Niewypłacalność GetBacku zbliżyła do siebie osoby, które posiadają obligacje tej spółki. Łączą one siły i chcą być istotną stroną w rozmowach na temat sytuacji GetBacku.
Z opublikowanego we wtorek komunikatu KNF wynika, że GetBack wyemitował obligacje o łącznej wartości nominalnej 2,6 mld zł, których posiadaczami było 9242 podmiotów, z czego aż 9064 osoby fizyczne. Problem niewypłacalności GetBacku to więc w dużej mierze problem inwestorów indywidualnych.
W ostatnich dniach otrzymaliśmy liczne maile od obligatariuszy GetBacku. Część z nich skusiła się na obligacje spółki, bo ta dobrze sobie radziła. Część namówił sprzedawca w banku albo pośrednik finansowy. Historie ludzi, którzy weszli po lokatę, a wyszli z obligacjami GetBacku to bolesny przykład chciwości wspomnianych sprzedawców i nadzorca jak najbardziej powinien się temu bliżej przyjrzeć. Nie może być bowiem tak, że człowiekowi z dużą awersją do ryzyka, mówiącemu, że chce bezpiecznie ulokować pieniądze, oferuje się obligacje korporacyjne.


To także dowód na to, jak wielce potrzebna jest edukacja finansowa. Afer z "pewnym zyskiem" i tzw. "misselingiem" w bankach było już kilka, a jednak wciąż podobne historie się powtarzają. Oczywiście nie wybiela to w żaden sposób nieuczciwych sprzedawców, ani zarządu GetBacku, jednak warto mieć świadomość istnienia drugiej strony tego medalu, o której szerzej pisałem w artykule "Pięć wniosków, które już możemy wyciągnąć z historii GetBacku".
Wzmocnić głos
Oczywiście cała historia nie musi się zakończyć katastrofą. Póki co wciąż niewiele wiemy o sytuacji finansowej GetBacku, wiemy jednak, że spółka jest niewypłacalna. Co gorsza nieuregulowane zobowiązania z tytułu obligacji wynoszą aż 92 mln zł, podczas gdy niektóre obligacje miały wbudowany kowenant mówiący o tym, że obligatariusze mogą zażądać wcześniejszego wykupu wtedy, gdy niespłacone zobowiązania sięgną 10 proc. kapitałów własnych spółki. Według stanu z ostatniego dostępnego raportu (wrzesień 2017) - bo taki bierze się pod uwagę przy kowenantach - to 56,7 mln zł. Może się więc okazać, że niebawem ruszy lawina. Do tego dochodzi prawo do żądania wykupu przez obligatariuszy konkretnych serii, za które nie wypłacono kuponu.
Sytuacja jest więc naprawdę poważna, choć prawdziwą skalę problemu poznamy zapewne dopiero 30 kwietnia, gdy spółka opublikuje raport. Raport i zachowanie głównego akcjonariusza zadecydują najprawdopodobniej o tym, jak zakończy się sprawa GetBacku. Wielu obligatariuszy jednak nie chce po prostu stać z boku i rozkręca inicjatywy mające zjednoczyć ludzi posiadających papiery spółki. Osobno pojedynczy inwestorzy indywidualni to mała cyfra w skali bilansu spółki, jednak razem mogą stanowić poważną siłę. A skoro spłata obligacji to teraz największy problem GetBacku, to również z obligatariuszami spółka powinna się dogadywać.
Pierwszy sukces facebookowej grupy
O jednej z takich inicjatyw było już głośno. To grupa facebookowa "getBack - grupa poszkodowanych obligatariuszy (klientów)". To właśnie przez Facebooka zostało zorganizowane spotkanie pod warszawską siedzibą spółki. Przyszło wprawdzie tylko 10 osób, przedstawiciel zarządu spotkał się jednak z delegacją reprezentującą tę grupę. Choć wiele nowego, przynajmniej dla opinii publicznej, z tego spotkania nie wynikło (większość deklaracji już słyszeliśmy, stare pytania pozostały bez odpowiedzi), plusem było wyjście zarządu do obligatariuszy i deklaracja, że trwają prace nad rozwiązaniem ich problemu.
Wspomniana facebookowa grupa ma obecnie 755 członków i służy przede wszystkim jako platforma do wymiany linków, doświadczeń i spostrzeżeń na temat GetBacku. W piątek na godzinę 17 planowane jest spotkanie obligatariuszy z prawnikami, w czwartek o 10 ma się zaś odbyć protest po siedzibą Komisji Nadzoru Finansowego i Ministerstwa Finansów. Niestety, nadal nie wyłonił się jeszcze jasny plan działania grupy. - Póki co się jednoczymy, a potem w zależności od rozwoju sytuacji będziemy działać - słyszymy od administratora grupy, który był jedną z osób uczestniczących we wspominanym spotkaniu z zarządem. Zwrócił on także uwagę, że ciężko mu przedstawić jasny plan przed 30 kwietnia, a więc momentem, kiedy spółka ma przedstawić raport za 2017 rok.
