Narodowy Bank Węgier po raz trzeci z rzędu podniósł stopy procentowe, by w ten sposób walczyć z inflacją i przegrzaniem gospodarki. Stopy nad Balatonem są już takie, jak w Polsce przed pandemią.


Decyzją Narodowego Banku Węgier (MNB) referencyjna stopa procentowa została podwyższona z 1,2 proc. do 1,5 proc. Takie posunięcie spełniło oczekiwania większości rynkowych analityków i komentatorów, których konsensus zakładał podwyżkę właśnie do 1,5 proc.
Co więcej, decyzją węgierskich władz monetarnych również o 0,3 punktu procentowego podniesiono pozostałe stopy banku centralnego: depozytową (z 0,25 proc. do 0,55 proc.) i lombardową (z 2,15 proc. do 2,45 proc.). W komunikacie nie ma natomiast wzmianki o korektach w programie skupu aktywów (QE).
Jest to trzecia z rzędu podwyżka stóp nad Balatonem. W czerwcu temu MNB dokonał pierwszej podwyżki od blisko dekady (z 0,6 proc. do 0,9 proc.), a w lipcu powtórzył ten ruch (z 0,9 proc. do 1,2 proc.).


Wcześniej ostatni raz węgierskie stopy procentowe wzrosły w grudniu 2011 r. Była to wówczas zmiana z poziomu 6,75 proc. do 7 proc. Obie stawki w świetle obecnie obowiązujących standardów w światowej polityce monetarnej wydają się astronomiczne – stopy na tym poziomie spotkać można tylko w pogrążonych w kłopotach państwach rozwijających (np. w Rosji, gdzie też ostatnio podniesiono stopy procentowe).
Powodem numer jeden pierwszego od niemal dekady cyklu podwyżek stóp procentowych na Węgrzech pozostaje inflacja, która nad Balatonem utrzymuje się na jednym z najwyższych poziomów w UE. W ostatnim zestawieniu Eurostatu, Węgry i Polska zajęły drugie miejsce, ustępując Estonii.
Koniec wakacji RPP
MNB nie jest jedynym bankiem centralnym w regionie, który rozpoczął podwyżki stóp procentowych. 5 sierpnia drugiej podwyżki z rzędu dokonał Narodowy Bank Czech – z 0,5 proc. do 0,75 proc. Również nad Wełtawą bank centralny ruszył do działania w obawie przed inflacją.
W Polsce ekonomiści wciąż dyskutują na temat pierwszej podwyżki stóp procentowych. Od maja ubiegłego roku referencyjna stawka wynosi 0,1 proc. Przed pandemią przez długich 5 lat podstawowa stopa procentowa NBP wynosiła 1,5 proc. – tyle, co na Węgrzech w tym momencie. Warto dodać, że przed pandemią to „bratankowie” utrzymywali niższe stopy procentowe.
Wydaje się, że najbliższy możliwy termin podwyżki stóp procentowych w Polsce to listopad. Wówczas RPP zapozna się z nowymi projekcjami makroekonomicznymi analityków NBP. Gdyby przed końcem roku nie udało się zebrać odpowiedniej większości, wówczas decyzja ws. zmiany stóp zapaść może w 2022 r., kiedy to zmieni się większość składu osobowego RPP (głównie w pierwszych miesiącach roku).
Właśnie dziś RPP kończy wakacyjną przerwę, która zaczęła się 8 lipca. Dzisiejsze posiedzenie nie jest jednak posiedzeniem decyzyjnym, wobec czego nie otrzymamy stosownego komunikatu. Najbliższe decyzyjne posiedzenie Rada zaplanowała na 8 września. Jeżeli podtrzymana zostanie tradycja z ostatnich miesięcy, to w piątek 10 września oczekiwać będziemy mogli publicznego wystąpienia prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Pełne stanowisko prezesa polskiego banku centralnego ws. stóp procentowych zawarliśmy w relacji z ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP. Adam Glapiński stwierdził wówczas m.in., że „inflacja nie ma negatywnego wpływu na portfele Polaków”.