Za chwilę początek roku akademickiego, co sprawia, że studenci coraz intensywniej rozglądają się nie tylko za lokum, ale też za pracą, jaką będą mogli wykonywać po zajęciach na uczelni. Sprawdziliśmy, co zmieniło się na rynku pracy dla młodych osób i na jakie zarobki będą mogły liczyć w ciągu najbliższych miesięcy.


Łączenie nauki z pracą stało się codziennością dla większości studentów. Według badania Olx Praca aż 84 proc. absolwentów szkół średnich chce łączyć zdobywanie doświadczenia zawodowego z nauką. Praca dla studenta w 2025 roku to już nie tylko sposób na dodatkowy dochód, ale coraz częściej pierwszy krok do budowania przyszłej kariery. Okazuje się, że mają na to dużą szansę. Coraz więcej ogłoszeń jest kierowanych bezpośrednio do osób uczących się, a status „studenta” przestaje być przeszkodą, a staje się wręcz atutem. Firmy oferują elastyczne grafiki dopasowane do zajęć akademickich, atrakcyjne stawki godzinowe i możliwość pracy zdalnej.
Bez internetu ani rusz
Młodzi ludzie najczęściej szukają pracy przez intrernet. Okazuje się, że na portalach z ogłoszeniami wiele ofert przeznaczonych jest specjalnie dla nich.– Od kilku lat w naszym serwisie około 15 proc. wszystkich ogłoszeń kierowanych jest właśnie do tej grupy – mówi Bankier.pl Anna Goreń, ekspertka rynku pracy z Pracuj.pl. – To pokazuje, że pracodawcy konsekwentnie traktują zatrudnianie osób z mniejszym doświadczeniem jako element strategii rozwoju zespołów, a dla kandydatów jest to realna przestrzeń na zdobycie pierwszych doświadczeń i rozpoczęcie kariery.
Według ekspertki Pracuj.pl zdarzają się ogłoszenia, w których pracodawcy wprost zaznaczają, że są otwarci na zatrudnienie studentów, zwłaszcza jeśli kierunek studiów wiąże się z obszarem działalności firmy.
–
W większości przypadków otwartość na młodszych kandydatów pokazują poprzez
wskazanie poziomu stanowiska, np. „staż”, „praktyki” czy „junior”. To wyraźny
sygnał, że firma liczy się z tym, iż kandydaci mogą być w trakcie nauki i
dopiero zdobywać pierwsze doświadczenia zawodowe – mówi Anna Goreń.
Z kolei Konrad
Grygo, starszy analityk biznesowy Olx Praca twierdzi, że około 40 proc.
ogłoszeń na tej platformie zawiera bezpośrednie odniesienia do studentów już w
samym tytule.
– Najczęściej spotykane frazy to „status uczeń/student”, „praca dla studenta/ki", "idealna dla studentów/uczniów" czy „zapraszamy również studentów" – wymienia Konrad Grygo w rozmowie z Bankier.pl. – Ciekawostką jest to, że pracodawcy coraz częściej wyróżniają status studenta jako atut, a nie przeszkodę, oferując elastyczne grafiki dopasowane do roku akademickiego.
Korzyści dla studenta i dla pracodawcy
Zatrudnianie studentów to szansa firm nie tylko na elastyczne uzupełnienie kadry, lecz także konkretne oszczędności finansowe. Kluczowe znaczenie mają tu przepisy dotyczące składek ZUS i podatków. Student zatrudniony na umowę zlecenie, który nie ukończył jeszcze 26 lat, nie podlega obowiązkowym ubezpieczeniom społecznym ani zdrowotnym. Dzięki temu pracodawca nie odprowadza składek, a koszt zatrudnienia równa się kwocie brutto wpisanej w umowie. Z kolei dzięki uldze podatkowej dla młodych (PIT-0), dochody osób do 26. roku życia objęte są zwolnieniem z podatku dochodowego do kwoty 85 528 zł rocznie.
Oznacza to, że pracodawca nie musi pobierać zaliczki na PIT, a student otrzymuje wynagrodzenie w pełnej kwocie brutto „na rękę”. Z punktu widzenia rekrutacji to znacząco zwiększa atrakcyjność oferty pracy, a jednocześnie upraszcza rozliczenia po stronie firmy. Dodatkowym atutem jest możliwość zatrudniania studentów w modelu godzinowym, sezonowym czy weekendowym - bez konieczności wypłacania droższych nadgodzin pracownikom etatowym. Firmy zyskują więc nie tylko niższe koszty, ale też większą swobodę w dopasowaniu zatrudnienia do bieżących potrzeb biznesowych.
Najważniejsza elastyczność
Według Łukasza Mielniczka, Senior Branch Managera w Manpower, miejsca zatrudnienia młodych osób koncentrują się dziś głównie w sektorach pozwalających na elastyczność, np. w handlu, gastronomii, logistyce, usługach biurowych czy obsłudze klienta.
– To obszary, które umożliwiają dopasowanie grafiku do ograniczonej dyspozycyjności, np. pracę w godzinach popołudniowych lub w weekendy – twierdzi Łukasz Mielniczek.
Okazuje się, że stanowiska, na które najczęściej trafiają studenci, to:
- sprzedawcy,
- doradcy klienta,
- kelnerzy,
- barmani
- pracownicy magazynów.
