Czy zauważyliście, że banki coraz częściej stawiają nam warunki? Chcecie darmowe konto? Proszę bardzo, ale musicie wykonać kilka płatności kartą w miesiącu. Chcecie nagrodę w promocji? Oczywiście, tylko pamiętajcie o regularnym logowaniu do aplikacji. Być może zabrzmi to jak teoria spiskowa, ale banki mają plan. Jaki? Sprytny – chcą nas przywiązać do swoich produktów tak, byśmy bez nich nie wyobrażali sobie codzienności.


Banki doskonale wiedzą, że przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Kiedy wyrobimy w sobie nawyk, robimy coś automatycznie, bez zastanowienia. A nawyki można kształtować – firmy spożywcze przyzwyczajają nas do słodkich napojów, a aplikacje społecznościowe do codziennego scrollowania. Banki chcą tego samego – naszego czasu, uwagi i pieniędzy.
Darmowa karta pod warunkiem
Na początek coś, co pewnie znacie z własnego doświadczenia. Większość banków oferuje konta osobiste bez opłat. Ale pod jednym warunkiem – musicie co miesiąc wykonać np. 5 transakcji kartą albo zapłacić kartą na określoną kwotę. Jeśli tego nie zrobicie, zapłacicie kilka złotych za kartę.
Dlaczego bankom na tym zależy? To proste: za każdym razem, kiedy płacicie kartą, bank pobiera prowizję od sklepu. To tzw. opłata interchange. Dla was to drobiazg, bo bezpośrednio opłata nie obciąża waszego konta (pośrednio – ceny w sklepach mogą być wyższe). Ale w skali całej gospodarki są to miliardy złotych, które zasilają konta banków.
W praktyce bank uczy Cię nawyku: płać kartą, bo inaczej stracisz pieniądze. A gdy już się przyzwyczaisz, robisz to automatycznie – nawet jeśli na początku byłeś raczej fanem gotówki.
Aplikacja w centrum uwagi
Drugi element układanki to aplikacje mobilne. Banki nie tylko chcą, żebyście mieli je zainstalowane. One chcą, żebyście regularnie się do nich logowali. Dlatego często pojawiają się promocje typu: „Zaloguj się do aplikacji 3 razy w miesiącu, a dostaniesz premię”.
Chodzi o to, byście zaglądali do aplikacji jak najczęściej. Dlatego co jakiś czas wysyłają przypominajki w formie powiadomienia push. W aplikacji bank podsuwa wam reklamy kredytów, lokat, ubezpieczeń czy płatności odroczonych. A skoro już jesteście w aplikacji, łatwiej wam kliknąć i skorzystać. Czasami działając impulsywnie, pod wpływem chwili.
To trochę jak ze sklepami internetowymi – najważniejsze, żebyście weszli na stronę. Potem już tylko krok do zakupu. Banki działają podobnie: wciągają was do swojej aplikacji, a potem podsuwają wam produkty, które zwiększają ich zyski.
Blik, przelewy na telefon i koniec z gotówką
Warto zwrócić uwagę na kwestię obrotu bezgotówkowego. Nie jest tajemnicą, że bankom zależy, abyście płacili cyfrowo. Na przykład promują rozliczanie ze znajomymi za pomocą Blika. Dawniej na wspólnym wypadzie na pizzę robiliśmy zrzutkę i składaliśmy zamówienie. Dziś płacimy smartfonem, a znajomi oddają nam pieniądze Blikiem.
Im częściej korzystacie z przelewów na telefon, tym bardziej przyzwyczajacie się do myśli, że gotówka jest zbędna. W rezultacie bank nie musi martwić się o wypłaty z bankomatu – cała kasa krąży w systemie, a każdy przelew i każda płatność to dla nich dodatkowy zarobek. Nie wspominając już o możliwości analizy naszych rozliczeń itp.
Kredyty za zero – przynęta na dane
Standardem w sieciach handlowych są „raty 0%”. Zastanawialiście się, dlaczego banki dają wam kredyt za darmo? Tu nie chodzi tylko o pieniądze z odsetek. Prawdziwą wartością są dane klienta. Kiedy weźmiecie kredyt, bank dowiaduje się, co kupujecie, za ile i w jakiej sieci handlowej. To kopalnia wiedzy o zwyczajach konsumenta. A kiedy już raz skorzystacie z kredytu w danym banku, łatwiej będzie wam podsunąć kolejny – tym razem nieco droższy.
