Premiera trzeciego sezonu "Wiedźmina" i jednocześnie ostatniego z Henrym Cavillem w roli Białego Wilka już 29 czerwca na Netfliksie. Platforma ujawniła pośrednio, że za dwie pierwsze serie i prequel "Rodowód krwi" zapłaciła 318,7 mln dolarów.


Netflix przedstawił dane dotyczące oglądalności - 76 mln gospodarstw domowych obejrzało co najmniej dwie minuty pierwszego sezonu "Wiedźmina" w ciągu pierwszych czterech tygodni, zostawiając tym samym w tyle "The Mandalorian" ze świata Gwiezdnych Wojen od Disney+.
Do czasu premiery "Brigertonów" i koreańskiego "Squid Game" "Wiedźmin" był najczęściej wybieranym serialem oryginalnym wyprodukowanym przez Netfliksa z 541 milionami obejrzanych godzin w ciągu pierwszych 28 dni od ukazania się w serwisie pierwszego odcinka. Nadal jest dziewiątym najpopularniejszym anglojęzycznym programem na platformie. Drugi sezon, co prawda nie jest aż tak chętnie włączany, ale również zanotował przyzwoity wynik 484 mln godzin w ciągu pierwszych czterech tygodni.
Trzeci sezon, który ma mieć premierę 29 czerwca, zostanie wydany w dwóch częściach. Będzie to łabędzi śpiew Henryego Cavilla, którego od czwartego sezonu ma zastąpić Liam Hemsworth. Pojawił się już zwiastun, w którym Geralt mówi: "Teraz rozumiem prawdziwy strach". I takie same obawy przygniotły ramiona fanów. Dziki Gon ścigający Ciri, czarująca Yennefer czy wymachujący po eliksirach mieczem Geralt - chciałoby się zanucić "ale to już było". Było i na pewno nie jest tanie, choć momentami na takie wygląda.
"Hokus pokus" i jest kosztorys "Wiedźmina"
Dokładne sprawozdanie poznał "Forbes" po przeanalizowaniu zestawień finansowych firm w Wielkiej Brytanii, które muszą być podane do publicznej wiadomości. A to one odpowiadały za produkcję "Wiedźmina" i okołowiedźminowych rzeczy. Także to, co Netflix starał się skrzętnie ukryć, ujawniono, gdyż inaczej brytyjskie studia nie mogłyby się ubiegać o częściowy zwrot kosztów, jakie ponieśli na organizację produkcji na Wyspach (minimalny próg zaangażowania musi wynosić 10 proc.).

Jaką formę opodatkowania wybrać?
Własna działalność gospodarcza a podatki
Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR>
Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Spółka zależna Netfliksa, która jest odpowiedzialna za pierwszy sezon "Wiedźmina," nosiła nazwę Hocus Pocus Productoion. Zgodnie z sprawozdaniem od momentu jej założenia w 2018 roku koszty osiągnęły oszałamiającą kwotę 92,1 mln dolarów. W przeliczeniu więc na jeden odcinek wydano średnio 11,5 mln dolarów. Nie jest to kwota "wow", bo za odcinki pierwszego sezonu "Gry o tron" płacono 5-6 mln dolarów, a w ostatnim sezonie - 15 mln dolarów (podwyżka była m.in. związana z gażami aktorów, które sukcesywnie rosły, i oczywiście smokami). Jednak przepaść między choćby efektami specjalnymi (na Netfliksie mamy plastikowe zbroje Nilfgaardczyków, wyginające się mecze Geralta i nachalnie "nałożoną" dzięki CGI magię) i opowiadaną historią jest przeogromna. Umówmy się - Netflix miał doskonały materiał źródłowy od Andrzeja Sapkowskiego (przynajmniej do "Wieży Jaskółki", bo później trochę odjechał), a mimo to postanowił zrobić to uniwersum po swojemu.
Z kolei sezon drugi, zgodnie ze sprawozdaniem od spółki zależnej Thetford Productions, kosztował 176,3 mln dolarów, co daje 22 mln na odcinek. Widocznie chcą się ścigać z Bezosem, który za "Władcę Pierścieni: Pierścienie Władzy" dał rekordowy 1 mld dolarów, nie tylko na większy cringe (więcej krytyki na temat wymienionych produkcji znajdziecie w artykule "Dlaczego Netflix musi się zmienić. Zdradzamy, kto jest nowym "pociągowym" streamingu").
