Ceny mieszkań w Polsce w drugiej połowie roku mogą spaść nawet o 15 proc. – wynika z prognoz przygotowanych przez analityków PKO BP. Tak znacząca korekta ma być efektem recesji i spadku popytu wywołanych pandemią koronawirusa.


Spadający popyt obniży oczekiwania deweloperów
Analitycy PKO BP szacują, że w pierwszym kwartale 2020 r. roczna dynamika cen mieszkań wynosiła o 7 do 16 proc., przy czym wzrost cen był znacznie silniejszy na rynku wtórnym.
Pandemia COVID-19 i regulacje administracyjne zapobiegające jej rozprzestrzenianiu wprowadzane od połowy marca zmieniły jednak nastroje na rynku mieszkaniowym. Na ich pogorszenie wpływa także bezrobocie, niepewność co do przyszłych dochodów i ogólne pogorszenie sytuacji gospodarczej. Wszystko to, w opinii analityków PKO BP, ma spowodować korektę cen mieszkań w drugiej połowie 2020 r.
– Korekta będzie konsekwencją spadku popytu przy dużej produkcji mieszkań w toku na rynku deweloperskim. Skala korekty będzie zależała od głębokości recesji w gospodarce oraz sytuacji firm deweloperskich – czytamy w raporcie PKO BP.
O spadku popytu może świadczyć załamana po wybuchu pandemii koronawirusa akcja kredytowa. Według Związku Banków Polski, w I kw. 2020 r. wartość nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych wyniosła 16,6 mld zł i choć była ona wyższa o 22,3 proc. w skali roku, tak dobry wynik został osiągnięty do połowy marca. Według Biura Informacji Kredytowej, w kwietniu, z powodu częściowego zamrożenia rynku mieszkaniowego, liczba nowo udzielanych kredytów spadła w relacji rocznej o 23 proc. a wolumen o 15 proc.
Spadek popytu sugeruje także widoczna od połowy marca mniejsza sprzedaż mieszkań (o ok. 50-60 proc.) a także wycofywanie się z umów rezerwacyjnych (ok. 20-30 proc. klientów).
Najbliższy rok ze spadającymi cenami
W II kw. 2020 r. trwający od miesięcy wzrost cen ma zahamować. W kolejnych miesiącach ceny mieszkań mogą spaść nawet o 15 proc, a trend spadkowy nie powinien trwać dłużej niż do połowy 2021 r.
– Przy utrzymującej się w drugim kwartale recesji o umiarkowanej skali, tendencja spadkowa cen mieszkań wzmocni się. W całym 2020 można oczekiwać, jak pokazują doświadczenia poprzednich kryzysów, spadku cen mieszkań o ok. 15 proc. w skali rocznej. Przy założeniu wygaszenia epidemii wiosną 2021 r. i utrwalenia ożywienia gospodarki wraz z poprawą sytuacji na rynku pracy, najdalej od połowy 2021 można oczekiwać powrotu wzrostowego trendu cen mieszkań – prognozują analitycy PKO BP.
Niskie stopy procentowe hamulcem
Wpływ na obniżkę galopujących ostatnio cen mieszkań, oprócz spadku popytu, ma mieć także rozbujana przez deweloperów podaż. Czynnikiem ograniczającym spadek cen będą jednak obniżone mocno stopy procentowe sprzyjające przepływowi środków z depozytów w stronę innych aktywów – m.in. nieruchomości.
– W krótkim terminie dla niektórych inwestorów czynnikiem zniechęcającym do wejścia na rynek nieruchomości mieszkaniowych, mimo niskich stóp, może być potencjalnie trwałe osłabienie perspektyw na rynku wynajmu krótkoterminowego, wysokie koszty stałe utrzymania oraz relatywnie niska płynność nieruchomości – czytamy w raporcie PKO BP.
Choć bardzo śmiała, prognoza dotycząca spadku cen mieszkań przygotowana przez analityków PKO BP, nie jest jedyną. Stabilizacji cen lokali mieszkalnych oczekują analitycy firmy doradczej CBRE. Zdaniem Agnieszki Mikulskiej, jeśli będziemy mieli do czynienia ze spadkami, to będą one mocniejsze i szybciej widoczne na regionalnych rynkach.
Niejednoznaczność w zakresie przewidywanych spadków cen mieszkań panuje także wśród ekspertów ankietowanych przez Cenatorium. Część z nich, jak choćby Michał Krasoń, ekspert obido.pl, przewiduje kilkuprocentowy spadek, który będzie miał miejsce na rynku wtórnym. Z kolei Michał Kubicki, prezes zarządu CMP Center Management Polska, uważa, że na obniżkę nie pozwolą sami deweloperzy, którzy będą regulować ceny podażą, a także wzrost kosztów budowy.
Marcin Kaźmierczak