Streszczenie dzisiejszego spotkania czwórki obligatariuszy #GetBack z zarządem. Nic przełomowego jak widać tam nie padło, choć cieszy fakt, że zarząd podjął rozmowy. pic.twitter.com/DNrsF5RSyg
— Adam Torchała (@atorchala) April 24, 2018
Na dokument ten czekają nie tylko obligatariusze, ale także analitycy i akcjonariusze. Da on bowiem wgląd w bilans spółki i pozwoli zaktualizować wiedzę na jej temat. Spółka będzie się musiała także odnieść do istotnych zdarzeń, które miały miejsce po okresie sprawozdawczym, a więc i do niewypłacalności. Nowy zarząd do tej pory grał na czas, odwlekając odkrycie kart. 30 kwietnia będzie to jednak - przynajmniej częściowo - musiał zrobić.
Mailowe budowanie porozumienia
Istnieją także inne inicjatywy, które integrują obligatariuszy bądź to przez forum, bądź przez maile. Jedną z osób, która podjęła się takiego zadania jest Pan Radek, który prężnie działa na forum Bankier.pl. - Zaczęło się od dyskusji na forum Bankiera 20 kwietnia, a od soboty 21 kwietnia zaczęliśmy zbierać deklaracje przystąpienia do Porozumienia Obligatariuszy pod adresem mailowym obligacje_getback@wp.pl - mówi nam Pan Radek, który posiada nie tylko spory pakiet obligacji GetBacku, ale także i wieloletnie doświadczenie w branży bankowości komercyjnej oraz bankowości inwestycyjnej. W organizacji inicjatywy pomaga mu Pan Paweł, również posiadający doświadczenie w branży finansowej.
- Doszliśmy do wspólnego wniosku, że inwestorzy indywidualni, którzy, podobnie jak i my, nabyli obligacje GetBack powinni połączyć siły i ustanowić wspólną reprezentację do rozmów ze spółką oraz innymi obligatariuszami instytucjonalnymi. Okazuje się, że wśród wierzycieli GetBack najliczniejszą grupą są osoby indywidualne i, działając razem, będziemy mieć większość na zgromadzeniu wierzycieli. Aktualnie, po czterech dniach, w Porozumieniu Obligatariuszy jest ponad 200 osób z deklarowaną przez nich łącznie kwotą ponad 120 mln zł. Naszym celem jest osiągnięcie (indywidualnie, bądź w porozumieniu z innymi wierzycielami) ponad 30 proc. łącznej wartości wierzytelności, co pozwoli na aktywną ochronę naszych interesów w ewentualnym postępowaniu restrukturyzacyjnym GetBack - rysuje nam cele inicjator akcji.
- Działamy społecznie, od nikogo nie chcemy żadnych pieniędzy. Wychodzimy z założenia, że dbając o interesy swoje, dbamy o interesy innych i vice versa. Chcemy podjąć konstruktywne rozmowy ze spółką, zdajemy sobie sprawę że bez rozwiązania sprawy wymagalnego zadłużenia żaden inwestor nie obejmie nowych akcji w ramach uchwalonych w marcu emisji, jednakże interes obligatariuszy musi być należycie zabezpieczony. Liczymy, że zarząd doceni naszą inicjatywę wypracowania wspólnych rozwiązań i bez dalszych nalegań przystąpi do niezwłocznych rozmów. Zależy nam na szybkim unormowaniu sytuacji w spółce - dodaje Pan Radek.
Zachować zimną krew
Zapewne istnieją także inne porozumienia, już jednak dwa powyższe przykłady wystarczą, by pokazać, że część obligatariuszy GetBacku postanowiła działać razem. Warto dodać, że w mailach, które otrzymywaliśmy, czasami oprócz samej historii nabycia obligacji GetBacku, znajdowały się prośby, by nie rozdmuchiwać afery. - Chcę po prostu odzyskać swoje pieniądze - napisała jedna z czytelniczek.
Sprawa GetBacku staje się jednak coraz głośniejsza i pojawiała się już m.in. w wypowiedziach polityków, jako element walki o elektorat. Warto zachować zimną krew i rozdzielić kluczowe kwestie. Rozliczenie winnych doprowadzenia spółki do takiego stanu, niewystarczającego nadzoru czy oferujących obligacje jako instrument bez ryzyka to bowiem jedno. Dialog z obecnym zarządem na temat spółki to zaś drugie. W spółce popełniono błędy, ciężko jednak się spodziewać, by nagle była ona w stanie spłacić wszystkie obligacje, gdy każdy z obligatariuszy zażąda wykupu. To wepchnie GetBack co najmniej w sanacje, konieczna jest więc naprawa zobowiązań (poprzez zmianę ich warunków), bądź spore dokapitalizowanie.
Oczywiście więcej na ten temat będzie zapewne wiadomo 30 kwietnia, po publikacji raportu, jeżeli jednak rzeczywiście jest szansa na naprawę bilansu spółki, to warto, aby inwestorzy indywidualni posiadający obligacje czynnie brali w rozmowach naprawczych udział. Tylko wówczas będą oni bowiem mogli spróbować odpowiednio zabezpieczyć swoje interesy czy zaprezentować zarządowi, na jakie cięcia w warunkach spłaty mogą się ewentualnie zgodzić. Będą mogli także wywierać presję na głównego akcjonariusza, by wraz z ewentualnymi ustępstwami obligatariuszy do spółki trafiła dodatkowa gotówka od inwestora. Ważnym jest, kto rozlał mleko, w międzyczasie warto jednak owe mleko spróbować zetrzeć. Dlatego zachęcamy obligatariuszy do konstruktywnego łączenia sił i podjęcia próby aktywnego udziału w rozmowach na temat naprawy spółki. Warto także zajrzeć na forum Bankier.pl, gdzie trwa gorąca debata o spółce.