Tylko dziewięć posiłków dzieli nas od anarchii - to jeden z ulubionych cytatów naszego gościa Krzysztofa Lisa, który od kilkunastu lat doradza, jak się przygotować na niewiadome. To rozmowa o tym, dlaczego w plecaku ewakuacyjnym warto mieć dwuzłotówki, bitcoina i kilka używanych obrączek, czy przeterminowane o 10 lat racje żywnościowe da się przełknąć, i kiedy, i do kogo się ewakuować.
"To ostatni dobry moment, bo jutro już może być gorzej, trudniej i drożej" - lubi powtarzać Krzysztof Lis, dlatego już dziś warto zacząć od analizy sytuacji, czyli naszych potrzeb i możliwości. Przede wszystkim więc finanse - łatwiej jest bowiem uciekać z portfelem, w którym mamy środki płatnicze (i nie chodzi tutaj o złotego. Hrywny się Ukraińcom przynajmniej na początku wojny na niewiele zdały za granicą). Co więc zabrać?
Waluty czy złoto? Bitcoiny czy karty kredytowe?
- Nie tylko polska waluta powinna się znaleźć w zestawie ratunkowym. W końcu nie mogę zakładać, że kantor w Niemczech zachowa się jak NBP i skupi walutę kraju napadniętego. Wybierajmy waluty kraju, przy którym się znajdujemy, więc jeśli to Czechy, to czeska korona - wyjaśnia Krzysztof Lis.
Oprócz nich wymienia oczywiście euro, dolary, franki szwajcarskie, funty brytyjskie i bitcoiny. Złoto - tak, bo nawet jak się zamoczy, to nadal jest złotem (a nie przemokniętym papierkiem) i dobrze jest je mieć jako element przygotowań na finansowe trudne czasy. Ucieczka jednak z nimi może być skomplikowana.
- Jeśli bowiem będziemy płacić za przekroczenie granicy złotą monetą, od razu pojawi się u drugiej strony myśl, że skoro ma jedną, ma ich więcej. Łatwiej zbudować narrację związaną z obrączką opowiadając, że "Tu jest biżuteria po moim dziadku, przepuść proszę moją rodzinę i mnie przez granicę" - opisuje ekspert.
Wszyscy bowiem zakładają, że obrączkę ma się jedną, góra dwie. Dlatego część osób radzi kupić w lombardach lub z drugiej ręki nawet kilkanaście używanych złotych obrączek czy pierścionków, jako przyszłego środka płatniczego.
Najłatwiej przez granicę przewieźć jest bitcoina. - Nikt go nam przecież nie ukradnie, jeśli zostaniemy napadnięci gdzieś przy drodze - wyjaśnia.
Zacznie się blackoutem?
Za kryzys niekoniecznie będą odpowiadać roje dronów. Tak naprawdę wystarczy wyciągnąć wtyczkę, by po kilku dniach, mimo zgromadzonych zapasów (a może i przez nie), mierzyć się z oprychami szabrującymi nasz dom. Na co więc powinniśmy zwracać uwagę? To wielka niewiadoma.
Raz: ani telewizja, ani internet nie uprzedzi nas, że właśnie zaczął się megakryzys. Dwa: nikt też nie jest w stanie przewidzieć, czy ten kryzys to tylko chwilowa awaria, czy właśnie rozpoczęła się epoka kamienia łupanego 2.0. Trzy: nikt nie przewidzi, jak to się skończy.
Państwo, które zostało rozłożone na łopatki przez blackout, jest doskonałym celem dla Rosji.
- Wcale bym się nie zdziwił, gdyby scenariusz wojny NATO z Rosją zaczął się od takiego ataku cybernetycznego na całą naszą infrastrukturę energetyczną, żeby całe NATO, albo przynajmniej jego wschodnia flanka, się rozłożyła. Potem rosyjskie czołgi wjeżdżają łatwiej niż gdyby tego blackoutu nie było - opisuje Krzysztof Lis.


Część osób twierdzi, że trzeba przyglądać się ambasadom (szczególnie amerykańskiej): jeśli będą zmniejszać stan osobowy, to coś się może zadziać. Inni, że należy obserwować biznes i zauważyć moment, kiedy zacznie się wyprzedaż aktywów. Na Google Maps było widać korki oddziałów rosyjskich szykujących się do inwazji. Ale czy my jesteśmy w stanie jako zwykli zjadacze chleba to zauważyć, czy po nocach śledzić? Raczej nie, bo można zwariować.
Na pewno moment, kiedy bateria naszej artylerii rozłoży się na naszym osiedlu, to już jest za dużo za późno. Bo, co powinien robić cywil na wojnie? Odpowiedź jest prosta: cywil na wojnie powinien nie być.
Z checklistą łatwiej improwizować
Należy pamiętać, że żaden plan nie wytrzyma kontaktu z wrogiem, ale warto mieć przygotowane kilka scenariuszy i trochę dodatkowych zakupów. W ten sposób unikniemy gorączkowego zastanawiania się "o Boże co teraz".
Nie ma co czekać z zakupami, gdyż każda sytuacja okołokryzysowa kończy się paniką. Ludzie wykupują towar, którego cena idzie znacząco w górę. Przykładem są racje żywnościowe, które na jeden cały dzień dla dorosłej osoby kosztują około 20 zł, a po ataku Rosji na Ukrainę w 2022 roku wzrosły do kilkudziesięciu.
- Kiedy do sklepów rzucą się wszyscy, będzie po prostu za późno. Dlatego teraz jest naprawdę ostatni dobry moment - wyjaśnia współautor podcastu Domowy Survival.
Plecak ewakuacyjny. Ile trzeba zapłacić za przygotowanie na niewiadome?
Plecak ewakuacyjny ponownie przeżywa swój renesans po słowach szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, który stwierdził, że od czasu inwazji Rosji na Ukrainę ma takowy spakowany. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa uaktualniło listę przedmiotów, które powinny się w takim bagażu znaleźć. My zapytaliśmy u źródła, czyli preppersów.