– W dużych aglomeracjach, które są jednocześnie ważnymi ośrodkami akademickimi, szczególnie rozwinięte są centra usług wspólnych. Są to firmy, które świadczą usługi informatyczne, finansowe czy księgowe dla innych przedsiębiorstw. Stanowią one znaczący rynek pracy dla początkujących, którzy stawiają pierwsze kroki w specjalistycznych branżach – mówi Bankier.pl Mateusz Żydek, ekspert rynku pracy Instytutu Badawczego Randstad.
Eksperci od „sociali”
Według przedstawiciela Olx Praca w przypadku studentów wyraźny jest boom na e-commerce i sklepy internetowe, gdzie zwykle pakują oni przesyłki, wprowadzają produkty czy obsługują zamówienia online. Kolejnym ważny trendem jest praca zdalna.
– Pojawiły się oferty "100 proc. zdalnie" od asystenta wdrożeń po content creation i obsługę prostych programów graficznych jak np. Canva – twierdzi Konrad Grygo. – Młodzi ludzie mogą też liczyć na płatne staże w różnych miastach. Widoczna jest też specjalizacja - od "pomocy" do konkretnych ról jak "asystent ds. marketingu" czy "młodszy analityk techniczny". Ciekawostką jest też to, że studenci często stają się "workplace influencerami". Pracodawcy doceniają ich znajomość social mediów i technologii, oferując im rolę w marketingu cyfrowym nawet bez doświadczenia.
Mniej ofert dla początkujących
Według eksperta Randstad rynek pracy dla młodych ludzi jest stabilny, ale zmienia się jego struktura, co może być dla nich zaskakujące.
– Przez ostatnie lata przywykliśmy do tego, że studenci bez problemu znajdowali pracę biurową na początkowych stanowiskach. Dziś jest o nie po prostu trudniej – twuerdzi Mateusz Żydek. – W ciągu półtora roku notujemy 29-proc. spadek ofert pracy dla osób z niewielkim doświadczeniem. W tym samym czasie, liczba ofert dla doświadczonych specjalistów rosła. Ten trend widoczny jest w sektorach takich jak obsługa klienta, administracja czy proste prace analityczne. Więcej ofert pracy widzimy natomiast w sektorach wymagających pracy fizycznej oraz w handlu i usługach. To właśnie w tych obszarach studenci będą mogli szukać zatrudnienia w najbliższych miesiącach, tym bardziej, że już ruszają sezonowe rekrutacje związane z przedświątecznym zapotrzebowaniem na dodatkowych pracowników.
Automatyzacja wywróciła stolik
Okazuje się, że główna zmiana na rynku pracy dla studentów dotyczy automatyzacji i rozwoju technologii, w tym sztucznej inteligencji.
– Wiele prostych prac biurowych, które wcześniej były dla nich idealne na start, jak telefoniczna obsługa klienta, archiwizacja dokumentów czy wsparcie w biurze na stanowiskach juniorskich, jest dziś automatyzowanych. To sprawia, że zapotrzebowanie na takie role spada – mówi Mateusz Żydek. – Nowe trendy pokazują, że rynek dla osób studiujących zaczyna się dzielić. Z jednej strony mamy stabilne sektory handlu, usług i produkcji, a z drugiej spadek liczby biurowych "wejściówek", które często były pierwszym krokiem do kariery w specjalistycznych branżach. To sprawia, że studenci często będą mieli do wyboru oferty w sektorach, które w przeszłości nie były ich pierwszym wyborem.
Zdaniem eksperta Manpower nowym trendem jest profesjonalizacja pracy studenckiej.
– Coraz więcej firm rozwija programy stażowe i praktyki dedykowane studentom o określonym profilu, traktując je jako inwestycję w przyszłych specjalistów. To sygnał, że rośnie znaczenie jakości kompetencji i potencjału rozwojowego młodych pracowników, a nie tylko ich dyspozycyjności czasowej – dodaje Łukasz Mielniczek.
Ile może zarobić student w 2025 roku?
Według Mateusza Żydka wynagrodzenia na początkowych stanowiskach, szczególnie w handlu, usługach czy produkcji, często oscylują wokół płacy minimalnej.
– Choć w porównaniu z poprzednim rokiem zarobki studentów wzrosły, to głównie z powodu podwyższenia właśnie ustawowego minimum – twierdzi ekspert Randstad. – Ich średnie zarobki wzrosły o około 5 proc., jednak jest to wolniejsza dynamika niż dla całego rynku pracy. Najczęściej pensje studentów za pracę na pełny etat mieszczą się w przedziale 3,5-4 tys. zł netto. Zauważamy też, że rośnie liczba osób, które zarabiają powyżej 5 tys. zł netto, co może być efektem zwiększającego się zapotrzebowania na pracowników w największych miastach, gdzie poziom wynagrodzeń jest wyższy niż średnia płaca.
Z kolei dane Olx Praca wskazują, że osoby wykonujące prace magazynowe mogą zarobić „na rękę” 5570 zł, a zajmujący się marketingiem zdalnym i pracą w sklepie internetowym – nawet 6000 zł.
– Najwyższe zarobki oferują branże techniczne i specjalistyczne. Tam student może zarobić więcej niż niektórzy absolwenci – twierdzi Konrad Grygo.
Natomiast jak podaje ekspert Manpower, punktem odniesienia jest wciąż stawka minimalna - 30,50 zł/h.
– Jednak w dużych miastach coraz częściej obserwujemy widełki 33-35 zł/h, które rynek uznaje za atrakcyjne. W przypadku studentów, wciąż dominują umowy zlecenia. – dodaje Łukasz Mielniczek.