości i sylwetek twórców, którzy za projektem stoją. Zwracać uwagę może brak podanych profili Linkedin lub zatrudnienie do poważnych ról niedoświadczonych osób, o których informacje są szczątkowe - komentuje Eryk Szmyd, analityk XTB.
Brak weryfikowalnych profili zawodowych, historii kariery czy zasłanianie się pseudonimami w przypadku kluczowych osób, są poważnymi czynnikami ryzyka. W dojrzałych sektorach technologicznych ceni się doświadczenie. Jeśli projekt chce osiągnąć skalę globalną, jego liderzy nie powinni ukrywać go, ani zatrudniać na ważnych stanowiskach osób o nieadekwatnych kwalifikacjach. Sprawdzenie track recordu jest równie ważne co weryfikacja obecnego zespołu.
- Co gorsza, tym bardziej czujność powinna wzbudzać sytuacja, w której twórcy projektu mają na swoim koncie już projekty, które upadły i w których inwestorzy stracili pieniądze - zwraca uwagę Eryk Szmyd.
Uważaj na obietnice zysków i sprzedaż pod presją
Oszustwa kryptowalutowe prawie zawsze opierają się na emocjach, chciwości i poczuciu FOMO (strachu przed przegapieniem). Łatwy i gwarantowany zysk to najskuteczniejszy wabik, który psychologicznie omija racjonalną część umysłu inwestora.
- Lampką zapalną może być wysyp dziesiątek artykułów, obiecujących lukratywne zyski z inwestycji w dany projekt. Inwestorzy powinni alergicznie podchodzić do różnego rodzaju obietnic stałego dochodu, typu 10% APY, często "okraszone" informacjami o niskim ryzyku, jego kompletnym braku… Niejednokrotnie informowanie o ryzyku jest pomijane kompletnie - podkreśla Eryk Szmyd z XTB.
Obietnice stałego, wysokiego zwrotu w ekstremalnie zmiennym sektorze kryptowalut są fizycznie niemożliwe do spełnienia bez ryzyka, a najczęściej są charakterystyczne dla piramid finansowych. Każdy legalny podmiot inwestycyjny ma obowiązek prawny i moralny informować o możliwości utraty kapitału. Jego negowanie jest formą manipulacji mającej na celu uśpienie czujności. Toksyczne obietnice są zazwyczaj łączone ze sprzedażą pod presją.
- Niektóre projekty, nastawione na szybkie zyski kosztem inwestorów, używają mechanizmu ofert ograniczonych czasowo. Nikt nie powinien nabierać się na takie sprzedażowe triki - mówi Szmyd.
Sprawdź technologiczne przesłanki do zysku
Poważny kryptowalutowy projekt musi mieć solidne podstawy techniczne i jasno zdefiniowany problem, który rozwiązuje. Dokumentacja, czyli tzw. whitepaper, jest tutaj kluczowy, ponieważ stanowi obietnicę złożoną inwestorom i podstawę do oceny tego, czy za danym projektem stoi faktycznie jakaś głębsza myśl. Często sama forma whitepaperu może stanowić znak ostrzegawczy, jeśli zamiast solidnego biznesplanu napotykamy na pełen literówek folder reklamowy.
- Jego brak lub napisany krótko, często wręcz "na kolanie" whitepaper, czyli dokument opisujący technologię, założenia i model biznesowy projektu, stanowi alarmujący sygnał. Inwestorzy powinni wiedzieć, jaki dokładnie problem chce rozwiązać projekt i jakie ma narzędzia, by sprostać założeniom? Innymi również kontrowersyjnymi sygnałami są: niemożliwy lub absurdalny model biznesowy, brak repozytorium na GitHub czy audytu smart kontraktów (Hacken, CertiK) - podkreśla analityk XTB, Eryk Szmyd.
Uważaj na influencerów i tokenomię
- Inwestorzy powinni uważnie śledzić udział influencerów w każdym mało znanym, raczkującym projekcie. Zatrudnianie ich w połączeniu ze spamem w social mediach i kontami botów może sugerować, że właściciele chcą zyskać maksymalną atencję w krótkim czasie, budując "zaufanie" nie na własnej marce, a zatrudnianych "aktorach". Każdy inwestor powinien też sprawdzić opinie użytkowników o projekcie lub jego "praktycznych zastosowaniach" - zauważa Szmyd z XTB.
Agresywna kampania marketingowa, często wzmocniona przez fałszywe konta i brak merytorycznych recenzji, jest typową taktyką schematów pump-and-dump. Twórcy chcą podbić cenę tuż po debiucie (lub po wejściu na giełdę), aby sprzedać swoje udziały. Kwestia tokenomii, czyli struktury podziału tokenów, jest tu decydująca.
- Brak partnerstw z dużymi projektami i tzw. tokenomia premiująca zyski założycieli powinny być ostatecznym przystankiem niezbędnym do stworzenia krótkiej analizy każdego crypto projektu. Brak lock-upu dla właścicieli tokenów w projekcie (okresu, w którym zobowiązani są nie sprzedawać posiadanych tokenów), spory procent podaży w rękach założycieli i potencjalnie ‘nieograniczona podaż’ tokenów są jednymi z sygnałów ostrzegawczych - mówi Eryk Szmyd.
Pamiętaj, że oszustwa są coraz prostsze
Na sam koniec artykułu, warto podkreślić, że bariera technologiczna pozwalająca na tworzenie oszustw na rynku kryptowalut, staje się coraz niższa i brak informatycznej wiedzy nie jest w tym momencie żadną przeszkodą. Istnieją do tego odpowiednie szablony i setki instruktaży dostępnych za darmo w sieci. Obok tego w darknecie funkcjonuje cały czarny rynek nielegalnych usług pomocnych oszustom, gdzie można wynająć nieuczciwe call center, kupić szablon fałszywej giełdy lub zlecić hakerom niemal dowolne zadanie.
- Inwestorzy powinni pamiętać, że obecna technologia pozwala na stworzenie tokena w ciągu kilku dni i za kwoty pozostające w zasięgu niemal każdego, wprawnego oszusta. Czym innym są tokeny, a czym innym bardziej skomplikowane kryptowaluty. Pamiętajmy jedno: nikt, nigdy nie może obiecać zysków, obiecując brak ryzyka inwestycji. Nie tylko zysków, ale również obietnica rewolucyjnych rozwiązań w świecie tak zmiennym i nieprzewidywalnym, w jakim żyjemy, wygląda absurdalnie. Jeśli ktokolwiek to robi, inwestorzy powinien automatycznie zachować czujność - podsumowuje Eryk Szmyd, analityk XTB.


























































