Resort pracy uważa, że można znaleźć uchodźcom pracę w Polsce. Ekonomiści są przekonani, że nie zabraknie jej także dla innych imigrantów.
Fala imigrantów w Europie wzbiera coraz mocniej. Od połowy lipca, kiedy przedstawiciele rządu potwierdzili, że jesteśmy gotowi przyjąć około 2 tys. osób uciekających z ogarniętej wojną Syrii, temat nie schodzi z pierwszych stron gazet, a liczba uchodźców na Starym Kontynencie z dnia na dzień rośnie. Problem stał się na tyle palący, że rząd, zamiast zastanawiać się jedynie, ile osób może przyjąć, zaczyna też myśleć o tym, co zrobić z przybyszami, kiedy już do nas trafią.
— Polska powinna przystąpić do rozmów o przyjęciu uchodźców, przyjmując zobowiązanie do pomocy rodzinom potrzebującym schronienia i pomocy. Migranci ekonomiczni powinni podlegać obowiązującym dziś przepisom, choć musimy mieć świadomość, że ich celem nie jest polski rynek pracy — mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy. Oficjalnie rząd mówi, że możemy przyjąć nie więcej niż 2 tys. osób, ale z Brukseli zaczynają docierać sygnały, że biorąc pod uwagę skalę napływu na nasz kontynent, liczba ta może wzrosnąć nawet do 12 tys.
Resort pracy przyznaje, że otworzyć granicę dla przybyszów z Bliskiego Wschodu jest łatwo, schody zaczynają się wówczas, gdy trzeba znaleźć dla nich zatrudnienie czy dach nad głową.
— Pierwszym pomysłem pomocy uchodźcom jest wykorzystanie potencjału, jaki budujemy od roku w ramach reformy rynku pracy dzięki współpracy sektora publicznego z agencjami zatrudnienia w ramach zlecania usług aktywizacyjnych dla długotrwale bezrobotnych. Część agencji zatrudnienia nabrała już takiego doświadczenia w polityce integracyjnej i aktywizacyjnej, że dla części uchodźców rząd mógłby takie usługi zamówić — uważa Jacek Męcina.
Czytaj więcej w dzisiejszym "Pulsie Biznesu"


























































