Nie widać końca katastrofy na rynku kredytów hipotecznych. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w październiku sprzedaż była aż o 74,5 proc. niższa niż rok wcześniej. Kiepsko sprzedawały się również kredyty konsumpcyjne, gdzie jedynym wyjątkiem pozostały produkty ratalne.


Jedynym jasnym punktem w najnowszych danych o sprzedaży kredytów przygotowanych przez Biuro Informacji Kredytowej są kredyty ratalne. W porównaniu z październikiem 2021 r. w ostatnim zakończonym miesiącu udzielono ich o 20,6 proc. więcej. Jednakże wartość finansowania była o 14,3 proc. niższa niż rok wcześniej.


W pozostałych kategoriach dominują minusy. Spektakularny spadek po raz kolejny widoczny jest w przypadku kredytów hipotecznych – udzielono ich o 73,2 proc. mniej niż rok wcześniej. W ujęciu wartościowym osunięcie było jeszcze głębsze – o 74,5 proc. Średnia wartość udzielonego kredytu mieszkaniowego wyniosła 323,47 tys. zł i była niższa w ujęciu rocznym o -4,6 proc. Warto przypomnieć, że porównania rok do roku dotyczą okresu, w którym po raz pierwszy podniesiono stopy procentowe, a sprzedaż hipotek szła jeszcze pełną parą.
Kontynuacja hipotecznej katastrofy
– Dla kredytów mieszkaniowych październik, podobnie jak poprzednie miesiące, był katastrofalny. W ujęciu liczbowym wynik był bardzo zły, bowiem banki udzieliły tylko 6,7 tys. kredytów, co jest jednym z najniższych wyników od ponad 12 lat, czyli od stycznia 2010 r. Mamy więc kontynuację „katastrofy” na rynku kredytów mieszkaniowych. Rynek pozbawiony sterydów w postaci ultra niskich stóp procentowych i możliwości wydłużania okresu kredytowania powyżej 25 lat (wymóg do liczenia zdolności kredytowej), dalej spada w przepaść, a dno jeszcze przed nami – komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej.
– To co może stanowić pewne światełko w tunelu, to powolna odbudowa zdolności kredytowej, którą widzimy od kilku miesięcy. Powodem są rosnące wynagrodzenia i tylko niewielka podwyżka stóp procentowych w ostatnich miesiącach. Ciekawe rzeczy mają miejsce na rynku mieszkaniowym. Na większości lokalnych rynków dynamika wzrostu cen spada i następuje stabilizacja cen. Gdyby taka tendencja utrzymała się w kolejnych kwartałach, to ułatwiłoby uzyskanie potrzebnej kwoty kredytu na sfinansowanie zakupu nieruchomości. W efekcie pozytywnie wpłynęłoby to na zdolność kredytową, a tym samym również pozytywnie na rynek kredytów mieszkaniowych. Jednak w przypadku wyhamowania wzrostu wynagrodzeń w wyniku pogorszenia sytuacji gospodarczej, kolejnych podwyżek stóp procentowych i utrzymania się cen nieruchomości na obecnym poziomie, zdolność kredytowa spadnie jeszcze bardziej, co w konsekwencji spowodowałoby dalszy duży spadek akcji kredytowej. Obecnie bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz drugi. Wartość akcji kredytowej z pierwszych dziesięciu miesięcy 2022 r. na poziomie 41,36 mld zł powoduje, że w całym 2022 r. wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych powinna wynieść około 46 mld zł, co oznacza 48% spadek w stosunku do zeszłego roku – podkreśla prof. Rogowski.
Słabnie sprzedaż kredytów konsumpcyjnych
W porównaniu z październikiem 2021 r. sprzedaż:
- Kredytów gotówkowych spadła o 7,9 proc. ilościowo i o 9,1 proc. wartościowo.
- Limitów na kartach kredytowych obniżyła się o 3,1 proc.
- Kredytów ratalnych wzrosła ilościowo o 20,6 proc., ale zmalała o 14,3 proc. wartościowo.
– W przeciwieństwie do 2021 roku, gdy najwyższa dynamika wzrostów dotyczyła kredytów wysokokwotowych pow. 50 tys. zł, to obecnie najwyższa dynamika występuje w kredytach niskokwotowych. Kredyty do 5 tys. zł odpowiadają za 4,2 proc. wartości sprzedaży i 35% liczby udzielonych w okresie styczeń – październik 2022 r. kredytów gotówkowych – wskazuje prof. Waldemar Rogowski.


Czynnikiem napędzającym sprzedaż kredytów ratalnych pozostaje dostępność form finansowania „zero procent”. W warunkach wysokiej inflacji taka opcja staje się dla konsumentów coraz bardziej atrakcyjna. Główny analityk BIK wskazuje jednak, że najwyższe dodatnie dynamiki dotyczą kredytów ratalnych z przedziału do 1 tys. zł, gdzie wzrost ilości umów osiągnął poziom +104,3 proc. w pierwszych dziesięciu miesiącach roku.
– W dużej części jest to efekt nabywania portfela pożyczek BNPL przez jeden z banków. A segment pożyczek BNPL w tym roku bardzo dynamicznie rośnie – wskazuje prof. Rogowski. Płatności odroczone (BNPL, buy now pay later) to przybierający na popularności trend, w który włączają się obecnie szerzej banki. Na łamach Bankier.pl informowaliśmy ostatnio o testach prowadzonych przez PKO BP, a podobne rozwiązanie przygotowują także inne instytucje.