Najnowsze dane wskazują, że Amerykanie nie zadłużają się już tak chętnie jak jeszcze jesienią. Nieznacznie podniosła się też do niedawna rekordowo niska stopa oszczędności. To może sugerować cykliczny zwrot w postawie amerykańskiego konsumenta.


W grudniu 2022 roku aż 64% Amerykanów żyło od wypłaty do wypłaty – wynika z raportu przeprowadzonego przez LendingClub. To drugi najwyższy odsetek w historii tych badań i niemal równie wysoki co w rekordowym pod tym względem marcu 2020 roku (gdy wprowadzono pierwsze covidowe lockdowny). Przez poprzednie miesiące wskaźnik ten systematycznie rósł. Jeszcze w sierpniu ubiegłego roku koniec z końcem ledwo wiązało 60% respondentów. Rok wcześniej było to 55%.
Podobnie jak Polacy Amerykanie zostali przyciśnięci przez niewidzianą od czterech dekad inflację. Z tą tylko różnicą, że w Stanach Zjednoczonych płace rosną przeciętnie wolniej niż ceny w sklepach już od prawie dwóch lat, podczas gdy w Polsce realny spadek wynagrodzeń rozpoczął się dopiero w maju 2022 roku. Drugą różnicą jest podejście obu nacji do tego problemu. U nas w danych statystycznych widać już realny spadek konsumpcji prywatnej, podczas gdy za Atlantykiem wydatki konsumentów cały czas rosły (i to nawet po uwzględnieniu wzrostu cen).
Kredyt na konsumpcję zmniejsza majątek
Jeśli ktoś wydaje więcej, niż zarabia, to może to robić tylko na dwa sposoby (lub oba jednocześnie). Po pierwsze może redukować swoje oszczędności. Po drugie może zaciągać długi. Obie czynności prowadzą do (ceteris paribus) redukcji indywidualnego majątku netto, czyli do zubożenia danej jednostki czy rodziny. I to właśnie od wielu miesięcy dzieje się w Stanach Zjednoczonych.
W całym 2022 roku zadłużenie z tytułu kredytów konsumpcyjnych w USA zwiększyło się o 344 mld dolarów i sięgnęło rekordowych 4 775,9 mld USD – wynika z danych Rezerwy Federalnej. Oznacza to roczną dynamikę na poziomie 7,8%. Przez większość ubiegłego roku konsumpcyjne (czyli złe) długi Amerykanów zwiększały się w tempie 30-40 mld USD miesięcznie. Aż do grudnia.


Albowiem grudniowe statystyki mocno zaskoczyły ekonomistów. Zobowiązania z tytułu kredytów konsumenckich (dane nie obejmują więc ani kredytów hipotecznych, ani kredytów dla przedsiębiorstw) zwiększyły się tylko o 11,6 mld USD, czyli o jedną trzecią mniej niż w listopadzie oraz o ponad połowę mniej od 24,5 mld USD oczekiwanych przez analityków. Oznaczało to znaczące wyhamowanie tempa zadłużania się po okresie konsumpcyjnego szaleństwa.
Amerykanie na kredytowej heroinie
Równocześnie zaobserwowano drugie interesujące zjawisko, jakim była delikatna odbudowa stopy oszczędności.Jest to niewydana przez gospodarstwo domowe część bieżących dochodów do dyspozycji (czyli przychodów po odliczeniu podatków).
We wrześniu 2022 stopa oszczędności Amerykanów spadła do rekordowo niskiego poziomu i wyniosła zaledwie 2,4%. W ten sposób mieszkańcy USA w większości „rozprawili się” z wymuszonymi oszczędnościami z lat 2020-21, gdy zarządzone przez władze zamknięcie gospodarki w połączeniu z nadzwyczajnymi transferami socjalnymi (słynne „pakiety stymulacyjne” od administracji Trumpa i Bidena) wyniosły stopę oszczędności do bezprecedensowych 33,8% w kwietniu 2020. Do końca 2022 większość z tych funduszy zapewne została już roztrwoniona (co jednak może nie dotyczyć najlepiej sytuowanych Amerykanów).


Zatem przez cały rok 2022 i większość 2021 Amerykanie finansowali znaczną część swojej konsumpcji z wymuszonych „covidowych” oszczędności, z nadzwyczajnych transferów od podatników (tzw. pakiet Bidena) oraz częstszemu sięganiu po debat w koncie czy na karcie kredytowej. Teraz wszystkie te źródła umożliwiające podtrzymanie wysokiego poziomu konsumpcji zaczęły wysychać. Amerykańskie 600+, nadzwyczajnie hojne zasiłki dla bezrobotnych, wymuszone oszczędności – to wszystko już dawno się skończyło. Wygląda na to, że Amerykanie wymaksowali także swoje karty kredytowe, czyli kawałki plastiku w „magiczny” sposób umożliwające kupowanie rzeczy, na które jeszcze nie zarobiliśmy. Tym bardziej że średnie oprocentowanie „kredytówek” w USA przekracza już 23% i jest o przeszło połowę wyższe, niż było jeszcze pod koniec 2021 roku.
Tak jak na ulicach amerykańskich miast swoje śmiertelne żniwo zbiera „epidemia” aptecznych opioidów, tak finanse Amerykanów zabija nadmierna konsumpcja. Być może nie uda się jej utrzymać na tak wysokim poziomie w najbliższych kwartałach. Tyle tylko, że wydatki konsumpcyjne odpowiadają za 70% PKB Stanów Zjednoczonych. Tak, na krótką metę tak zawany Joe Sixpack swoimi zakupami napędza produkcję i koniunkturę w różnych częściach świata. Ale w dłuższym terminie to życie ponad stan kreuje makroekonomiczną nierównowagę, która prędzej czy później zostanie wyrównana przez recesję. Zasadniczo im prędzej, tym lepiej.