

Narodowy Bank Węgier po raz czwarty z rzędu podniósł stopy procentowe, by w ten sposób walczyć z inflacją. Chociaż podwyżka była niższa od oczekiwań rynku, to stopy nad Balatonem i tak są już wyższe niż w Polsce przed pandemią.
Decyzją Narodowego Banku Węgier (MNB) referencyjna stopa procentowa została podwyższona z 1,5 proc. do 1,65 proc. Takie posunięcie odbiegało od oczekiwań większości rynkowych analityków i komentatorów, których konsensus zakładał podwyżkę do 1,75 proc.
Co więcej, decyzją węgierskich władz monetarnych również o 0,15 punktu procentowego podniesiono pozostałe stopy banku centralnego: depozytową (z 0,55 proc. do 0,7 proc.) i lombardową (z 2,45 proc. do 2,60 proc.). W komunikacie nie ma natomiast wzmianki o korektach w programie skupu aktywów (QE).
Jest to czwarta z rzędu podwyżka stóp nad Balatonem. W czerwcu temu MNB dokonał pierwszej podwyżki od blisko dekady (z 0,6 proc. do 0,9 proc.), a ruch ten powtarzał jeszcze w lipcu (z 0,9 proc. do 1,2 proc. – wówczas, odwrotnie niż dziś, mieliśmy do czynienia z podwyżką przewyższającą oczekiwania) i sierpniu (z 1,2 proc. do 1,5 proc.).
Stopy procentowe na Węgrzech są obecnie najwyższe od maja 2015 r. Ich referencyjny poziom jest też wyższy, niż panował w Polsce długie lata przed pandemią – w marcu 2015 r. ówczesna RPP z Markiem Belką jako przewodniczącym (Adam Glapiński był jednym z szeregowych członków) obniżyła stopy procentowe z 2 proc. do 1,5 proc.


Powodem numer jeden pierwszego od niemal dekady cyklu podwyżek stóp procentowych na Węgrzech pozostaje inflacja, która nad Balatonem utrzymuje się na jednym z najwyższych poziomów w UE. W ostatnim zestawieniu Eurostatu, Węgry (4,9 proc.) wyprzedzone zostały jedynie przez Estonię, Litwę i Polskę (po 5 proc., mowa o inflacji HICP). Również dane krajowe (CPI) pokazały ostatnio na Węgrzech wynik 4,9 proc., co zaskoczyło ekonomistów. Dla porównania, inflacja CPI w Polsce w sierpniu wyniosła 5,5 proc. i przekroczyła tegoroczny inflacyjny szczyt u „bratanków” (5,3 proc. w czerwcu).
W reakcji na dzisiejszą decyzję MNB, forint nieco osłabł, co wiązać można z niezaspokojeniem przez bank centralny oczekiwań inwestorów. Kurs EUR/HUF wynosi 355 HUF wobec 353 HUF przed komunikatem. Forint jest obecnie najsłabszy względem euro od lipca, jednak wciąż daleko mu do przebicia maksimów z ostatnich 12 miesięcy (powyżej 365 HUF).
RPP każe czekać
MNB nie jest jedynym bankiem centralnym w regionie, który rozpoczął podwyżki stóp procentowych. 5 sierpnia drugiej podwyżki z rzędu dokonał Narodowy Bank Czech – z 0,5 proc. do 0,75 proc. Również nad Wełtawą bank centralny ruszył do działania w obawie przed inflacją. Dane potwierdziły te obawy, ponieważ już w sierpniu inflacja nad Wełtawą wzrosła do 4,1 proc., co dalece odbiegało od oczekiwań ekonomistów.
Tymczasem w Polsce Rada Polityki Pieniężnej konsekwentnie odmawia zerwania z polityką prawie zerowych stóp procentowych, jakie obowiązują od maja 2020 roku. Staje się coraz bardziej prawdopodobne, że na pierwszą podwyżkę kosztów kredytu będziemy musieli poczekać przynajmniej do 2022 roku – tak przynajmniej wynika z niedawnych wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego. W sierpniu inflacja CPI w Polsce wyniosła 5,5 proc. i była najwyższa od ponad 20 lat.
Najbliższe posiedzenie RPP zaplanowano na 6 października. Wcześniej, bo już 30 września, o stopach procentowych decydował będzie Narodowy Bank Czech. W medialnych spekulacjach pojawia się scenariusz, zgodnie z którym czeskie władze monetarne mogłyby dokonać podwyżki stóp mocniejszej od poprzednich, czyli o 0,5 proc. punktu procentowego, do poziomu 1,25 proc.