To trochę jak z darmowymi próbkami w sklepie. Sprzedawca nie rozdaje ich z dobroci serca, ale po to, żebyś wrócił i kupił pełnopłatny produkt. Banki robią dokładnie to samo.
Płatności odroczone i karty kredytowe – pułapka „bez odsetek”
Innym popularnym trikiem są płatności odroczone i karty kredytowe. Banki reklamują je jako „sprytne rozwiązanie”, które pozwala wam kupić teraz i zapłacić później. Dodają, że macie określony okres bezodsetkowy – 30, 45, a czasem nawet 60 dni.
Banki liczą na to, że nie spłacicie wszystkiego w terminie. A wtedy zaczynają naliczać odsetki, które są bardzo wysokie. W praktyce płatności odroczone i karty kredytowe to dla banków maszynka do zarabiania. Wy odraczacie płatność, one zyskują długoterminowego klienta, który co miesiąc walczy ze spłatą zadłużenia.
Limity w bankomatach – małe kwoty, większe zyski
Coraz więcej banków i operatorów bankomatów wprowadza limity wypłat gotówki. Standard to 800 zł. Jeśli chcecie wypłacić więcej, musicie zrobić kilka transakcji. Z punktu widzenia klienta to uciążliwe. Ale z punktu widzenia operatora – opłacalne. Każda wypłata oznacza prowizję pobieraną od banku.
Ale to może mieć też drugie dno. Może was bowiem zniechęcać do pobierania wyższych kwot i trzymania gotówki w domu. Dla przykładu – jeśli będziecie chcieli wypłacić około 10 tys. zł, to musicie aż 12 razy dokonać wypłaty (po 800 zł). Uparty klient to zrobi, ale inny – machnie ręką i będzie już wolał zapłacić w sklepie kartą.
Oddziały bezgotówkowe – bank bez pieniędzy
Kiedyś w banku można było stanąć w kolejce i wypłacić gotówkę przy okienku. Dziś coraz więcej oddziałów nie ma już kas. Są tylko doradcy i automaty. Banki tłumaczą to „nowoczesnością” i „wygodą”. W rzeczywistości to kolejny krok w stronę eliminacji gotówki. Jeśli nie możecie jej wypłacić w oddziale, musicie korzystać z bankomatu. A jeśli i tam macie ograniczenia, to w końcu przestajecie zawracać sobie głowę gotówką i przechodzicie całkowicie na płatności elektroniczne.
Dane – prawdziwa waluta przyszłości
Nie chodzi tylko o pieniądze. Banki zbierają ogromne ilości danych o swoich klientach: ile zarabiają, gdzie wydają, na co wydają, jak często robią zakupy online, jakie mają zobowiązania. Im więcej danych, tym lepiej można dopasować ofertę. Bank doskonale wie, kiedy jesteście skłonni wziąć kredyt, kiedy szukacie wakacji, a kiedy kupujecie samochód. I właśnie w tych momentach podsuwa wam reklamę.
To trochę jak algorytmy w mediach społecznościowych, które wiedzą, jakie treści przyciągną waszą uwagę. Banki robią to samo, tylko na bazie jeszcze bardziej wrażliwych informacji.
Czy to na pewno złe?
Na koniec warto zadać pytanie: czy to wszystko jest złe? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony korzystanie z aplikacji i płatności elektronicznych jest wygodne. Nie musicie nosić gotówki, możecie szybko zrobić przelew, a aplikacja pozwoli wam łatwo kontrolować wydatki. Jest też bezpieczniejsze – nawet jeśli stracicie telefon, to mała szansa by ktoś go odblokował i wyczyścił konto. A gdy stracicie portfel, szansa na odzyskanie pieniędzy jest znikoma.
Z drugiej strony – banki robią to wszystko nie z troski o klienta, ale z troski o własne zyski. Każdy krok, każde kliknięcie, każda płatność ma dla nich wartość – jeśli pieniądze, to wiedza. A im bardziej jesteśmy przyzwyczajeni do ich usług, tym trudniej nam się od nich uwolnić.