Sumując pierwszy i drugi sezon, daje nam to łącznie około 268,4 mln dolarów. Na te wydatki składają się m.in. gaże aktorów i innych pracowników, które wyniosły 16,6 mln dolarów (łącznie przy produkcjach zatrudnione były 143 osoby).
Kosztowny prequel, choć nikt go nie oglądał?
W grudniu Netflix wypuścił "Rodowód krwi", który rozgrywa się na 1200 lat przed wydarzeniami z głównej serii. Pokazuje m.in. powstanie pierwszego wiedźmina - obrońcy ludzkości przed potworami (jak się to nieładnie zestarzało, pokazuje sam "Wiedźmin"). Nie dość, że otrzymał nieprzychylne recenzje, które zrównały z ziemią scenariusz i samą historię, to jeszcze nie został dobrze przyjęty przez fandom (żeby nie napisać, że nie przyjęte w ogóle).
Ta produkcja także powstała w Wielkiej Brytanii. Zrobiło ją Ripper Productions za 50,3 mln dolarów, co daje minimum 20 mln za odcinek, ponieważ koszt nie obejmuje postprodukcji, której lwia część przypadła po złożeniu sprawozdania finansowego przez firmę.
To łącznie daje kwotę 318,7 mln dolarów i to jest dolny próg, za który powstał "Wiedźmin".
"Brexit, nie brexit - dejcie ulgę"
W pierwszym sezonie "Wiedźmin" mógł skorzystać z ulgi, gdyż przekroczył próg dzięki zaangażowaniu brytyjskiej firmy od efektów specjalnych - Framestore - oraz Polakom. Ponieważ warunki, jakie muszą spełniać produkcje, zostały określone przed brexitem, to produkcje zrealizowane przez Europejczyków i oparte na materiałach pochodzących z UE dostają ich tyle samo co brytyjskie. Tym samym, mimo że pierwszy sezon był kręcony poza Wielką Brytanią, bo w większości na Węgrzech, w Hiszpanii i w Polsce (m.in. zamek Ogrodzieniec), to zgarnął on pełną pulę ulgi, czyli 7,1 mln dol.
W drugim sezonie już starano się, by większość zdjęć powstała w Wielkiej Brytanii. Dodatkowo był to czas ograniczeń pandemicznych, stąd utrudniania w podróżowaniu. Produkcja zjeździła 15 lokacji, w tym m.in. dawne koszary wojskowe, które przemieniono na wioskę, i Kaer Morhen czy las Bourne Wood, który znany jest już szerszej widowni z takich produkcji bitewnych jak "Gladiator" czy "Harry Potter i Książę Półkrwi". Dostał więc zwrot 36,5 mln dolarów.
Za prequel należało się mu 10 mln dolarów ulgi.
Co nas czeka w 3. sezonie "Wiedźmina"? [UWAGA SPOILERY]
Showrunnerka Lauren S. Hissrich zapewnia, że nadciąga nowe zagrożenie, a stawka dla bohaterów nigdy nie była tak wysoka (sic!).
Tym razem na ekran zostanie przeniesiony w znacznej części "Czas pogardy", a więc drugi tom sagi Andzeja Sapkowskiego. Nie będzie on, jak i sezon 2, wiernym odzwierciedleniem książek. Wiedźmin zmierzy się z czarodziejem Vilgefortzem, który na początku chciał się z nim sprzymierzyć, Ciri będzie przeskakiwała między wymiarami, a driady zgodnie wszystkich opatrzą - oczywiście to streszczenie trzeciego sezonu z dużym przymrużeniem oka.
Ale Netflix nie byłby sobą, gdyby nie zmienił historii. I tak Jaskier okaże się być biseksualny, bo będzie miał romans, dość gorący, z mężczyzną. Ponieważ ma być on znany już widzom, to trwają spory czy będzie to np. książę Radowid z Redanii (młodszy brat Wizimira, a w przyszłości zyska on przydomek Okrutny).
Jednak Netflix uparcie będzie brnął w taką wersję historii Białego Wilka, bo już zakontraktowano kolejne dwa sezony. W ramach oszczędności będą one jednak kręcone jednocześnie, a scenariusze mają powstawać mniej lub bardziej na bieżąco podczas filmowania - donosi serwis Redanian Intelligence. To nie brzmi dobrze. Stworzenie jednego sezonu jest niesamowicie trudnym zadaniem, a nakręcenie dwóch metodą "back to back" (jednoczesne kręcenie i pisanie scenariuszy do więcej niż dwóch sezonów) to zadanie karkołomne, a tu jeszcze dochodzi nowy główny aktor.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windosorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.